Robak sumienia toczy Tuska
Wpisał: Adam Białous   
06.08.2011.

Robak sumienia toczy Tuska

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110806&typ=po&id=po19.txt

[Nie mamy pewności, czy to naiwność, czy dyplomacja Pani Elżbiety: tam chyba nie ma SUMIENIA, tam jest STRACH.   MD]

Nie mamy pewności, czy w grobie spoczywa ciało mojego męża. O tym, co rodzi nasze wątpliwości w tej sprawie, napisaliśmy do prokuratury. Do tej pory nie otrzymaliśmy na nurtujące nas pytania odpowiedzi

Z Elżbietą Putrą, żoną Krzysztofa Putry, wicemarszałka Sejmu, który służąc Polsce, zginął w katastrofie smoleńskiej, rozmawia Adam Białous

Śledztwo prowadzone przez prokuraturę wojskową może, Pani zdaniem, dać lepsze rezultaty niż prace komisji ministra Jerzego Millera?
- Czekam na wyniki śledztwa prowadzonego przez prokuraturę wojskową, bo ona postawi konkretne zarzuty konkretnym osobom. Proszę nie myśleć, że jestem żądna zemsty, absolutnie nie o to mi chodzi. Pragnę, aby stało się zadość podstawowym zasadom sprawiedliwości, żeby ci, którzy zawinili w tej ważnej dla całego społeczeństwa sprawie, zostali ukarani, ponieważ bezkarność rodzi następne złe owoce. Gdyby osoby dziś rządzące, których błędne decyzje przyczyniły się do zaistnienia tej tragedii, były prawdziwymi mężami stanu - publicznie przyznałyby się do tych błędów i za nie przeprosiły. Miałyby też odwagę poddać się w ten sposób ponownej weryfikacji przeprowadzonej przez społeczeństwo polskie.

Jak wyglądały kolejne etapy Pani kontaktów z prokuraturą prowadzącą śledztwo smoleńskie?
- Na początku bardzo często otrzymywaliśmy informacje z prokuratury w formie przesyłek poleconych. Te listy z prokuratury zaczęły do nas docierać coraz rzadziej od czasu, kiedy była głośna sprawa z rzekomymi przeciekami z prokuratury do mediów. Obecnie o działaniach prokuratury jesteśmy więc najczęściej informowani przez naszego prawnika. Wcześniej byliśmy również zapraszani na przesłuchania. Wszyscy mamy na bieżąco dostęp bezpośredni do prokuratorów, możemy do nich zgłaszać pytania i uwagi. W bezpośrednim kontakcie z prokuraturą jest również moja córka, która mieszka w Warszawie.

Wystąpi Pani o ekshumację ciała męża?
- Na razie nie podjęłam takiej decyzji. Tak naprawdę jednak nie mamy pewności, czy w grobie spoczywa ciało męża. [to dlaczego nie podjęła pani DECYZJI??! Przecież ONI zwlekają juz prawie półtora roku! MD], O tym, co rodzi nasze wątpliwości w tej sprawie, napisaliśmy do prokuratury. Do tej pory nie otrzymaliśmy na nurtujące nas pytania odpowiedzi. A właśnie od tych odpowiedzi może zależeć nasza decyzja dotycząca ekshumacji.

Oddano Pani wszystkie rzeczy męża?
- Nie oddano nam do tej pory jego telefonu komórkowego. Ostatnio dostaliśmy zaproszenie z prokuratury na oględziny rzeczy należących do niego. Z tego, co wiem, mąż nie miał ze sobą wiele - ubrania, komórka, jakieś drobiazgi, które nam już przekazano. Ubrania zostały odkażone, doprowadzone do porządku i można je odebrać. [sic!! MD] Zastanawiamy się właśnie z dziećmi, czy je odbierzemy czy też nie.

