Rzeczy ofiar Smoleńska - pomieszane, odkażone
Wpisał: NDz   
05.08.2011.

Rzeczy ofiar Smoleńska - pomieszane, „odkażone”

Żandarmeria podaje terminy

[od maja 2010 żądaliśmy zbadania rzeczy ofiar Zbrodni Smoleńskiej – na obecność związków metalo-organicznych, nano-cząstek aluminium i tp. BEZSKUTECZNIE. Tyle, że nie spalili, choć już były w spalarni. Ale teraz mają „oddać’, już wysterylizowane, zapewne wyprane. I POMIESZANE! Czyli – dowody „w sprawie” zostały świadomie zniszczone. Kiedy sprawcy poniosą odpowiedzialność prawną za to? MD]

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110805&typ=po&id=po17.txt

We wrześniu, po ponad roku oczekiwania, rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej będą mogły odebrać rzeczy swoich bliskich. Żandarmeria Wojskowa poinformowała o zakończeniu procedur związanych z badaniem tych przedmiotów.

Część rzeczy została odnaleziona na Siewiernym, inne zebrano podczas oględzin zwłok. Do Polski trafiły w kilku partiach wysłanych ze Smoleńska i Moskwy.
Żandarmeria Wojskowa poinformowała rodziny smoleńskie o zakończeniu procedur badań oraz możliwości przejrzenia i odebrania osobistych rzeczy bliskich, którzy zginęli w katastrofie rządowego Tu-154M. Będzie to możliwe w dwóch terminach, 8 i 15 września br., w Centrum Szkolenia Żandarmerii Wojskowej w Mińsku Mazowieckim.
Jak tłumaczy płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy Naczelnego Prokuratora Wojskowego, wyznaczenie terminów identyfikacji poprzedziła długa procedura związana z badaniami specjalistycznymi, jakim poddano rzeczy ofiar. - Rzeczy zostały odkażone i zostaną okazane. A jeżeli ktoś je zidentyfikuje, to będzie je mógł potem zabrać - mówi płk Rzepa.
Znalezione w Smoleńsku rzeczy, których przynależność nie budziła wątpliwości, zostały przekazane rodzinom w maju ubiegłego roku. Okręgowa Prokuratura Wojskowa w Warszawie, powołując się na opinię wojskowej administracji sanitarnej, zwróciła się później do sądu z wnioskiem o zniszczenie rzeczy ofiar, które nie mają znaczenia dowodowego. Wobec sprzeciwu rodzin sąd odrzucił wniosek prokuratury.
Magdalena Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie, ma obawy co do tego, w jakim stanie są te rzeczy. - Z tego, co pamiętam, rzeczy te przyszły z Moskwy w osobnych paczkach przypisanych konkretnej osobie. Ale kiedy podjęto decyzję o ich zniszczeniu, rzeczy te ze sobą przemieszano. To spowodowało pewien bałagan - mówi Merta.
92 worki zawierające 562 pomieszane ze sobą przedmioty, głównie odzież, zostały zdeponowane w spalarni odpadów medycznych w Rzeszowie, a następnie trafiły do analizy przeprowadzonej przez zespół specjalistów powołany przez Sztab Generalny Wojska Polskiego. Istniało podejrzenie, że mogą się na nich znajdować ślady paliwa lotniczego oraz ślady zanieczyszczeń biologicznych szkodliwych dla zdrowia i życia ludzkiego. Badania wykazały obecność drobnoustrojów, w tym bakterii chorobotwórczych, dlatego poddano je sterylizacji w Instytucie Chemii i Techniki Jądrowej w Warszawie. Kontrola rzeczy odbyła się także w Wojskowym Instytucie Higieny i Epidemiologii.
We wrześniu osobiste rzeczy ofiar będą mogły obejrzeć rodziny, które w przypadku rozpoznania zdecydują, czy zechcą je odebrać. Magdaleny Merty, która już raz przeżywała identyfikację rzeczy męża, nie przekonuje argumentacja, że musiały one zostać przemieszane. - Równie dobrze odkażaniu można było poddawać worek po worku, bez konieczności przemieszania - dodaje wdowa, która zapowiada udział we wrześniowej identyfikacji rzeczy. - Do dziś zadaję sobie pytanie, co stało się z wartościowymi przedmiotami, które miał przy sobie mąż, a które do dziś niestety nie znalazły się w Polsce - mówi Merta.
- Szczerze mówiąc, nie spodziewam się odnaleźć wiele rzeczy należących do mojego męża, bo podczas pierwszych oględzin nie znaleźliśmy nic - mówi z kolei senator Alicja Zając. Zapowiada jednak udział w identyfikacji.
Rodziny chciałyby też poznać termin, kiedy zostaną zwrócone nośniki danych, a więc telefony komórkowe, aparaty fotograficzne czy laptopy, które mieli przy sobie uczestnicy lotu do Smoleńska.
- Kiedy zakończą się wszystkie badania, kiedy biegli wypowiedzą się na temat tych wszystkich nośników i kiedy prokuratura prowadząca śledztwo uzna je za zbędne dla postępowania przygotowawczego, wówczas zostaną one zwrócone rodzinom ofiar katastrofy. Będzie to jednak decyzja prokuratora prowadzącego śledztwo - zaznaczył prok. Zbigniew Rzepa.

Mariusz Kamieniecki