Nadciągnęła gospodarcza epoka lodowcowa
Wpisał: Mirosław Dakowski   
15.08.2011.

Nadciąga gospodarcza epoka lodowcowa

 

...Bankowcy nadal potrafią z jednego realnego dolara przyniesionego przez przed­siębiorcę lub emeryta zrobić na­tychmiast 1000 dol.

 

...koszt wstępny ratowania europejskiego systemu bankowego czy strefy euro to kwota 2 bln euro [2 000 000 000 000 = 2*1012 md].

 

 [zmieliłem tytuł na tryb dokonany, bo taki jest wydźwięk artykułu -i rzeczywistość MD]

 

Janusz Szewczak  [główny ekonomista SKOK; z Gazety Polskiej 10 sierpnia 2011 md]

 

Mimo zaklinania rzeczywi­stości przez dziennikarzy TVN 24, TVN-CNBC, dy­żurnych analityków i ministra fi­nansów Jana-Vincenta Rostow­skiego, że problem kryzysu strefy euro, Grecji i zadłużenia krajów europejskich został rozwiązany, a frank szwajcarski da wreszcie odetchnąć kredytobiorcom, rze­czywistość finansowa spłatała im kolejnego psikusa. Panika na ryn­kach przestaje być tylko przejścio­wa. Korzenie zła światowych i eu­ropejskich finansów, liczne trupy w szafie europejskich i inwesty­cyjnych banków dają o sobie znać coraz dobitniej. Dziś na global­nym rynku walutowym i finanso­wym jedno jest tylko pewne, że nic nie jest pewne. Światem rządzi dziś kasyno, strach i minimaliza­cja strat. Rządy nie wyciągnęły żadnych wniosków z kryzysu lat 2008-2009. Okazały się zbyt słabe bądź zbyt skorumpowane, by ograniczyć apetyty spekulacyjnych stad wilków.

 

Poker oszustów, parada blagierów

 

Stosowane przez Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Komisję Europejską lekarstwa coraz bar­dziej przypominają cykutę. Anali­tycy bankowi wieszczyli nam, że jak tylko Amerykanie uchwalą dal­szą możliwość zadłużenia się, a Narodowy Bank Szwajcarii doko­na interwencji walutowej, wszyst­ko wróci do normy. Złoty się umoc­ni, giełda osiągnie kolejne rekordy, a J.-V. Rostowski uratuje z kryzysu już nie tylko Grecję, ale całą Unię, a być może i USA. I znowu zasko­czenie i szok po jednodniowym osłabieniu franka, gdy ten znów poszybował w okolice 3,70 zł, a warszawska giełda przeżyła w ub. tygodniu ogromny spadek noto­wań. To początek ogromnych tur­bulencji, które dopiero przed na­mi. Kryzys euro sięga apogeum. Strefa euro jest dziś w stanie kry­tycznym, turbulencje czekają nie tylko Włochy, Cypr czy Hiszpanię, ale też "zieloną wyspę" nad Wisłą. Żaden z istotnych problemów światowych i europejskich finan­sów nie został przecież rozwiąza­ny przez ostatnie trzy lata od mo­mentu eksplozji pierwszej fazy kryzysu i upadku banku Lehman Brothers. Bankowcy nadal potrafią z jednego realnego dolara czy zło­tego przyniesionego przez przed­siębiorcę lub emeryta zrobić na­tychmiast 1000 dol. czy zł. Suma tzw. instrumentów pochodnych (CD S-ów, CDO, IRS-ów) derywa­tów, czyli bardzo ryzykownych i skomplikowanych produktów fi­nansowych, wynosi dziś na świe­cie tryliony (1015) dolarów, a więc znacz­nie więcej niż globalne PKB. Świat już posiada w swoich skarbcach 9 bln obligacji USA. [bilion to jedynka z dwunastoma zerami...md] . Same Chiny mają ich na kwotę ponad 1,2 bln dol. Japonia ma ich ponad bilion. Włochy wyemitowały swoich obli­gacji za blisko 1,9 bln euro. Dziś 50 proc. światowych bogactw jest w rękach 2 proc. populacji, choć blisko miliard ludzi głoduje. Po­dobnie miliard populacji świata nie ma dostępu do wody, a setki milionów ludzi musi przeżyć za mniej niŻjednego dolara dzien­nie, gwałtownie za to rośnie liczba milionerów i miliarderów. Wszyst­ko to nie jest dopustem bożym czy błędem komputerowych modeli, lecz efektem chciwości, zwierzę­cych instynktów świata bankie­rów, kreatywnej księgowości, po­goni za zyskiem za wszelką cenę, lekceważenia ryzyka i totalnej bezkarności elit finansowych. Ten poker oszustów i parada bla­gierów ukrywających długi może się skończyć tragicznie dla euro­pejskich społeczeństw, a nawet dla świata. W światowych finan­sach przez ostatnie lata. Zatraco­no całkowicie przyzwoitość, racjo­nalność i ostrożność,  

zniszczono to co niezbędne w ban­kowości i biznesie - zaufanie, zdrowy rozsądek, umiar i rzetelną kalkulację, by wytworzyć coś, co jest niekoniecznie potrzebne. Le­wary, opcje, nagą, krótką sprze­daż, wehikuły finansowe, grę na spadki.- To jest to drugie dno obecnego kryzysu. Nic dziwnego, że prezes niemieckiego Com­merzbanku dramatycznie apelu­je: ratujmy, co się da. Dziś Europa jest coraz bardziej zagrożona niekontrolowanym bankructwem - bo kończy się wiara w cuda. Sto­imy coraz wyraźniej na progu re­cesji, a finansowa panika i stadne reakcje kwitną. Problem w tym, że zanim gruby schudnie, to chudy umrze z głodu, a my nadal jako kraj nie należymy do europejskich grubasów, mimo wielkich wysił­ków rządowej propagandy. Według GUS, nadal prawie 60 proc. Pola­ków nie ma żadnych oszczędno­ści, 2 mln Polaków żyje w nędzy, a bez mała 6,5 mln w niedostatku. Grecki scenariusz nad Wisłą nie jest więc wykluczony. Nadchodzi sądny dzień dla europejskich fi­nansów i sektora bankowego. Dziś już tylko prawdziwi nieudacznicy wierzą, że trzeba pracować, żeby coś mieć. Teraz na światowych rynkach i giełdach zarabia się nie latami na niewielkich wzrostach, lecz na jednodniowych spadkach i gigantycznej spekulacji.

