Różańcowa krucjata ocaliła Austrię
Wpisał: Bogusław Rąpała   
29.08.2011.

Różańcowa krucjata ocaliła Austrię

[jeszcze raz przypominam -  i BŁAGAM, byśmy wszyscy (Ty też!) poszli śladem Austriaków, nie Elojów MD]

Bogusław Rąpała http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110829&typ=my&id=my07.txt

13 kwietnia 1955 r., w rocznicę objawień fatimskich i po siedmiu latach modlitewnej krucjaty, Sowieci nagle zrezygnowali z zajmowanej części Austrii i rozpoczęli wycofywanie swoich wojsk

 

"Gdyby nie modlitwa, gdyby nie mnóstwo składanych w Austrii do modlitwy rąk, nie osiągnęlibyśmy tego. To Matka Boża pomogła nam w uzyskaniu traktatu pokojowego" - powiedział kanclerz tego kraju Julius Raab o podpisanym w 1955 r. dokumencie gwarantującym państwu austriackiemu niezawisłość oraz wycofanie z jego terytorium obcych - w tym sowieckich - wojsk. Dzięki zainicjowanej po II wojnie światowej przez franciszkanina o. Petrusa Pavlicka Pokutnej Krucjacie Różańcowej Austria wymodliła sobie niezależność, a tym samym wybawienie z komunistycznej niewoli.

Po zakończeniu działań wojennych na frontach II wojny światowej w 1945 r. Austrię spotkał podobny los jak Niemcy. Państwo zostało podzielone przez aliantów na cztery strefy okupacyjne: amerykańską, brytyjską, francuską i sowiecką. Związkowi Sowieckiemu przypadła najbogatsza część kraju - Dolna Austria. Sowieci szybko przystąpili do zaprowadzania tam swoich porządków, w tym wywożenia maszyn przemysłowych i niszczenia gospodarki, traktując podległe im tereny jak zdobycz wojenną. Ponure widmo dziesięcioleci spędzonych pod okupacją czerwonego najeźdźcy stawało się coraz bardziej realne. Wszystko wskazywało na to, że w obrębie jednego kraju wkrótce nastąpi podział na dwa antagonistyczne wobec siebie państwa: kapitalistyczny zachód i komunistyczny wschód. W takich okolicznościach 2 lutego 1947 r. franciszkański zakonnik o. Petrus Pavlicek, zafascynowany objawieniami Matki Bożej w Fatimie, powołał w Wiedniu do życia Pokutną Krucjatę Różańcową.

Austriacka odpowiedź na Fatimę

Otto Pavlicek w młodości przechodził poważny kryzys wiary, a nawet wystąpił z Kościoła. Nawrócił się już jako dojrzały mężczyzna w wieku 35 lat. Wtedy też odczuł powołanie do kapłaństwa. Wstąpił do zakonu franciszkanów i przyjął imię Petrus. Podczas II wojny światowej został powołany do służby sanitarnej i w 1944 r. znalazł się w potężnym obozie dla jeńców wojennych niedaleko Cherbourg we Francji. Tam po raz pierwszy dowiedział się o objawieniach Matki Bożej w Fatimie. To, co przeczytał na ich temat w przekazanej mu przez współwięźnia małej książeczce, poruszyło go do głębi. Rok po wojnie o. Pavlicek powrócił do Austrii. Sytuacja, jaką zastał, napełniła go smutkiem i wielką troską. Kiedy w położonym w środkowej Austrii mieście Mariazell powierzał Bogu dalsze losy swojej Ojczyzny, a szczególnie jej część znajdującą się w komunistycznym władaniu, usłyszał wewnętrzny głos, w którym rozpoznał Maryję: "Zróbcie to, co wam powiem, a będziecie mieli pokój" - powiedziała mu. W odpowiedzi na to wezwanie w ciągu następnych miesięcy dojrzał w nim plan, aby utworzyć wspólnotę ludzi codziennie odmawiających Różaniec w intencji odzyskania pełni niepodległości przez Austrię. Kiedy udało mu się zebrać około 500 osób, poprosił o zgodę na prowadzenie krucjaty władze kościelne. Biskupi nie tylko wyrazili swoją aprobatę dla jego inicjatywy, ale aktywnie włączyli się w jej propagowanie. Liczba członków Pokutnej Krucjaty Różańcowej szybko rosła. Do końca 1950 r. wynosiła ona 200 tys., dwa lata później - 340 tys., a w maju przekroczyła pół miliona. Realizując wezwanie skierowane do ludzi przez Matkę Bożą w Fatimie, o. Petrus jeździł po kraju, nawołując swoich rodaków do pokuty, modlitwy i nawrócenia. Szacuje się, że w kluczowym momencie negocjacji prowadzonych w sprawie wycofania obcych wojsk z Sowietami, w ramach krucjaty modliło się nawet 10 proc. Austriaków. Co ważne, krucjatę wsparli również rządzący politycy. Różaniec odmawiali więc kanclerz Leopold Figl i jego następca Julius Raab. Równolegle odbywały się procesje przebłagalne, tzw. procesje światła, w których brały udział niezliczone tłumy wiernych. W tym samym czasie prowadzono negocjacje z Rosjanami, które długo nie przynosiły rezultatu. Sowieci, nie chcąc utracić ze strategicznego punktu widzenia bardzo ważnego rejonu w Europie, odpowiadali stanowczym "nie".

