JOLKA A MENTALNOŚĆ ŻYDOWSKA
Wpisał: sigma   
14.08.2011.

„JOLKA” A MENTALNOŚĆ ŻYDOWSKA

Skoro wraca peerel, lada chwila pewnie wróci i publiczne składanie samokrytyki uświadomionych obywateli.
Skoro tak, wyjdę ja przed szereg i też wyznam cosik. Otóż, miałam i ja ohydny nałóg.

Tak, niestety. Co tydzień, w poniedziałek, po prostu musiałam rozwiązać jolkę. I to żadną inną, tylko tę z GW! Stroskana rodzina próbowała mnie wyciągnąć ze szponów tego obrzydliwego nałogu, a ja nic! Co poniedziałek reszta gazety szła do pudła na makulaturę, a ja byłam stracona dla świata na parę godzin.

Ale też ta sama rodzina, zgnębiona moim uporczywym co-poniedziałkowym nabywaniem owej polskojęzycznej gazetki, sama dopytywała się, co tym razem tam ciekawego znalazłam ;)
Bo zabawa wcale nie polegała na odgadnięciu haseł i ustawieniu ich we właściwej konfiguracji. Zabawa polegała na wyłapaniu, co tym razem nachachmęcił stary, sowiecki Żyd, który tę jolkę układał!

Dlaczego sądzę, że musiał to być stary, sowiecki Żyd, zaraz wyłuszczę.

Dał on na przykład hasło: „miecz Podbipięty”. No cóż, nic prostszego! Zerwikaptur, każdy Polak to wie. Szukam ja miejsca dla tego Zerwikaptura w jolce i nie ma go! Za to w końcu wyszło Kropidło! Czyli jak w tych informacjach radia Erewań. Nie miecz, tylko maczuga, nie Trylogia, tylko Pan Tadeusz, nie Longin Podbipięta, tylko Maciej Dobrzyński! Ochrzczony Kropicielem od wielkiej maczugi, Którą zwał Kropidełkiem...
Ale poza tym wszystko się zgadza.

Albo innym razem wrzucił hasło „przedwojenny prezydent Polski”. Dużego wyboru nie ma.. Narutowicz, Rataj, Wojciechowski, Mościcki, no może wymyślił, że naczelnik Piłsudski. Ale żadne z tych nazwisk nie daje się wpasować do jolki! W końcu wychodzi mi słowo „Naruszewicz”!
Staremu Żydowi musiało coś dzwonić, ale w którym kościele, pojęcia nie miał, co zresztą i nic dziwnego, skoro starozakonny.

Ponieważ nad wyraz często wrzucał hasło „dawniej Kalinin”, domniemywam, że pochodził z Tweru. W kazamatach NKWD w Twerze wymordowano Polaków pochowanych nieopodal w Miednoje. Ale tego hasła jakoś nigdy nie użył.

Wrzucił tez raz hasło „przewodniczący gminy”. Dla Polaka jest to wójt, sołtys. W jolce wyszedł rabin – bo facet miał wyłącznie skojarzenie na gminę żydowską.

Dlatego też, kiedy dał hasło „najlepszy wywiad świata” bez namysłu typowałam Mossad i nie pomyliłam się ;)

Izraelskie ciągoty były widoczne i w haśle „spółdzielnia rolnicza”. Moje pierwsze skojarzenie „pegieer”,„kołchoz” nigdzie nie pasowało. Bo to miał być „kibuc”.

Bardzo szczególne miał autor tych jolek podejście do świata zwierząt. Mianowicie głęboko go lekceważył.

Dla mnie, koniary, fakt, że regularnie mylił koński kłąb z łękiem, było nie do pojęcia! Ale dla niego żaden problem. Wiadomo, że nic bardziej żałosnego na tym świecie nie istniało, niż żydowska, zaniedbana, zagłodzona szkapa.
Podobnie z dużym luzem podchodził do ptactwa. Hasło „ptaszek mniejszy od bociana” wprawił mnie w osłupienie, wymienienie bowiem prawie całego atlasu ptaków jest męczące. Chodziło o wróbelka! No, rzeczywiście, jest mniejszy, co racja, to racja.

Był tez ci on typowym okazem walczącego ateisty. Jeżeli dawał hasło „szowinistyczna, nietolerancyjna religijność” można było z zamkniętymi oczami wpisać „dewocja”.
Jeżeli dawał hasło „ideologia, w której wolność jest nadrzędną wartością” – wiadomo było, że ma na myśli „liberalizm”.

A, jeszcze się nie wytłumaczyłam, dlaczego sądzę, że był to stary, a nie – dajmy na to, młody Żyd. Bo ilość haseł w rodzaju „imię trzeciego syna Aarona”, czyli typowych dla kogoś, kto ukończył cheder, czyli podstawową szkółkę żydowską, była niewiarygodna.

Pamiętam postać starego Szlangbauma z „Lalki”, który w pocie czoła wymyślał szarady, po czym wysyłał je do warszawskiej gazety, skąd je odsyłano z adnotacją, że nie są pisane prawidłową polszczyzną.

Teraz doszliśmy już do sytuacji, że mamy polskojęzyczną żydowską gazetą i mowy nie ma, żeby umieścić tam polską krzyżówkę.
Jak w tym przemówieniu Gomułki: ”Wczoraj staliśmy nad brzegiem przepaści! Dzisiaj zrobiliśmy duży krok naprzód!”

Jeden z komentarzy:

tadman, 13 sierpnia, 2011 - 12:43

A ja myślałem, że idzie o tą, co na bezę zamachnęła się łyżką. :))