 

Różowe okulary ministra

 

Niewielu analityków czy przy­wódców światowych zastanawia się nad tym, jak odzyskać rozum, przyzwoitość i umiarkowanie w czasach totalnego zidiocenia mediów i ogromnej deprawacji rynków finansowych. Coraz więk­szy strach zagląda w oczy biznesowym i finansowym szalbiercom. Dla europejskich finansów, a na­wet dla europejskiej gospodarki nadchodzi prawdziwe tsunami. Zarówno europejscy, jak i nasi de­cydenci zastanawiają się, jaki kostium kąpielowy b­yłby najbardziej odpowiedni na finansowej plaży. Zapewnienia ministra J.-V. Ro­stowskiego, że "banki europejskie są solidne, a banki polskie bardzo solidne", warto skonfrontować z opiniami poważnych światowych ekonomistów, którzy mają całko­wicie odmienne zdanie i są przeko­nani, że europejskie banki potrze­bują pilnie gigantycznego dekapitalizowania rzędu 50-80 mld euro. W związku z obowiązkami wynika­jącymi z tzw. Bazylei III do 2019 r. banki muszą znaleźć 423 mld euro nowych kapitałów. Na dziś koszt wstępny ratowania europejskiego systemu bankowego czy strefy euro to kwota 2 bln euro [2 000 000 000 000 = 2*1012 md]. A banków pol­skich poza połową PKO Bp, BOŚ już praktycznie nie mamy. Takie banki jak Millennium czy BRE kredytów walutowych, głównie we franku szwajcarskim, mają na ogromną skalę, czyli 55-60 proc. całej puli kredytowej (to kwoty często po­nad 20 mld zł dla każdego z nich). To nie jest błaha sprawa, tym bar­dziej że banki-córki w Polsce są już winne swoim zagranicznym ban­kom-matkom ok. 110 mld zł. Py­tanie - kto i kiedy podpali ten eu­ropejski lont. Chwilowe uspokoje­nie europejskich i światowych burz finansowych nie wyklucza gradobicia. Dziś już nie ma bez­piecznych przystani. Jesień nie­wątpliwie pokaże, że stan finan­sów publicznych nie tylko w Pol­sce jest znacznie gorszy, niż oceniali to nawet pesymiści.

 

Zakładnicy kapitału spekulacyjnego

 

Polski rynek jest zakładnikiem kapitału spekulacyjnego, a Polska utraciła kontrolę nad złotym. Bes­sa na europejskich rynkach jest też coraz pewniejsza. Inwestorzy już dziś wycofują pieniądze z fun­duszy inwestujących w akcje i ob­ligacje. Wszyscy chcą mieć w portfelu gotówkę, najlepiej fran­ka czy złoto, które jest królem - dziś ceny dochodzą do 1660 dol. za uncję, a wkrótce pewnie osią­gną 2 tys. dol. Słowa byłego pre­miera Węgier "kłamaliśmy rano, kłamaliśmy wieczorem, kłamali­śmy cały czas", gdy idzie o stan naszej gospodarki, i dodajmy - fi­nansów, nabierają coraz bardziej złowrogiego znaczenia.

Finanso­we tsunami i gospodarka oparta na bańce spekulacyjnej, machina­cje finansowe, fałszowanie ksiąg i bilansów, inżynieria finansowa, której nie rozumieją już nawet no­bliści z ekonomii czy fizyki, osią­gnęły kosmiczne rozmiary. Pusto­szą dziś kolejne kraje i ich finan­se publiczne pożerają własne dzieci. Zbliża się epoka lodowco­wa dla wielu gospodarek świata i Polska nie jest tu wyjątkiem. Dziś gra idzie nie tylko o naprawę fi­nansów publicznych, redukcję długów i deficytów, ale o suweren­ność czy wręcz istnienie poszcze­gólnych państw, gospodarek czy walut.

Papież Benedykt XVI wy­jątkowo trafnie ocenia to zjawi­sko: "Rządzący niedostatecznie reagują na kryzys ekonomiczny i praktyki spekulacyjne zwłaszcza wobec krajów słabszych. Kwitnie konsumpcjonizm, marnotraw­stwo, ubóstwo i nierówności. Rzą­dzący nie reagują na to wszystko przy pomocy odpowiednich decy­zji o zarządzaniu finansowym".

Dziś dwa krwiożercze bliźniaki: długi i spekulacja tłoczą się na par­kiecie światowego porządku finan­sowego. Światowa i europejska za­wierucha jest więc nieunikniona. Los wielu krajów i narodów został już przypieczętowany: Są dziś tyl­ko kawałkiem sukna, z którego bankowi krawcy, polityczne i fi­nansowe elity utną tyle, ile im bę­dzie potrzeba. Społeczeństwa i narody będą się buntować. Nie wszyscy nadal chcą żyć jako nie­wolnicy i zakładnicy kapitału spe­kulacyjnego i elit bankowych, na dodatek żyć w niewoli, za któ­rą sami słono płacą.