Odpowiedź Matki Bożej


Modlitewna ofensywa przyniosła w końcu rezultaty. Stała się bowiem rzecz dotąd niespotykana. 13 kwietnia 1955 r., a więc w rocznicę objawień fatimskich i po siedmiu latach modlitewnej krucjaty, Sowieci nagle zmienili zdanie. Zgodzili się na podpisanie traktatu, w myśl którego rezygnowali z zajmowanej części Austrii i rozpoczęli wycofywanie swoich wojsk. - Niemożliwością wydawało się wówczas to, że Austria tak szybko odzyska wolność. Dlatego kiedy prowadzący rozmowy z Sowietami kanclerz Julius Raab i pełniący obowiązki minister spraw zagranicznych Leopold Figl wrócili z Moskwy z tak pomyślną nowiną, byli przekonani o nadzwyczajnym działaniu Boga i Matki Przenajświętszej - wspomina Helmut Felder. W czasie kiedy o. Pavlicek ogłosił rozpoczęcie krucjaty, Felder miał zaledwie 9 lat, ale dobrze pamięta błagalne procesje przechodzące ulicami Wiednia, w których brali udział najwyżsi przedstawiciele władz austriackich. I chociaż wówczas nie rozumiał z tego zbyt wiele, to z perspektywy czasu stało się dla niego oczywiste, że Austriacy swoją wolność zawdzięczają modlitwie. - Po II wojnie światowej wiele innych państw również zostało przyłączonych do Związku Sowieckiego, jednak ich mieszkańcy nie mieli tyle szczęścia, co Austriacy - dodaje Felder. Opisuje nastrój, jaki wówczas zapanował w całym kraju: - Radość Austriaków była ogromna. We wszystkich kościołach nieprzerwanie przez trzy dni i trzy noce biły dzwony - wspomina. W modlitwach dziękczynnych wzięli udział wszyscy członkowie rządu. Prowadzący je osobiście kanclerz Julius Raab dawał wyraz wdzięczności Matce Bożej, wypowiadając słowa: "Jesteśmy wolni! Dziękujemy Ci za to, Maryjo!". Dowodem na nadprzyrodzone działanie Matki Bożej jest to, że do dziś nie udało się znaleźć żadnego innego racjonalnego wytłumaczenia, dlaczego Rosjanie wtedy ustąpili. Tym bardziej że do tamtego momentu komuniści ani razu dobrowolnie nie zwrócili wolności krajowi, w którym rządzili.

Różaniec sprawą narodową Niemiec


- Po tym, kiedy cel modlitewnej krucjaty został osiągnięty, o. Petrus Pavlicek zaczął się zastanawiać, jakie mają być jej dalsze losy i czy aby istnieje konieczność prowadzenia jej nadal. Wtedy radą posłużył mu ówczesny biskup Fatimy: "Ojcze Petrusie - zwrócił się do niego - to, co robił ksiądz dla Austrii, proszę teraz robić dla całego świata" - wspomina Traude Gallhofer pracująca w Centrali Wspólnoty Modlitewnej dla Kościoła i Świata w Wiedniu, będącej kontynuacją dzieła o. Pavlicka. Postulat kontynuowania modlitw o pokój był tym bardziej uzasadniony, że komuniści nadal zajmowali dużą część Europy, istniała realna groźba konfliktu nuklearnego, Kościół zaś cierpiał ciężkie prześladowania. Pokutna Krucjata Różańcowa przeniosła się także na inne państwa, m.in. na Niemcy. Tamtejsze środowiska katolickie, widząc niezwykły obrót spraw u swojego południowego sąsiada, również sięgnęły po różaniec. W roku 1961, kiedy powstawał mur berliński, z okazji święta Matki Bożej Fatimskiej na wspólnej modlitwie różańcowej w Weingarten w Badenii-Wirtembergii zgromadziło się 80 tys. wiernych. Kazanie wygłosił wówczas późniejszy biskup Ratyzbony ks. prof. Rudolf Graber. Nawołując do modlitwy w intencji Ojczyzny, mówił do zgromadzonych: "(...) kult maryjny nie jest sentymentalną formą modlitewnych rozważań, ale sprawą całego narodu". Równocześnie wezwał do przyłączania się do Pokutnej Krucjaty Różańcowej, przez którą Austriacy tak wiele wymodlili dla swojego kraju. W następstwie jego apelu z Niemiec Zachodnich zaczęły napływać zgłoszenia osób chcących wziąć udział w krucjacie. Zgłaszało się nawet 20 tys. osób dziennie, a w czasie trwania krucjaty zapisało się do niej ponad milion osób z całych Niemiec. Kilkadziesiąt lat później doszło do wycofania wojsk ZSRS, upadku muru berlińskiego i zjednoczenia Niemiec.

