Arszenik na Antokolu | |
Wpisał: Wojciech Klewiec | |
17.08.2011. | |
Arszenik na Antokolu http://archiwum.rp.pl/artykul/1066784_Arszenik_na_Antokolu.html 30-07-2011
Jeśli nie zdarzy się nic niespodziewanego, niebawem Warszawa dołączy do miast, w których ma swoje ulice generał Tadeusz Rozwadowski, bohater jednego z największych polskich zwycięstw. Na mapie nowa arteria komunikacyjna na warszawskim Targówku prowadzi od ul. Radzymińskiej w stronę ul. Rzecznej, między ulicami Spytka z Melsztyna i ks. Mieszka I. Okazały ciąg jezdny zostanie nazwany na cześć gen. Tadeusza Rozwadowskiego. Ma to być pierwsze w stolicy miejsce upamiętniające jednego z największych bohaterów zwycięskiej Bitwy Warszawskiej 1920 roku. Czołgi zamiast jazdy Po zwieńczonej zwycięstwem wojnie z bolszewikami generał Rozwadowski przedstawił naczelnikowi Piłsudskiemu plan unowocześnienia wojska polskiego – czytamy w książce Jędrzeja Giertycha „Rozważania o Bitwie Warszawskiej 1920 roku" (Toruń 2000). Plan przewidywał przekształcenie oddziałów kawalerii w dziesięć pułków czołgów (utrzymanie 30 pułków jazdy, dowodził generał Rozwadowski, kosztuje więcej niż dziesięciu pułków czołgów), zorganizowanie dziesięciu pułków lotniczych, utworzenie wojsk samochodowych. Jak przypomina Jędrzej Giertych, w latach 20. w produkcję broni w Polsce, w tym czołgów i samolotów, chcieli inwestować i amerykański Ford, i czeska Škoda. Władze w Warszawie jednak z tego zaproszenia nie skorzystały. Niewykorzystanie sposobności niebawem się zemściło. „W kilka miesięcy później musiała się Polska zadłużyć, kupując w czasie bolszewickiej potrzeby po horrendalnych cenach w USA, Anglii i Francji stare gruchoty i szmelc" („Generał Rozwadowski", praca zbiorowa, Kraków 1929, cytowana w dziele „Rozważania o Bitwie Warszawskiej"). W latach 1923 – 1926, mimo oporu niektórych polityków, przewidywano jednak w Wojsku Polskim rozbudowę broni pancernej na wielką skalę. Zreorganizowano artylerię, we Francji kupiono 900 dział. Polskie siły powietrzne, składające się z sześciu pułków, rozporządzały pod koniec 1925 roku większą liczbą samolotów niż podczas napaści Niemiec w 1939 roku. Naczelnik Piłsudski jednak sprzeciwiał się tym zmianom. Wykluczał wojnę z Niemcami, spodziewał się walk z Rosją, dlatego stawiał na kawalerię. Komendant buntownikiem W czasie przewrotu majowego w 1926 roku generał Rozwadowski pozostał wierny rządowi. Wydał rozkaz bezwzględnego rozprawienia się z zamachowcami. Piłsudski był dla niego po prostu buntownikiem. Po przewrocie wraz z generałami Zagórskim, Malczewskim i Jaźwińskim Tadeusz Rozwadowski został oskarżony o przestępstwa kryminalne. 26 maja oficerów, którym postawiono zarzuty, przewieziono do więzienia na Antokolu w Wilnie. Generałowie Rozwadowski i Zagórski przebywali tam rok. Jak przypomina Jędrzej Giertych, w obronie uwięzionych podniosły się liczne głosy. Dołączył do nich nawet prof. Marian Zdziechowski, uchodzący za sympatyka Piłsudskiego rektor Uniwersytetu Wileńskiego. Ogłosił rozprawę „Sprawa sumienia polskiego", w której odniósł się m.in. do oskarżeń wobec generała Rozwadowskiego i oszczerczych opinii rozpowszechnianych w różnych pismach na jego temat. „Autorom broszur nie o sanację moralną chodziło, w imię której występowali. Sanacja była tylko wstydliwą zasłoną, poza którą kryły się uczucia nienawiści i mściwości" – utrzymywał prof. Zdziechowski. Naciski obywateli doprowadziły do uwolnienia oficerów. W drodze z Wilna do Warszawy generał Zagórski rzekomo zaginął. Dziś nie ulega wątpliwości, że został zamordowany przez stronników Piłsudskiego – utrzymuje Jędrzej Giertych. Generał Rozwadowski do Warszawy dojechał, ale niedługo po powrocie zapadł na tajemniczą chorobę i zmarł „w okolicznościach, które nasuwają podejrzenie otrucia". Zdaniem niektórych to w Wilnie należy szukać przyczyn śmierci generała Rozwadowskiego, ponieważ ściany jego celi miały zostać pomalowane farbą z arszenikiem. Według innych generała otruto 18 maja 1927 roku w czasie podróży pociągiem z Wilna do Warszawy. Jędrzej Giertych przytacza list inż. Tadeusza Kolasińskiego, znajomego Wiktora Rozwadowskiego, brata generała. W liście czytamy m.in.: „Do więzienia na Antokolu w Wilnie stawił się na kwaterze generała Rozwadowskiego major Wenda i z rozkazu Piłsudskiego miał generała przewieźć pociągiem do Belwederu w Warszawie. Po drodze na stacji węzłowej generał Rozwadowski zażądał kelnera z restauracji kolejowej, mając zamiar zamówić sobie kolację. Major Wenda nie zgodził się na to, ale