Jak ocenia Pani raport ministra Millera?
- Właściwie nie wiem, po co komisję ministra Millera, która sporządziła raport, powołano. Przecież nawet jeżeli wykryła ona jakieś nieprawidłowości, to i tak nie jest w stanie pociągnąć nikogo do odpowiedzialności. Oprócz ministra Bogdana Klicha po publikacji raportu żaden inny minister nie został zdymisjonowany. A przecież sam ten raport pokazuje, że lot został źle przygotowany i powinny być wyciągnięte konsekwencje w stosunku do osób, które zawiodły. Zaczynając od premiera, poprzez ministrów, na urzędnikach państwowych niższego rzędu skończywszy.

Pani zdaniem, w tym dokumencie opisano wszystkie czynniki, które miały wpływ na tragedię pod Smoleńskiem?
- Nie o wszystkich przyczynach mówi raport ministra Millera. Moim zdaniem, przyczyną, która pośrednio doprowadziła do katastrofy, była również decyzja premiera, że nie będzie wspólnych z prezydentem obchodów rocznicy zbrodni katyńskiej w Rosji. Tworzenie atmosfery wrogości wobec prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego urzędników również nazwałabym pośrednią przyczyną katastrofy.

Co powiedziałaby Pani premierowi Tuskowi, gdyby do Pani zadzwonił?
- Na pewno zadałabym mu pytanie, które dotyczy pewnej konferencji prasowej z jego udziałem. Tematem tej konferencji były kontrowersyjne działania Janusza Palikota, ówczesnego posła PO. Na zadane wtedy przez jednego z dziennikarzy pytanie: czy premier nie uważa, że Palikot go lekceważy, Donald Tusk odpowiedział w tym sensie, że był już taki, co go lekceważył, i drogo za to zapłacił. Spytałabym więc, kogo premier miał na myśli, mówiąc te słowa. Następnym pytaniem byłoby: czy myśląc o katastrofie smoleńskiej, uważa, że należycie dopełnił wszystkich swoich powinności dotyczących tej sprawy, tak iż może stanąć przed lustrem i powiedzieć: mam czyste sumienie.

Jak wiadomo, Rosjanie są przekonani, że sumienie mają czyste, mimo że polski raport wskazuje na karygodne błędy na wieży Siewiernego.
- Nieudolne przygotowanie lotu rządowej maszyny do Smoleńska, oddanie wszystkich dowodów w ręce Rosjan, brak pociągnięcia do odpowiedzialności wszystkich urzędników państwowych, którzy zawinili - to wszystko ośmiesza nasze państwo w oczach świata. Pokazuje, że Polakom można bezkarnie dołożyć, a oni będą jeszcze udawać, że nic się nie stało. Jeżeli nie zaczniemy od rządzących wymagać prawdziwej odpowiedzialności za to, jak rządzą, będzie coraz gorzej. Myślę tu m.in. o sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej i pociągnięciu do odpowiedzialność osób, które nie wywiązały się ze swoich obowiązków. Uważam, że zarówno premier, jak i prezydent robią za mało, aby sprawiedliwości stało się zadość. Naszym obywatelskim obowiązkiem jest im to powiedzieć. Od tego, czy dbamy o dobrą jakość rządów sprawowanych w Polsce, zależy jej przyszłość, jak również wizerunek, jaki nam kreślą inne narody.

Dlaczego nie uczestniczyła Pani w spotkaniu rodzin z członkami komisji ministra Millera w dniu prezentacji raportu?
- Zaproszenie dosłownie w ostatniej chwili na konferencję rodzin ofiar katastrofy uważam za niestosowne. Gdybym nawet chciała uczestniczyć w tym spotkaniu, to i tak dano mi za mało czasu, abym zdążyła się na nie wybrać. Nie podoba mi się również to, że musieliśmy czekać na publikację raportu do czasu, aż został on przetłumaczony na języki obce. Jako Naród, który stracił w katastrofie dużą część elity, powinniśmy zostać powiadomieni o wynikach prac komisji ministra Millera od razu, kiedy tylko prace nad przygotowaniem raportu zostały zakończone. Natomiast w odniesieniu do rodzin ofiar katastrofy wcześniejsze ujawnienie wniosków zawartych w raporcie pozwoliłoby uspokoić emocje nim wywołane, zanim zajęli się tym dokumentem dziennikarze, z których wielu tylko te emocje podsyca i nie pozwala zabliźnić się naszym ranom.

