ZAMACH SMOLEŃSKI - HIPOTEZA przemilczana przez komisję Millera
Wpisał: prof. Jacek Trznadel   
29.08.2011.

ZAMACH SMOLEŃSKI - JEDNA Z HIPOTEZ, przemilczana przez komisję Millera

 

...jest jeszcze jedna teoria i hipoteza, wywodząca, że takiego zamachu na Siewiernym rzeczywiście nie było. Że być może to, co znamy z Siewiernego, jest tylko inscenizacją katastrofy, kontrolowaną, aby mogła przypominać katastrofę prawdziwą. Nazwano to „maskirowką”.

 

Jacek Trznadel, lipiec 2011

 

Dwu, zdawałoby się, niezbywalnych stwierdzeń nie znajduję w raporcie Millera:  

1) stwierdzenia i dowodu, że części wraku Tupolewa na Siewiernym są na pewno częściami rozbitego samolotu, który tego dnia wyleciał z delegację prezydencką z Okęcia.

2) że sekcja zwłok załogi z kokpitu tego samolotu - nie wykazała żadnych zatruć chemicznych.

Nie dostarczono więc dowodów, niezbędnych w każdej poważnej kraksie samochodowej, a co dopiero lotniczej. Że właśnie ten (a nie jakiś podstawiony) samochód miał zderzenie czołowe i że są wyniki natychmiast wykonanej sekcji zwłok kierowców.

Niezbite, zweryfikowane fakty i dowody są konieczne w raporcie, by móc wnioskować, czy katastrofa smoleńska była wypadkiem. Zaś zamach - jeśli do niego doszło - czy mógł być improwizacją dokonaną w ostatniej fazie lotu? Jeśli tak, to jak w każdej improwizacji trudno byłoby przewidzieć jej dokładne skutki. Wtedy, choćby z dużym wykorzystaniem wcześniej przygotowanych elementów, zamachowcy musieliby się liczyć także z pojawieniem się faktów przypadkowych i dokładnie nie przewidzianych. Tak bywa. Jednak duża część tak zwanego nieformalnego śledztwa internetowego wspiera się tylko na takiej wersji: prawdziwy samolot z polską delegację i prezydentem dolatuje do Siewiernego i tam rozbija się lub uzyskuje zbrodniczą „pomoc”, aby mogła się dokonać katastrofa. Wtedy prawdziwe są ofiary i szczątki samolotu (wrak), możliwa nawet wersja „dobijania” ewentualnych rannych. Wszystko to musiałoby być gorączkową wręcz  improwizacją, wyśrubowaną w mijającym krótkim czasie.

Jeśli tak – to nie wiadomo, jak to przeprowadzono, ale znamy rezultat, rozbite szczątki samolotu,  pomiażdżone ciała pasażerów. I „film Koli” (1,24). Zaświadczeniem podobnego przebiegu jest raport MAK (bez doczepiania zamachu) i raport komisji Millera, ale także komisji Macierewicza (te raporty polskie także bez dowodnego doczepiania zamachu). Film Koli (1,24”) byłby domniemanym załącznikiem do raportu MAK, niczego nie dowodzącym, w roli perfidnej „fałszywki” dowodzącej, że Tupolew z polskimi pasażerami doleciał jednak do Siewiernego.

Taka wersja zamachu, snuta wokół danych katastrofy, dowodziłaby działań w gruncie rzeczy dość prymitywnych – jest  przyjmowana przez sporą część tak zwanych zwolenników teorii spiskowej.

Ale wygląda na to, że takiego zamachu rzeczywiście mogło nie być. Że fakty opisywane dotyczą inscenizacji domniemanej katastrofy, której także mogło nie być. Wszystkie niezborności i trudności zrozumienia elementów takiej sztucznej inscenizacji rzucają się w oczy, są przedmiotem analiz, zdają się wręcz nierozwiązywalne, ale przede wszystkim próbuje się je doczepić do wersji prawdziwej rozbicia się Tupolewa na Siewiernym. Budzą to jednak wiele logicznych wątpliwości.

