Obłudnik Powszechny błądzi bardziej niż x. Natanek
Wpisał: Młot na posoborowie   
29.07.2011.

 „Obłudnik Powszechny” błądzi bardziej niż x. Natanek

2011-07-27 http://www.bibula.com/?p=41267

W zaledwie pięć dni po opublikowaniu dekretu J. Em. Stanisława kard. Dziwisza suspendującego x. Piotra Natanka pojawił się w drukowanym „Tygodniku Powszechnym” tekst p. Tomasza Ponikły pt. „Fałszywy prorok”. Artykuł ten nie wnosi nic do sprawy, może co najwyżej poprawić samozadowolenie krakowskich kurialistów, którzy zapewne chętnie sięgają po to „lub czasopismo”.

Cóż zatem pisze p. Ponikło ?

Zgodnie z przepisami prawa kanonicznego [suspendowany] ksiądz ma zakaz sprawowania wszelkich czynności kapłańskich i wykonywania władzy związanej z obowiązkami duszpasterza. Jednak ks. Natanek już następnego dnia oraz w niedzielę w pustelni w Grzechyni odprawił – nieważne, bo sprawowane niegodnie – Msze”.

Msze kapłana suspendowanego są ważne, ale niegodziwe, co dość jasno i całkiem trafnie wyjaśnił x. Natanek w swojej odpowiedzi po zasuspendowaniu.

Drugi cytat z „Obłudnika”:

„Nie tylko nie podjął możliwych starań o cofnięcie kary, ale wybrał drogę, na której z punktu widzenia Kościoła kolejnym krokiem może być przeniesienie do stanu świeckiego”

Nie. Po suspensie za działania przeciw jedności Kościoła może być nałożona ekskomunika. Laicyzacja jest decyzją, karą stosowaną w kontekście przestępstw przeciwko celibatowi. W ostatnich latach nałożono ją po zagrożeniu suspensą i obłożeniu exkommuniką na byłego arcybiskupa Lusaki Emmanuela Milingo, po tem jak ów związał się z sektą Moona, zawarł w niej małżeństwo oraz wyświęcał prezbiterów i biskupów dla wspólnot niezależnych. Nie znam jakichkolwiek przesłanek wskazujących na konieczność czy choćby możliwość laicyzowania x. Piotra Natanka.

Trzeci cytat, najmocniejszy:

„Nikt nie przerwał Mszy, które ks. Natanek odprawiał niegodnie. A do tego, co wyjaśnił metropolita w komunikacie dla diecezjan, zobowiązani są wierni poinformowani, że kapłan jest suspendowany”.

Jeśli w Polsce dojdzie kiedykolwiek do zakłócenia sprawowania obrzędów niekatolickich, to pierwszym podejrzanym o sprawstwo, a przynajmniej o podżeganie, powinien być p. Tomasz Ponikło i redakcja 'Tygodnika Powszechnego'

Metropolita i opracowujący jego komunikaty nie są na szczęście aż takimi ignorantami jak p. Ponikło. Nikt na świecie nie jest upoważniony do przerywania trwającej Mszy świętej, jeśli kapłan rozpoczął modlitwy Offertorjum. W kontekście tej konkretnej sytuacji: świadomi wierni po prostu opuściliby pustelnię w Grzechyni i nie uczestniczyliby w sakramentach sprawowanych przez suspendowanego księdza. Przy zadeklarowanej personalnie suspensie nie stosuje się bowiem art. 1335 KPK zawieszającego cenzurę, ilekroć wierny prosi o sakrament lub sakramentalia bądź o akt rządzenia; wolno zaś o to prosić z jakiejkolwiek słusznej przyczyny.

Swoją drogą, zapamiętajmy sobie: jeśli w Polsce dojdzie kiedykolwiek do zakłócenia sprawowania obrzędów niekatolickich, to pierwszym podejrzanym o sprawstwo, a przynajmniej o podżeganie, powinien być p. Tomasz Ponikło i redakcja „TP”. Pomysł, ażeby wierni przerywali jakiekolwiek nabożeństwo sprawowane niegodnie winien być z całą mocą piętnowany. Bowiem nawet w religii fałszywej to kapłan odpowiada za sacrum, a nie ludzie postronni. Wyjątki przeciw tej regule byłyby niezwykle rzadkie obejmując np. mordy rytualne lub inne obrzędy satanistyczne, np. prostytucję sakralną.

Że też trzeba takie rudymenty wyjaśniać awangardzie dialogu akukumenicznego i międzyreligijnego !

Druga połowa („większa”) tekstu p. Ponikły nie robi już takiego wrażenia jak początek. Choć może wychodzi tu moja znieczulica. Albowiem reporter „Obłudnika” kwalifikuje do szuflady pt. „schorowana wyobraźnia” informację, iż x. Natanek według własnej relacji dostępuje prywatnych objawień. Oczywiście i to jest możliwe, ale niepokój budzi, że nominalnie katolicki dziennikarz nie rozważa nawet możliwości, że objawienia te mają miejsce i mogą być prawdziwe lub fałszywe.

Tymczasem dla mnie jako obserwatora sytuacji, od chwili, gdym się dowiedział o owych mniemanych objawieniach, stają się one centrum dramatu x. Natanka i muszą być zweryfikowane. Jeśli ktoś zechce mu pomóc, od tego powinien zacząć. Oczywiście mam na myśli wyłącznie duchownych. Rozpoznawanie objawień prywatnych nie jest obszarem, w którym powinni się udzielać świeccy.

Istotą dobrej dezinformacji jest pomieszanie 90 % prawdy i 10 % fałszu. Zwróćmy uwagę, że wszystkie znane fałszywe objawienia przekazują zasadniczo treści promujące prawowierny katolicyzm i praktyki pobożnościowe. Nawet w Medjugorju nie promuje się Komunii na rękę, kapłaństwa kobiet czy pobłażliwości dla aborcji. Diabeł nie traci na to czasu ni zasobów. Nie musi udawać Boga, by to promować, skoro ma w tych zakresach wielu gorliwych ziemskich sług.

Natomiast bardzo często łączy w ten sposób większość rzeczy dobrych z punktu widzenia swoich przeciwników (opowiadanie się przeciw deformom posoborowym, przeciw Komunii na stojąco itp.) z jakimś aspektem antykatolickim. Polecam lekturę tekstu nt. fałszywych objawień w Garabandal, jaki kilkanaście lat temu opublikowano w „Zawsze Wiernych”.

Jeśli ktoś chce przekonać wiernych ufających x. Natankowi, że tkwi w błędzie, musi przeprowadzić analogiczną argumentację jak o. Warszawski TJ w Garabandal. Wielokrotne powtarzanie „ks. Natanek błądzi, ks. Natanek nieposłuszny, ks. Natanek zdradził” nic posoborowcom nie da. Muszą się wznieść ponad swoje ograniczenia intelektualne, jeśli faktycznie chcą uniknąć rozłamu w Kościele krakowskim.

Za: Młot na posoborowie (27 lipca 2011)