oświadczył, że sam przyniesie generałowi kolację z restauracji, czego też dokonał. Generał zjadł przyniesioną mu potrawę, ale równocześnie zauważył w niej podejrzany smak. W czasie wizyty w Belwederze, która trwała około pół godziny, ciągłym rozmówcą był Piłsudski. Na końcu Piłsudski powiedział: Ale bitwę o Warszawę w roku 1920 ja wygrałem, nie pan. Na to generał wzruszył ramionami i wyszedł. Generał wrócił do rodziny i nie czuł się dobrze. W parę tygodni [ponad rok – W. K.] później zmarł w dość tajemniczych okolicznościach, wskutek czego rodzina zamierzała dokonać sekcji zwłok. Do tego jednak nie doszło z powodu zarządzenia ministerstwa, które poleciło zalutowanie trumny i natychmiastowy pogrzeb". Major Marceli Kycia, adiutant Tadeusza Rozwadowskiego w czasie Bitwy Warszawskiej, wspominał, że generał, który do czasu uwięzienia na Antokolu „był człowiekiem o żelaznym zdrowiu", umarł 18 października 1928 roku w stołecznej Lecznicy św. Józefa przy ulicy Hożej. „Byłem obecny przy jego śmierci; byłem jedynym świadkiem" – twierdził mjr Kycia. O przyczynie śmierci Tadeusza Rozwadowskiego wypowiedziała się też Felicja Brochwicz-Żeromska, siostrzenica generała, cytowana przez Jędrzeja Giertycha. We wspomnieniach z 1981 roku napisała, że jeden z gości jej rodziny, lekarz, na pytanie, co mogło być przyczyną ataków choroby, odparł, że być może podane podczas posiłku w pociągu drobno posiekane włosie, które w przewodzie pokarmowym „rani i przecina kiszki, a nie jest do rozpoznania przez sekcję, gdyż jako substancja biologiczna z biegiem czasu ulega rozpadowi, albo to mogło być zmielone szkło". Z pogrzebem generała 22 października 1928 roku we Lwowie, jak twierdzi pani Żeromska, „także były szykany". Uroczystość odbyła się rano, choć „cały Lwów pragnął", aby pogrzeb odbył się po południu, by ludzie mogli w nim uczestniczyć po pracy. Kazanie, które miało być wygłoszone przed kościołem, zostało zabronione. Na cmentarzu „przedstawiciele władzy (policji? dwójki?) krzątali się pilnie", utrudniając dostęp do grobu. Opole ubiegło Warszawę Niemal w 82. rocznicę śmierci generała, w październiku 2010 roku, w Opolu imię Tadeusza Rozwadowskiego otrzymało rondo na skrzyżowaniu ulic Wrocławskiej i Zbożowej. „Obecnie to bardzo popularna część miasta, ze względu na zbudowane z rozmachem centrum handlowe i powstające nowe dzielnice mieszkaniowe" – wyjaśnia dr Mariusz Patelski. Po przeczesaniu Internetu można stwierdzić, że ulice noszące imię generała Rozwadowskiego znajdują się już w takich miastach, jak Łódź, Kobyłka, Kraków, Głogów, Nowy Sącz. Tymczasem w Warszawie generał Rozwadowski nadal nie ma swego miejsca, choć w sprawie uczczenia jego pamięci wpłynęły już do władz miasta dwa wnioski, w 2009 i w 2010 roku. Dlaczego tak długo czekają na realizację? – Mimo że Warszawa się rozbudowuje, nowych miejsc o randze odpowiedniej, by upamiętnić kogoś wybitnego, nie powstaje tak wiele, byśmy mogli na bieżąco spełniać oczekiwania wnioskodawców – tłumaczy dyr. Małgorzata Naimska z Biura Kultury Urzędu Miasta, które zajmuje się również nazewnictwem. Na dodatek w sprawie generała Rozwadowskiego radni Warszawy domagali się, by obiekt, który miał nosić jego imię, znajdował się w prawobrzeżnej części stolicy. Ostatecznie jednak za miejsce najbardziej odpowiednie urzędnicy uznali nową, okazałą ulicę na Targówku. Jak wynika z planu i informacji stołecznego Biura Geodezji i Katastru, arteria mierzy około kilometra i aż do zwężenia ma po dwa pasy ruchu w obydwie strony. Przecina postindustrialną okolicę, w której niewiele jest domów mieszkalnych, przeważa zabudowa przemysłowo-handlowa, a także ogródki działkowe. Imienia generała nowa arteria jeszcze jednak nie nosi, ponieważ choć, zdaniem urzędników, ma właściwą rangę, to istnieją pewne wątpliwości formalno-prawne. – Nie wiadomo, czy ulica jest jednym ciągiem jezdnym czy dwoma. Czekamy na wyjaśnienia z Zarządu Dróg Miejskich i od prawników. Niestety, z nadaniem imienia generała nowej arterii możemy nie zdążyć na sierpniową rocznicę bitwy – ubolewa dyr. Naimska. Mimo tej obawy i mimo – jednak – wątpliwości co do trafności lokalizacji sprawę upamiętnienia Tadeusza Rozwadowskiego w Warszawie już można uznać za obywatelskie osiągnięcie. Wbrew rozpowszechnionemu przesądowi okazało się bowiem, że aby coś wskórać w stołecznych urzędach, nie trzeba osobowości prawnej tzw. organizacji pozarządowej, zaświadczeń ani nawet wpisu do Krajowego Rejestru Sądowego. Wystarczy słuszność i dobra wola. |
|
Zmieniony ( 27.12.2011. ) |