 

Więc jest jeszcze jedna teoria i hipoteza, pojawiająca się w Internecie, wywodząca, że takiego zamachu na Siewiernym rzeczywiście nie było.

Że być może to, co znamy z Siewiernego, jest tylko inscenizacją katastrofy, w pewnej mierze kontrolowaną, aby mogła  przypominać katastrofę prawdziwą. Nazwano to „maskirowką”.

I tutaj często okazuje się, że sytuacje trudne do przyjęcia, mało wiarygodne w katastrofie - tłumaczą się  lepiej w perspektywie „maskirowki”, „inscenizacji” katastrofy:

… brak w pierwszej chwili zwłok na miejscu „wypadku”, o czym mówią relacje bezpośrednich świadków polskich. Brak także podstawowych elementów wyposażenia kabiny samolotu, np. foteli (a było ich ponad sto!);

… budzi zdziwienie bardzo szybka akcja uprzątnięcia zwłok i umieszczenia ich w trumnach;

… brak osób rannych – jeśli upadek Tupolewa nastąpił z około 20 m – wiele osób powinno było przeżyć ten upadek;

… część ciał było pozbawionych ubrania – mało wiarygodne przy upadku z tak niedużej wysokości;

… wielkość przeciążenia podana przez MAK „z sufitu” na 100g – niewiarygodne przy upadku z tej niewielkiej wysokości;

… wystawianie przez lekarzy rosyjskich jednobrzmiących aktów zgonu; zdecydowane powstrzymanie się później przez komisję Millera badania zwłok w Polsce, jednoczesny całkowity zakaz ekshumacji; niedopuszczenie do badań jeszcze po przeszło półtora roku po wypadku. Nie polemizowano z tezą, że brak ekshumacji czyni śledztwo całkowicie niewiarygodnym.

 

W tej „maskirowce”, „inscenizacji”, brak pewnych elementów charakterystycznych dla katastrof lotniczych:

… co do okoliczności „technicznych” wypadku: brak śladów lotniczego paliwa (było jeszcze 11 ton!) wokół wraku i brak wybuchu, i odpowiedniego pożaru; jak stwierdziłem na początku, brak w orzeczeniu komisji Millera dowodu, że szczątki dotyczą maszyny, która rano wystartowała z Okęcia; brak badania kokpitu Tupolewa (na ewentualnie zachowanej aparaturze kontrolnej w kokpicie najłatwiej byłoby stwierdzić nieautentyczność wraku; a brak w ogóle kokpitu i widocznych jego szczątków);

… niezwykłe ogromne rozczłonkowanie i „rozrzut” elementów wraku samolotu, co wydaje się mało prawdopodobne przy upadku z tak niewielkiej wysokości; czy nie dlatego, że w ramach „maskirowki” umieszczenie w tym miejscu wielkich fragmentów korpusu samolotu przekraczało możliwości „inscenizatorów” (helikopterów?);

… w sumie: brak w raporcie Millera podstawowych, wstępnych założeń i dowodów - wyjściem było domniemanie. Tak nie można badać nawet kraksy samochodowej – bez badania wraku samochodu i sekcji ofiar. Może jednak nie da się dobrze zbadać faktów „maskirowki”, nie biorąc jej pod uwagę.

Zakładając „maskirowkę” i że nie było improwizacji, należałoby dopuścić inne zupełnie miejsce zamachu, być może bez katastrofy samolotu, i inny przebieg „eliminacji” pasażerów i załogi samolotu. Nie było tu jednak moim celem referowanie pojawiających się hipotez na ten temat czy tworzenie nowych.

[są w dyskusjach grupy FYM-a, (Free Your Mind), zob. na SALONIE24, lub Miasto Pana Cogito. Sporo u mnie.  MD]