Błądząc w tunelu Millera
Wpisał: Free your mind   
03.08.2011.

Błądząc w tunelu Millera

[ i SZUKAJĄC... md]

Free your mind

 03.08.2011 http://freeyourmind.salon24.pl/330132,bladzac-w-tunelu-millera

 

W komentarzach po opublikowaniu pseudoraportu Millera – zarówno w „NDz”, jak i w „GP”, skoncentrowano się na wielu sprawach, ale kilka kwestii spośród tych sygnalizowanych przez blogerów, nie zauważono w ogóle. Po pierwsze takiego słonia w menażerii, jakim jest salonka nr 3, która cudownie zmaterializowała się w przeddzień wylotu delegacji Tuska i z 8-osobowej stała się nagle 18-osobowa. Tymczasem nawet w pseudoraporcie jest jasno powiedziane, że takie „przekonfigurowanie” wnętrza samolotu było całkowicie niezgodne z zasadami użytkowania tego statku powietrznego. Było też sprzeczne z instrukcją HEAD i tymi ustaleniami rozmaitych „kancelarii”, które wykluczały umieszczanie tak wielu najwyższych rangą wojskowych oraz urzędników państwowych na pokładzie jednej maszyny. Tutaj zaś „przemeblowanie” tupolewa robiono by z pełną świadomością „upakowania” jak największej ilości osób w samolocie, a zatem z narażeniem ich bezpieczeństwa i życia. Sprawa salonki nr 3 powinna więc natychmiast zainteresować dziennikarzy, zwłaszcza niezależnych, a jak na razie nie zainteresowała, a przecież w ruskim „raporcie” pisano, jeśli mnie pamięć nie myli, że właśnie osoby z 3 salonki doznały największych obrażeń, ponieważ „nie były przypięte pasami” podczas „podchodzenia do lądowania”.

 

Po drugie, zagadnienie monitoringu przelotu, łączności (a ściślej jej braku) z załogą tupolewa oraz informacji o dziwnych porach pojawiających się w pseudoraporcie oraz na konferencji „komisji Millera”. Godzina 9:12 (pol. czasu) jako chwila otrzymania przez szefa inspektoratu MON zawiadomienia o „zdarzeniu lotniczym pod Smoleńskiem” jak to ujął Benedict. Czemu akurat 9:12? Dobre pół godziny po „wypadku” ministerstwo dowiaduje się o tym, co się rzekomo stało z rządowym samolotem, skoro o 8.48 już miał wiedzieć o wszystkim Sikorski? Inna ciekawa wiadomość: o 7.45 z Okęciem ma kontaktować się ktoś z załogi jaka-40, informując o wylądowaniu jaka i o widoczności 2 km, no ale przecież jak miał na Siewiernym lądować o 7.15 – skąd więc taka zwłoka? Czy może jak-40 lądował... po ile-76, a więc gdzieś za kwadrans ósma? Ale widoczność 2 km, skoro ruskie szympansy miały nie widzieć iła-76?

 

Po trzecie, sprawa lotu z 7 kwietnia i tego, jaka wtedy była załoga w wieży szympansów (czy ta wieża szympansów pracowała, czy zupełnie inna), jakie było wyposażenie lotniska, ile i jakie samoloty (z którego kierunku) lądowały, dlaczego nie ma telewizyjnych materiałów z tej wizyty. Po czwarte, skoro lotnisko „po rozformowaniu pułku” było nieczynne, to jakim sposobem te wszystkie instytucje biorące udział w przygotowaniach do uroczystości (z kancelarią Prezydenta włącznie) mogły brać w ogóle pod uwagę to lotnisko jako docelowe dla prezydenckiej delegacji (już bez względu na ruskie uniemożliwianie rekonesansu lotniska)? Przecież w tej kwestii powinni być raz jeszcze przesłuchani urzędnicy kancelarii Prezydenta, z Sasinem na czele. Należało bowiem od razu planować docelowo Witebsk i tam szykować „delegację powitalną”.

 

Po czwarte, kwestia polskich reakcji na „wypadek”. Jak wiemy z konferencji, pierwsza wyprawa wystartowała dopiero o 15.30 (10-go Kwietnia), choć nie zostało podane, o której „doleciała” i kiedy oraz w jakim zakresie rozpoczęła prace. Przez pół dnia zatem „strona rządowa” NIKOGO nie wysłała na „miejsce katastrofy”, tak jakby chodziło o wypadek samolotu transportowego, z którego wysypało się jakieś nieważne cargo, nie zaś o wielką tragedię z tyloma tak ważnymi osobistościami.

 

Po piąte: skoro „zgrywanie rozmów” z wieży szympansów ludzie Millera rozpoczęli dopiero 17-go kwietnia, to czy te zapisy można uznać za materiał nadający się do faktograficznego i procesowego wykorzystania? Czy te zapisy były poddawane analizie fonoskopijnej, czy je po prostu wzięto z dobrodziejstwem inwentarza, nie bawiąc się w niepotrzebne, czasochłonne sprawdzanie, ile one są warte? I po szóste (co też zgłaszali blogerzy) – jak to się stało, że mając zgodę dyplomatyczną na wylot jaka-40 o nr-rze bocznym 044 zapakowano zrazu na Okęciu dziennikarzy do zupełnie innego jaka-40, który nie miał takiej zgody na lot do Smoleńska? Kto to wymyślił, kto tym dyrygował? Kto dokonywał roszad na Okęciu?