Psychuszka a pożyteczny idiota
Wpisał: Free your mind   
21.08.2011.

Psychuszka a pożyteczny idiota

Free your mind

http://freeyourmind.salon24.pl/334779,psychuszka#comment_4854559 20.08.2011

 

Jednym z największych skandali związanych ze „Smoleńskiem” jest sposób zorganizowania identyfikacji ciał ofiar. W książce M. Krzymowskiego i M. Dzierżanowskiego „Smoleńsk. Zapis śmierci”, na s. 136-137 opisywane są przygotowania do procedury identyfikacji:


Około wpół do dziesiątej rano pierwszą grupę rodzin w policyjnej (? - przyp. F.Y.M.) eskorcie przewieziono do Biura Ekspertyz Medyczno-Sądowych. Kolejna przyjechała o czternastej, następna późnym popołudniem. Polaków podzielono na trzy tury, żeby nie czekali godzinami na korytarzach. Dziennikarzy nie dopuszczano do krewnych ofiar, mogli oni jedynie z odległości kilkuset metrów obserwować, jak wchodzą i wychodzą do budynku.


Dla pobliskich gości otwarto w Biurze Ekspertyz specjalny bufet oraz przygotowaną dzień wcześniej kaplicę. Na miejsce przybyła grupa psychologów z Ministerstwa do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych oraz (tu uwaga – przyp. F.Y.M.) Centrum Psychiatrii Społecznej i Sądowej im. Władimira Serbskiego. Na wypadek, gdyby ktoś doznał załamania nerwowego, w Serbskim zarezerwowano piętnaście łóżek szpitalnych. W czasach ZSRR ośrodek ten miał fatalną sławę – była to największa „psychuszka” w kraju, osadzano w niej przeciwników władzy ludowej, nierzadko poddając ich torturom. Obecnie jednak tamta opinia to już przeszłość (jakżeby inaczej – przyp. F.Y.M.) - placówka szczyci się kadrą doskonale wyszkolonych psychologów specjalizujących się w pomocy ofiarom katastrof i klęsk żywiołowych. (…)


Najpierw w sali konferencyjnej objaśniono procedury identyfikacyjne. Za prezydialnym stołem usiedli Kopacz, Golikowa (ruska minister zdrowia – przyp. F.Y.M.) i profesor Żarow. Na stole leżały ponumerowane fotografie zwłok.

- Żeby wszystko było sprawnie przeprowadzone, podzieliliśmy was na grupy. W każdej będzie śledczy, tłumacz, psycholog i lekarz. W tym gronie pójdziecie do sąsiedniego budynku – tłumaczyła minister Golikowa. - Czeka was przesłuchanie, w którego trakcie trzeba będzie odpowiedzieć na rutynowe pytania o imię, nazwisko, pokrewieństwo z osobą, która zginęła - wyjaśniała. - Później szczegółowo opowiecie o znakach szczególnych waszych bliskich, a śledczy pokażą wam zdjęcia fragmentów zwłok. Dopiero na końcu tej żmudnej drogi czeka was bezpośrednia identyfikacja zwłok, ale nikt was nie będzie do niej zmuszał.


  Jak doskonale wiemy, polscy specjaliści nie brali udziału w sekcjach zwłok, bo „nie zdążyli”, jak to przyznała w końcu E. Kopacz. Jak ponadto wiemy, polscy specjaliści (mimo że byli gotowi do wyjazdu na „miejsce katastrofy” już w ciągu godziny od ogłoszenia tragedii) nie brali też udziału w identyfikacji zwłok (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/natychmiast-wszczac-sledztwo.html):


 

Katedra Medycyny Sądowej UMK w Bydgoszczy już rano w dniu katastrofy zorganizowała grupę najlepszych medyków sądowych różnych specjalizacji, w tym antropologów, genetyków, z całej Polski, z panią prof. Barbarą Świątek, krajowym konsultantem w dziedzinie medycyny sądowej, na czele. Zadzwoniłem do kolegów i wszyscy zadeklarowali chęć pomocy. Ci ludzie cały czas „siedzieli na walizkach” gotowi w każdej chwili jechać do Smoleńska.”