Często śledzi Pani w mediach informacje na temat katastrofy?
- Mam świadomość, że od tego tematu nie można i nie należy uciekać. Po publikacji raportu ministra Millera byłam wprawdzie bardzo roztrzęsiona, on przywrócił trudne wspomnienia. Na szczęście znalazłam niezawodny sposób dający uspokojenie - jest nim ciężka fizyczna praca. Mam liczne obowiązki związane z wychowaniem dzieci i to również nie pozwala mi popaść w jakieś przygnębienie. Ale przecież nie wszystkie osoby z rodzin ofiar katastrofy znoszą ciągłe nawroty do tej sprawy w miarę dobrze. To przypominanie co kilka miesięcy - a to raportem rosyjskim, a to polskim - nie jest dla rodzin sytuacją łatwą. Szczególnie kiedy komentarze po publikacji raportu są złośliwe wobec ofiar katastrofy lub ich rodzin.

Podziela Pani opinię niektórych komentatorów, że podczas kampanii wyborczej sprawy katastrofy politycy nie powinni poruszać?
- Moje zdanie na ten temat jest zupełnie inne. Gdyby politycy nie poruszali sprawy katastrofy smoleńskiej podczas kampanii, byłoby to kompletne nieporozumienie. Ten temat jest obecnie najistotniejszy, bo katastrofa odsłoniła fatalny stan naszego państwa, jego słabość. Pokazała, kto we władzach w wysokich instytucjach państwowych lekceważy swoje obowiązki. Kampania wyborcza jest najlepszym okresem, aby wytknąć im te błędy publicznie, aby społeczeństwo podczas wyborów mogło ich z tego rozliczyć.

Obrona załogi Tu-154M, gen. Andrzeja Błasika, w ogóle informowanie o Smoleńsku jest często piętnowane uwagą: "Znowu o Smoleńsku"...
- Tak zachowują się tylko ci, którzy pozbawieni są odwagi. Ich zdaniem lepiej pewne niewygodne tematy przemilczeć, żeby kogoś nie rozdrażnić. Wolą mówić o sprawach błahych, nie mających znaczenia, ażeby się przypodobać publice. A przecież jeśli ktoś naprawdę dba o dobro swoje i wspólne, nie zawsze będzie mówił to, co ludzie chcą usłyszeć. Będzie też mówił o tym, co trudne i bolesne, aby zło się nie rozprzestrzeniło i nie niszczyło tego, co dobre. Niestety w duszach obecnie sprawujących rządy i ich piewców wygrywa strach przed prawdą. Być może również ci, którzy każą milczeć o katastrofie, po prostu boją się osób, które mają na ten temat dużą i coraz większą wiedzę. Często też agresję w stosunku do tych, którzy są dociekliwi w badaniu przyczyn katastrofy, wywołuje ludzkie lenistwo, bo po co się wysilać, szukać, szperać, iść pod prąd - lepiej położyć się wygodnie na tapczanie, włączyć telewizor, a tam "eksperci" wszystko wyjaśnią. Tak samo łatwiej kogoś, kto posiada pasję szukania prawdy, nazwać oszołomem, niż samemu zmusić się do tych trudnych poszukiwań, z którymi wiąże się wysiłek i poświęcenie. Lecz jeśli nasze państwo ma być lepsze, mocniejsze, sprawniejsze i sprawiedliwsze - może to nastąpić jedynie dzięki postawie tych Polaków, którzy ofiarnie szukają prawdy.

Dziękuję za rozmowę.