BALAAM (wiersz)
Wpisał: Janusz A. Ihnatowicz   
20.01.2008.
Janusz A. Ihnatowicz

                        BALAAM

 Widzę ale nie teraz, poznaję ale nie z bliska

Osioł mój ma ostrzejsze oczy niż jego pan

Dojrzeć pragnę lecz anioł dłoń na źrenice

położył i widzę tylko srebrny blask

i gwiazdę złotą i tron

 
Czasy, które idą nie są naszymi czasami

rozetną nas jak owoc i serce zbadają

czy tętni krwią czy złoto w nim stoi

jak harfa bogów drewnianych

illanu illanu

macie uszy nie do słyszenia

macie oczy nie do patrzenia

gnieciona glina

 
Czasy, które niosą na dzidach swych

krwawią: ale jak krwawi początek dnia

nasze góry nie są naszymi górami

nasze doliny obce są

nasze miasta kamień z dymu

cegła z płomienia

i żywe jak śmierć

 
Czciłem kogo nie znałem

widziałem kogo nie widziałem

a gdy mnie spotkał w drodze ślepe było oko

czciłem lecz nie pokochałem

dane mi było lecz nie dotrzymałem

obietnice nie przyszły dla mnie

i czasy nie moje nie wasze. ich

śmierć u progu naszego odejścia

 
Nie nasze czasy idą lecz świat

a świtanie rodzi się w łożu krwi

cedr pęka z bólu gdy promień przeszyje

świątynia padła do stóp

Otom przestał czcić skuszony

a kiedym przejrzał nie widzę

tylko złoty blask miesiąc zachodzący

i palec anioła czuję u skroni

ani teraz ani blisko

lecz ślepszy od osła drżę

bo za aniołem jest Ten który nadchodzi

a jego czas nie jest czasem nas

bośmy nie obnażyli się z kości