Klich wyrzucony z pirogi
Wpisał: Seawolf   
30.07.2011.

Klich wyrzucony z pirogi

Jak można przeczytać we wspomnieniach podróżników, podróż przez afrykańskie bezdroża wymagała skompletowania kilku niezbędnych przedmiotów- oprócz bagażu , żywności, broni, amunicji, chininy, tragarzy, należało zabrać na pirogę parę murzyńskich chłopców w jednym celu, jak będą atakować wściekłe aligatory, czy hipopotamy, wyrzuci się jednego, zyskując cenne sekundy.

W podobny sposób radzą sobie z pociskami rakietowymi współczesne samoloty, wyrzucają serię rac świetlnych i termicznych, które ściągają na siebie owe rakiety, dla których jest wszystko jedno, co im świeci, czy co emituje ciepło. Oczywiście, te sprytniejsze naprowadzają się tylko na określone pasmo promieniowania, ale też i owe pułapki świetlne są coraz zmyślniejsze, emitują dokładnie określone pasmo. No, taki wyścig. Ale ja nie o rakietach, lecz o Panu Ministrze Klichu, który co prawda nie emituje ciepła w żadnym specjalnym paśmie ( w każdym razie nic mi o tym nie wiadomo), ale na Murzynka wyrzuconego z pirogi nadaje się, jak mało kto.

Zresztą, co tam, żeby nas nie posądzono o rasizm i nieludzkie traktowanie Murzynków, czy, jak teraz należy pisać, Afroamerykaniątek (???) mamy i bardziej swojskie przykłady, Wańkowicz pisał o starych sposobach na watahę wilków goniących sanie w litewskich borach, otóż należy wyrzucić z sań jednego z pasażerów. Działa tak samo.

Zatem, MAK Donald Tusk doszedł już do punktu, gdy jedynie wyrzucenie kolejnych Murzynków, czy współpodróżników z sań goniącym wilkom, czy aligatorom daje cenne sekundy na nadrobienie kilku metrów przewagi nad goniącymi.

Nie można powiedzieć, by to kogoś zaskoczyło, a już zupełnie nie widać zasmucenia tym faktem, jeśli już, to raczej zdziwienie wywołuje fakt, że trwało to tak długo, bo też i rzeczywiście, upór Tuska, czy tego, kto tam podejmuje decyzje jest zdumiewający, to już nawet Leszek Miller wykazywał mniejszą determinację w obronie swych umoczonych ministrów.
Nie można się oprzeć wrażeniu, że i motywacja jest identyczna w obu przypadkach. Bardzo jasno wyraził to Donald Tusk kilka dni temu, gdy wicepremier Pawlak zasugerował, że może by tak, ewentualnie, powoli, troszkę zacząć publikować wreszcie ten raport Millera. Otóż Pan Premier powiedział swemu szacownemu koledze, że ów wie dostatecznie dużo, żeby siedzieć cicho i nie denerwować kolegów. Czyli, jak w ezopowym języku Tuska to się tłumaczy: „Żeby Szanowny Pan Wicepremier zachował dotychczasową powściągliwość”. Nie wiadomo, czy do wypowiedzi dorzucono w ramach gratisu łeb koński w łóżku Pawlaka, w każdym razie wypowiedź wydaje się być dostatecznie dobitna, by obyło się bez krwawiących rekwizytów. Wydaje się, że przesłanie dotarło do adresata. A i do innych adresatów, którzy mieliby ochotę stracić nieco na powściągliwości.

Tak więc Pan Minister Klich został rzucony. Kto poleci dalej? Czy Ewa „Jeden Metr Wgłąb” Kopacz? Czy „Wataha” Sikorski? Czy wreszcie minister Arabski, który w tym wszystkim zdaje się odgrywać rolę kluczową? Swego czasu minister Arabski zaskoczył mnie dość specyficzną obroną- otóż zaskuczał rzewnie, że oto jest jedynym, ostatnim ocalałym organizatorem tego lotu, więc jak można go atakować. No, jakoś to przypomniało historię gdzieś przeczytaną, czy też zasłyszaną, nieważne, o zabójcy swoich rodziców, który apelował do Wysokiego Sądu, by miał litość dla sieroty. Oczywiście skojarzenie czysto przypadkowe i niezamierzone, zupełnie nie wiem, skąd mi się to wzięło.

To, oczywiście byłyby kolejne Murzynki wywalane za burtę, bo wszyscy rozumiemy, że właściwy żer dla aligatorów wiosłujących energicznie odnóżami za przeciekającą pirogą to Pan Premier i Pan Prezydent, oby żyli wiecznie w bulu i nadzieji na przeterminowe zwolnienie, gdy prawda okaże się arcyboleśnie prosta, jak to kiedyś określił Pan Prezydent ( oby żył ...itd) . No, ale to dopiero po wyborach i to wcale nie jest pewne, czy już tych najbliższych, czy dopiero tych następnych, przedterminowych, gdy ten cały gmach kłamstwa i podłości wreście się zawali pod własnym ciężarem. Własnym i tych rolowanych bez końca długów.

http://www.wsieci.rp.pl/opinie/seawolf