Minister Miller jest nagi
Wpisał: Joanna Mieszko-Wiórkiewicz   
30.07.2011.

Minister Miller jest nagi

Joanna Mieszko-Wiórkiewicz

29.07.2011 http://niemcy.salon24.pl/328741,minister-miller-jest-nagi

W znanej z nieprzemijającej aktualności baśni Andersena trzeba było aż dziecka, żeby zauważyło i wykrzyczało na głos widoczną dla wszystkich prawdę: „Król jest nagi!“.

    Niestety, zabrakło dziś dziecka wśród zebranych na konferencji prasowej dziennikarzy. Nie było nikogo, kto zawołałby: „Panie Miller, niech się pan wreszcie przestanie wydurniać!“. Nikt nie wygwizdał usztywnionych uniformami przedstawicieli urzędniczej armii szympasów. Nikt nie rzucił z oczywistych względów przed siebie rękawicą, ani choćby w skromnym zastępstwie – butem.

Fakt, większość publiczności opuściła salę wcześnie, a to dlatego, że trzeba było podawać do redakcji niusy. Miałam wrażenie obserwując całą sytuację okiem kamery telewizyjnej, że obie strony – i ta na podium i ta jej słuchająca dobrze wiedziały, że uczestniczą w makabrycznym przedstawieniu (nazywa sie to w teatrologii zasadą jedności estetyki), ale wspólnie jadły tę żabę, choć minister Miller sporo się przy tym pocił. W końcu wypocić z siebie ponad 300 stron kłamstw to nawet zespołowo wyczerpujące zajęcie. Sam Szekspir by nie dał rady. 
  A temat i przede wszystkim sposób jego „opracowywania“ jest na miarę Szekspira albo innego Ajsychylosa. Chociaż Miller i jego trupa nie trzymali się przepisów antycznej tragedii, a mieli wszystkie ku temu atrybuty. Przede wszystkim zabrakło całkowicie podstawowej dla wiarygodności przedstawienia Zasady Trzech Jedności: czasu, miejsca, akcji. Dekorum też zostawiło wiele do życzenia, bo jak pamiętamy, Putin i Szojgu przybywszy na inspekcję inscenizacji miny mieli wyraźnie niezadowolone. 
  Zasada jedności estetyki tłumaczy też zdumiewający fakt, że praktycznie nie było jakichś sensownych pytań z sali. No bo o co pytać, kiedy wszystko jest jasne i dobrze to rozumiemy? Po co tykać tę nie przeżutą do końca żabę? Wszystko jasne, tylko nie to, co się akurat w majestacie Prawdy podaje za bezsprzecznie ustalone, wymierzone, obliczone, udowodnione. 

  Zginęło 96 osób, a właściwie z dyrektorem Michniewiczem, min. Wróblem , profesorem Duliniczem, biskupem Cieślarem, operatorem Knyże i Markiem Rosiakiem i in. 112 osób. Nastąpiła pełna dekapitacja prawicy. Nie wiemy, gdzie i jak w większości zginęli, bo nie posiadamy protokołów sekcji zwłok, żaden z elementarnych dowodów materialnych nie został przebadany. Ba, nie wiemy nawet czym i kiedy odlecieli w stronę Śmierci. Nie ma żadnych, podkreślam, żadnych dowodów. Nie wiemy nawet, czy to ich ziemskie resztki znajdują się w trumnach, które zostały pochowane. Ekshumację, jakiej domagały się Rodziny zrobią nam....Rosjanie.

  Antyczny wymiar tego, co się stało jest widoczny gołym okiem. Oni umarli (gdzie i kiedy?) raz. My- pozostali tutaj, w tym kraju, umieraliśmy dzisiaj z nimi po raz kolejny. Bezsens i absolutna dziejowa zbyteczność tego umierania były dojmujące. Przez kilka godzin rzucano nam gnojem bezgranicznego bezczelnego piramidalnego KŁAMSTWA w twarz i nikt nie wstał i nie splunął. Nikt nie oddał, nikt nie protestował. Czy to znaczy, że wszystko jest w porządku? Czy im, zaprzęgniętym w machinę państwowego KŁAMSTWA sprzedawczykom, sprawiało satysfakcję patrzeć, jak zgromadzona „czwarta władza“ łyka ten szympansi gnój ze spokojem i czeka na dokładkę? Może?

Wiem z osobistego doświadczenia i z dokumentów, że ich historycznym poprzednikom z państwowych „służb“ PRLu nie sprawiało to bynajmniej trudności, żeby zaaklimatyzować się w kłamstwie. Podobno wszystko jest sprawą pieniędzy, a te, jak wiadomo, nie śmierdzą. 

Oni wiedzą, bo muszą wiedzieć, nawet, jeśli boją się o tym śnić w nocy, że tam, w tamtym miejscu na Siewernym nie było żadnej katastrofy. Z całej siły i z zaangażowaniem podtrzymują polsko-rosyjskie gigantyczne kłamstwo, bo Prawda musi być o wiele straszniejsza. 


W pewnym małym miasteczku w Niemczech stoi odlana z brązu figura brzydkiego mężczyzny. Ten ludzki król zdecydowanie jest nagi. Swoją nagość znosi jednak w godności, bo model nie udawał, że jest w coś ubrany.
  Patrząc dziś na ubliżającego polskiemu mundurowi Millera, ubliżającego temu mundurowi,  w jakim zginęli 10 Kwietnia  piloci i generałowie, nie miałam wątpliwości co do jego moralnej nagości i ten widok doprowadza  mnie do mdłości. Nagi Miller, obojętnie, w ministerialnym garniturze czy cywilnych dresach wzbudza we mnie jednakowo  najwyższe obrzydzenie