 

To właśnie tych specjalistów gabinet ciemniaków powinien był wysłać, by dokonali identyfikacji ciał, zanim przedstawione zostaną one rodzinom. Olbrzymia większość osób zabitych 10-go Kwietnia, jako że pełniły one wysokie i ważne funkcje publiczne, nie tylko była znana, ale i posiadała mnóstwo fotografii oraz filmowych zapisów, które mogły polskim specjalistom zajmującym się medycyną sądową ułatwić prace związane z identyfikacją. W ten sposób uniknięto by makabrycznego cyrku, który w „największej kostnicy świata”, urządzili Ruscy polskim rodzinom poległych – przesłuchując je (w towarzystwie „psychologów” z FSB gotowych skierować „słabnących” do psychuszki) najpierw pod kątem „opisu wyglądu i ubioru ofiary”, potem pokazując przeróżne zdjęcia lub rzeczy, a dopiero na końcu (i to też z wielką łaską) prowadząc do ciała, które „pasuje” do przedstawionego wcześniej opisu. Jak wiemy, z relacji bliskich, którzy uczestniczyli w tych zdarzeniach, często zdarzało się, iż okazywano ciało, które nie należało do poszukiwanej przez daną rodzinę ofiary, co dodatkowo upokarzało bliskich, którzy zdecydowali się na wzięcie udziału w takiej naocznej identyfikacji.

 

Nawet więc w tej wyjątkowo ważnej i wyjątkowo delikatnej sprawie, ciemniacy poszli na rękę ruskim zbrodniarzom, a nie zszokowanym rodzinom zamordowanych. Wszystko bowiem w tej procedurze identyfikacji postawiono zupełnie na głowie – zamiast najpierw zapewnić profesjonalną medyczno-sądową identyfikację przeprowadzoną przez polskich specjalistów, którzy, jak można sądzić, poradziliby sobie z tym bez większego trudu (w przypadku ciał zachowanych w stanie pozwalającym na taką identyfikację, naturalnie), tak by to oni mogli wskazywać rodzinom określone ciała - procedurę tę wydłużono i skomplikowano tak, by przynosiła ona jak najgorsze rezultaty, z pomyłkami i błędami włącznie. Dlaczego nawet na tym etapie (pomijam kwestię zabezpieczania „miejsca zdarzenia”, „współpracy prawnej”, „badania wraku” itd.) dokonywano tak skandalicznych rzeczy? Ano pewnie dlatego, by jak najmniej osób było w stanie rozpoznać zmarłych, a więc, by jak najmniej spośród ofiar było widzianych przed dokonaniem pospiesznych pochówków. Pospiesznych, gdyż bez przeprowadzenia przez stronę polską (niezbędnych do wyjaśnienia przebiegu tragedii) specjalistycznych badań sekcyjnych.

 

============

Osoby zainteresowane SPRAWĄ powinny poczytać komentarze. Dużo i inteligentne. MD

 

Oto jeden z ciekawych KOMENTARZY: @Free Your Mind 19:28

 

Drogi FYM-ie,
próżne nadzieje. Nie będzie żadnego ponownego przesłuchania Sasina przez zespół Macierewicza. Raz, że jest im to nie po drodze z politycznego punktu widzenia, a po drugie - przecież Zespół w zasadzie chyba skończył już swoje prace (bo wybory, etc.). Jeszcze tylko została wizualizacja "piętnastu metrów", odrzucająca brzozę i półbeczkę, a jednocześnie tkwiąca po uszy w narracji rosyjskiej, tak że dla Tuska i Millera jest to opozycja całkowicie nieszkodliwa, wręcz wygodna. Swoją drogą ciekawe jak Przewodniczący AM wytłumaczy takie, a nie inne położenie "wraku" (zgodne ze scenariuszem "pancernej brzozy") przy założeniu, że tupolew został zamrożony, obezwładniony, "a może wcześniej się rozbił" na wysokości piętnastu metrów.
Czeka nas więc pewnie niezły cyrk...

FYM-ie nie banuj mnie, ale zacytuję ocenę osoby AM na pewnej prawicowej imprezie, na której byłem, i na której przy piwie, niestety przy "Kasztelanie", a nie przy "Perle" :-), rozmawialiśmy o Smoleńsku: "agent to czy pożyteczny idiota? Nie wiadomo, co gorsze".

 

HORSE 2 94  | 21.08.2011 01:21