Można palić Londyn Andrzej Kumor http://wirtualnapolonia.com/2011/08/20/mozna-palic-londyn-andrzej-kumor 2011-08-20 Mimo woli – bo nikt nas o zdanie nie pyta – jesteśmy świadkami przebudowy społecznej, która rywalizować może rozmachem tak z projektem bolszewickim, jak i hitlerowskim. Mimo utopionych we krwi dotychczasowych prób poprawiania Pana Boga, człowiek nie rezygnuje z pychy. Część zmian społecznych wymuszona jest przez technologię, rozwój transportu, komunikacji i łączności, większość jednak to wymysł „inżynierów” społecznych, knujących już od czasów, kiedy maszyna parowa dała im poczucie wielkiej mocy. Architektura nowego projektu uwzględnia doświadczenia poprzednich, dlatego zakłada zmiany w języku (jak to już dawno temu praktykowali bolszewicy), rozbicie tradycyjnej rodziny i innych środowisk podważających autorytet kierowników nowej manipulacji, uzależnienie człowieka od wielkich struktur korporacyjnych lub państwowych i pozbawienie go możliwości zarabiania poza nimi, zniesienie starych tabu obyczajowych w celu zwiększenie siły działania prostych bodźców manipulacyjnych (seks, próżność, chciwość), zaostrzenie kontroli nad tym, co ludzie myślą, mówią i jak na siebie oddziałują. Nowa manipulacja, podobnie jak poprzednie próby tworzenia nowego człowieka i nowego społeczeństwa, posługuje się zręcznie kulturą masową. Tresowane małpy telewizyjne mają młodym ludziom narzucić wzorce tego, co jest „cool”, i tego co należy kojarzyć z „obciachem”. Mamy więc do czynienia z całościowym globalnym atakiem na tradycję; z odebraniem możliwości mówienia o wytypowanych problemach społecznych – na co nie pozwala dyktat politycznej poprawności, mamy podważanie tradycyjnej rodziny, autorytetu ojca, poprzez podważenie sensowności pozostawania w jednym związku na dłużej oraz przedefiniowanie pojęć małżeństwa i rodziny; mamy wreszcie rozsadzanie tradycyjnych powiązań społecznych – narodowych, religijnych, poprzez dyktat tzw. wielokulturowości; wbrew ładnie brzmiącym nazwom chodzi o to, by najpierw rozbić narodową wspólnotę państwa, a następnie w drugim – trzecim pokoleniu porozbijać wspólnoty etniczne. Tego rodzaju wymieszanie pozwoli na osłabienie wpływów starych hierarchii wartości i zwiększenie podatności młodego pokolenia na oddziaływanie propagandy. Tych elementów „podgryzania” starego porządku jest więcej i są one nastawione na wielopokoleniowe działanie. Nowy Rzym nie ma być zbudowany od razu. O co w tym wszystkim chodzi? Wielcy mistrzowie nowego porządku tłumaczą, że idzie o stworzenie stabilnego globalnego społeczeństwa Ziemian, zarządzanego „racjonalnie” z jednego ośrodka poprzez sieć centrów regionalnych, ośrodka stabilizującego ludzkość poprzez jedną walutę, „racjonalny” podział bogactw naturalnych i dostępu do dóbr rzadkich, a także ulepienie jednej ponadnarodowej elity. Narody, patriotyzm, ojczyzna, lojalność wobec niej traktowane są jako przeżytek zrodzony w XIX wieku przez emancypujące się z wpływów arystokracji mieszczaństwo. Projekt globalizacyjny jest próbą odgórnego „uzgodnienia” nowego podziału zadań i roli ludzi i środowisk. Projekt ten zakłada zreformowanie i zmianę charakteru Kościołów i wyeliminowanie jakichkolwiek silnych lojalności, poza silnie rozbudowaną lojalnością wobec systemu jako takiego. Zdaniem pomysłodawców, jedynie w ten sposób można zbudować (s)pokój i uniknąć rozlewu krwi podobnego do tych, jakie miały miejsce podczas XX-wiecznych wojen, a przy okazji zagwarantować nieograniczoną władzę „lepszym i mądrzejszym”. Mamy więc wizję piramidy społecznej zarządzanej przez wszechwiedzącą i wszystko kontrolującą elitę; mamy „masy” (bydło?), których antysystemowa i autodestrukcyjna agresja zostanie opanowana przez wychowanie, manipulację językiem i skanalizowana w akceptowane przez system procesy; mamy wizję Nowego Jeruzalem, zbudowanego bez Boga przez samych ludzi. Oczywiście, obecny projekt zakończy się tak samo jak wszystkie poprzednie. Początki końca widać już dzisiaj gołym okiem; widać w Wielkiej Brytanii, widać w Stanach Zjednoczonych, widać we frustracji młodych ludzi. System się sypie, globalna rewolucja krztusi własną głupotą. „Bolszewicy” mają jednak to do siebie, że nie przyjmują do wiadomości realiów – jeśli rzeczywistość nie pasuje do teorii – tym gorzej dla rzeczywistości. Nie można więc wykluczyć, że po okresie łagodnej perswazji przyjdzie pora na bardziej nieprzyjemne środki kontroli i przymusu; przyjdzie czas sznurowania nakładanego dziś gorsetu. Wskazują na to instalowane coraz powszechniej środki kontroli tłumów i inwigilacji. Wydarzenia jak te w miastach Wielkiej Brytanii ułatwią przyjęcie tych metod przez większość – wytworzą społeczne przyzwolenie – jak „wojna z terroryzmem” stworzyła społeczne przyzwolenie na bezprecedensowy regres swobód obywatelskich i zwiększenie uprawnień systemu bezpieczeństwa państwowego. Autorzy globalizacji zakładają wstrząsy – wiedzą, że realizacja ich planu będzie napotykać trudności, m.in. ze strony tradycyjnych źródeł autorytetu – dlatego usiłują przejąć Kościoły, skompromitować tradycję i wyeliminować kulturę tożsamościową. Ich projekt zrodzony na łonie cywilizacji Zachodu zakłada również dokooptowanie i przekonanie doń elit z innych kultur i kontynentów – głównie elit Azji. To nie jest to łatwe i dlatego cały zamiar może się zakończyć wielką jatką. Premier Wielkiej Brytanii zapewnia, że „rozbite społeczeństwo” będzie „jednym z jego priorytetów”, problem w tym, że to społeczeństwo zostało rozbite umyślnie, przez kulturę masową minionych 3-4 dekad; przez „inżynierów”, którzy są przekonani, że na gruzach starego porządku powoli wyłaniać się będzie nowy wspaniały świat. Dlatego można palić Londyn… Andrzej Kumor , Mississauga
|