Naukowy kanibalizm
Wpisał: Ks. dr Tadeusz Pacholczyk   
12.08.2011.

Naukowy kanibalizm

SENS BIOETYKI

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110812&typ=sw&id=sw15.txt

Ks. dr Tadeusz Pacholczyk


Agencja rządowa dała brytyjskim naukowcom zielone światło dla tworzenia tzw. embrionów-hybryd. Za pomocą technologii klonowania embriony te łączą w sobie elementy ludzkie i zwierzęce. Przez wszczepienie jądra komórki ludzkiej ("ludzkiego materiału genetycznego") do komórki jajowej krowy, z której wcześniej usunięto jej własny materiał genetyczny, tworzy się wybrakowany embrion ludzki.
Według ludzkich wyobrażeń powstałby z tego pół człowiek, pół zwierzę - stąd twór ten nazwano embrionem-hybrydą. Ponieważ materiał genetyczny, który zawierałby w sobie, byłby całkowicie ludzki, ten nowy rodzaj embrionu byłby właściwie człowiekiem z ustrojem biochemicznym zanieczyszczonym różnego rodzaju cząsteczkami krowimi. Próby produkowania tego rodzaju okaleczonych embrionów ludzkich zakładają możliwość zniszczenia ich, zanim rozwiną się za bardzo, czyli przed upływem dwóch tygodni. Bo celem jest pobranie z nich komórek macierzystych.
Instynkt ochrony własnego rodzaju jest głęboko zakorzeniony nie tylko wśród ludzi, ale w całym królestwie zwierząt. Już pobieżna refleksja etyczna wystarcza, żeby rozpoznać problem moralny, jaki niesie ze sobą tworzenie w laboratoriach ludzkiego potomstwa z domieszką krowich elementów po to, by całość poddać naukowemu kanibalizmowi.
Naturalny instynkt ochrony własnego potomstwa w stanie embrionalnym widać bardzo dobrze na przykładzie gatunku pingwina cesarskiego (Aptenodytes forsteri). Opowieść o zwyczajach godowych pingwinów cesarskich zafascynowała miliony widzów w pokazywanym niedawno pełnometrażowym filmie pt. "Marsz pingwinów". Zwierzę to znajduje sobie jednego partnera, któremu pozostaje absolutnie wierne. Każda samica składa jedno jajo wielkości piłki ręcznej i przekazuje je pod opiekę swojemu towarzyszowi.
Przez mroźne burze i długie tygodnie w zimowych ciemnościach samiec ostrożnie utrzymuje jajo z rozwijającym się pingwinem w stanie embrionalnym ponad swoimi stopami zaopatrzonymi w gęsto upierzoną osłonę zabezpieczającą jajo przed zabójczym mrozem. Jajo pozostaje na jego stopach przez mniej więcej 60 dni. W tym okresie samiec nic nie je i traci około połowy swojej wagi. Gdyby jajo wymknęło się jakimś sposobem spod jego ochrony, zamarzłoby na lodzie w ciągu kilku minut. Po wykluciu młody pingwin cesarski spędza swoje pierwsze dwa miesiące w specjalnym schowku na brzuchu matki lub ojca, utrzymującym stałą temperaturę w granicach 36 st. Celsjusza. Rodzice na zmianę opiekują się młodym pingwinkiem, karmiąc go zwróconym pokarmem, aż do momentu, kiedy jest gotowy opuścić swoją kryjówkę i stawić czoła okrutnym warunkom panującym na Antarktyce.
Niesamowita troska gatunku pingwina cesarskiego o nienarodzone potomstwo i sumienność w zapewnianiu mu ochrony nawet w najbardziej wrażliwych stanach embrionalnych jest bardzo wymownym świadectwem właściwego porządku prokreacji, gdzie naturalnym instynktem osobników starszego pokolenia gatunku jest czynienie wszystkiego, co w ich mocy, dla zapewnienia bezpieczeństwa i pomyślnego rozwoju młodszego pokolenia.
Tego typu ochrona potomstwa od wieków stanowi świadectwo rozwoju cywilizacji ludzkiej: dzieci postrzega się jako swego rodzaju święte powiernictwo, cel sam w sobie, a nie tylko jako środek służący zaspokojeniu dążeń rodziców (czy też naukowców). Ksiądz Raymond de Souza z Kanady, wybitny felietonista, trafnie podsumował to zagadnienie, stwierdzając:

"Jest wielkim osiągnięciem cywilizacji zachodniej, że dzieci uważa się za dobro samo w sobie, osoby posiadające własne prawa i własną godność, powierzone opiece rodziców. Jest to stwierdzenie faktu tak oczywistego, że nie przyszłoby nam do głowy, by traktować to w kategoriach osiągnięcia cywilizacyjnego, ale tak właśnie jest. W kulturach starożytnych dzieciobójstwo i ofiary z dzieci nie były rzadkością i ogólnie rzecz biorąc, status prawny dziecka był zbliżony do innych przedmiotów znajdujących się w domostwie. Minęły długie wieki wysiłków ze strony środowisk religijnych i społecznych, zanim przyjęto stanowisko mające poparcie w normach prawnych i kulturowych, że dziecko to nie przedmiot służący korzyści innych, ale że powinno się je traktować jako podmiot sam w sobie".
Dzisiejsze czasy stwarzają silne pokusy odwrócenia tych podstawowych zasad i instynktów, usuwając potomstwo z bezpiecznego łona matek poprzez aborcję. Idąc jeszcze dalej, bezcześci się nasze własne dzieci w embrionalnej fazie rozwoju, traktując je przedmiotowo na rzecz prowadzenia eksperymentów naukowych i czyniąc z nich magazyny części zamiennych lub komórek macierzystych.
Jednym z powodów, dla których "Marsz pingwinów" stał się takim hitem, był fakt, że film podkreślał ten rodzaj rodzicielskiej miłości, ochrony i poświęcenia, do którego lgnie nasza natura. Niszczenie własnego rodzaju poprzez manipulacje z użyciem embrionów i embrionalnych komórek macierzystych - mimo tego są tacy, dla których dobrą przykrywką jest nazwanie tego procesu "tworzeniem hybryd" - to nic innego jak regres do epoki barbarzyństwa.

Ksiądz dr Tadeusz Pacholczyk otrzymał doktorat w dziedzinie neurologii na Yale University i kontynuował pracę naukową na Harvardzie. Jest kapłanem diecezji w Fall River (Massachusetts) oraz dyrektorem do spraw nauczania i oświaty w Narodowym Katolickim Ośrodku Bioetycznym (National Catholic Bioethics Center) w Filadelfii. Zob. www.ncbcenter.org