Trwanie na modlitwie


Ojciec Petrus Pavlicek zmarł w 41. rocznicę swoich święceń kapłańskich, 14 grudnia 1982 roku. Obecnie toczy się jego proces beatyfikacyjny. Jego następcą i duchowym opiekunem Pokutnej Krucjaty Różańcowej został o. Benno Mikocki (OFM). Centrala Wspólnoty Modlitewnej za Kościół i Świat mieści się w Wiedniu. - Aktualnie nasza wspólnota liczy około 700 tys. osób w 132 krajach świata - mówi o. Mikocki. Biorą w niej udział również Polacy. Z danych centrali wynika, że w naszym kraju w różańcowej krucjacie uczestniczy ok. 100 tys. osób. Duchowe dzieło wspiera czasopismo "Bettendes Gottes Volk" (Modlący się lud Boży), które ma pomagać modlącym się w pogłębianiu wiary. Członkowie krucjaty ofiarują swoją modlitwę w dwóch głównych intencjach: za Kościół i o nawrócenie ludzi do Boga, co jest warunkiem pokoju na świecie. - Kierujemy się słowami Ojca Świętego bł. Jana Pawła II, który powiedział, że nie jest możliwy pokój między ludźmi, jeśli nie będą oni żyli w zgodzie z Panem Bogiem - podkreśla o. Mikocki. Zwraca również uwagę, że modlitwa obejmuje takie problemy współczesnego świata, jak chociażby kryzys gospodarczy. - W przeciągu tych kilkudziesięciu lat w naszej modlitewnej krucjacie właściwie nic się nie zmieniło. Zmieniają się tylko problemy, z którymi musi borykać się Kościół i świat. I to o pomoc w ich rozwiązaniu modlą się obecnie członkowie naszej wspólnoty - wyjaśnia Traude Gallhofer.

Świadectwo wolnego narodu


Kanclerz Austrii Julius Raab dobrze wiedział, że w przyszłości znajdą się historycy i politolodzy, którzy pokojowe wycofanie się czerwonoarmistów z okupowanego przez nich terytorium Austrii będą tłumaczyli na wiele innych sposobów, a nie wstawiennictwem Matki Bożej: "Już widzę tych światłych, którzy po swojemu wyjaśniają ten fenomen" - przewidywał kanclerz. A jego poprzednik - w chwili podpisania traktatu w 1955 r. minister spraw zagranicznych - Leopold Figl 10 września 1955 r. podczas dużych uroczystości dziękczynnych mówił: "My wszyscy, jakeśmy się tu zgromadzili, którzy z pokorą i jednocześnie dumą przyznajemy się do bycia katolikami, chcemy dać świadectwo potężnej mocy modlitwy. Przed ośmioma laty byliśmy niewielką, zaledwie dziesięciotysięczną wspólnotą, która zjednoczyła się po to, aby codziennie modlić się na różańcu o wolność i pokój dla Austrii. Wówczas chętnie przyjąłem zaproszenie do tej krucjaty. Przez osiem lat, rozważając tajemnice różańcowe, z ciężkim sercem błagaliśmy Boga, aby zechciał nam zwrócić wolność i niepodległość. Nasze prośby zostały wysłuchane. Dziś możemy z radością odmawiać Różaniec, dziękując Bożej Opatrzności za wysłuchanie naszych błagań i za to, że możemy tak - jak to było zawsze - powiedzieć: Jesteśmy wolnym narodem".