Solidarność milczących | |
Wpisał: Łukasz Kołak | |
31.08.2011. | |
Solidarność milczących
Łukasz Kołak, ok. 30 VIII. ‘11
Solidarność żyje! Cieszmy się i radujmy! Tak, tak, Moi Drodzy, żyje! Ale, o co chodzi?! O tę Solidarność z pamiętnego Sierpnia? Nie! Żyje solidarność wśród biskupów polskich. Oto niedawno wyrazili ją właśnie z kardynałem Dziwiszem, który postanowił zatkać usta księdzu doktorowi Natankowi. A przecież kto, jak kto, ale kardynał Dziwisz powinien wiedzieć, że zatykając usta ludziom, może spowodować to, że kamienie mówić będą. Nie wiem czy jestem chrześcijaninem. Ale w przyszłości chciałbym móc tak o sobie powiedzieć. Mam takie „nieznośne pragnienie”, choć wiem, że to droga trudna i wymagająca. No, bo cóż może być trudniejszego w życiu człowieka jak wybaczyć swoim prześladowcom? Miłować tych, którzy nas niszczą? Na tej drodze potrzeba proroków. Ludzi natchnionych. Żyjących w innym wymiarze, zawieszonych między ziemią a niebem. „Nie z tego świata”. Zaprzeczających własnej, ludzkiej naturze, która pragnie zemsty. Nie wiem czy ks. dr Natanek jest prorokiem? Ale jedno można zaobserwować. Jest kapłanem wyrazistym. Mającym coś do powiedzenia. Może czasem trochę infantylnym, może reagującym zbyt emocjonalnie. Ale charyzmatycznym. Ale czy Kościół potrzebuje dziś charyzmatycznych kapłanów? Arcybiskup Michalik w jednym z wywiadów, powiedział, że podczas zbliżających się wyborów Kościół będzie „Kościołem milczącym”. Otóż to! Arcybiskup utrafił w sedno! Ale przecież Kościół hierarchiczny nie tylko podczas mających odbyć się wyborów jest milczący. Odnoszę wrażenie, że milczy cały czas. A przynajmniej od czasów sławetnej i chwalebnej, „pokojowej” transformacji ustrojowej. Gdyby nie działalność innego charyzmatycznego duchownego (tego od Radia) to byśmy w ogóle nie poznali, że niektórzy ludzie Kościoła mają jakieś poglądy na otaczającą nas neo-sowiecką rzeczywistość. Jemu też próbowano zamknąć usta, ale ci, którzy tego chcieli okazali się za ciency. W przeciwieństwie do ks. dr. Natanka, który nie ma wsparcia w swoim zakonie, bo jest tylko „zwykłym” księdzem. Co takiego złego mówi ks. dr Natanek, że „solidarnie” zamyka mu się usta? Mówi np. o Diable. Jak wiemy jest to temat niezbyt popularny w dzisiejszym Kościele, więc po co go wywoływać? (znaczy się Diabła, rzecz jasna). Skoro zacznie mówić się o Diable, to jeszcze dyskusja może zejść na poziom jego (tzn. Diabła) oddziaływania na niektórych polityków, np. z partii rządzącej, z którą kardynał Dziwisz… ten tego…No, którą akceptuje i lubi. Ks. Natanek potrafi też rzucać klątwy na zaprzyjaźnione, „i te drugie” telewizje, co również wzbudzać musi niepokój różnych duchownych, którzy lubią się w nich pokazywać, albo nawet pracować. A przecież od czasów sławetnej i chwalebnej (i koniecznie pokojowej) transformacji jest tak wspaniale, że, po co jątrzyć? Tu trzeba konstruktywnie budować (np. autostrady) a nie krytykować. Ks. Natanek i jemu podobni należy do grona nielicznych osób stanu kapłańskiego, który nie boi się głośno i wyraźnie mówić, że źle się dzieje. I wskazywać drogi naprawy. Mogą się nam wydawać zbyt proste, albo zbyt trudne, czasem infantylne, ale nie powinniśmy ich lekceważyć, tak jak nie powinno się lekceważyć gorliwej modlitwy staruszki. Ks. dr Natanek nie jest do końca z „mojej bajki”. Nie podoba mi się u Niego krytyka Marszałka Piłsudskiego. Nie wiem też czy Pan Jezus chciałby zostać królem neo-sowieckiej kolonii zarządzanej przez kremlowskie pacynki. Ale skoro możni tego świata („książęta, prałaci”) solidaryzują się z kardynałem Dziwiszem, to ja, Łukasz Kołak, bloger trzeciej kategorii, wyrażam solidarność z ks. Natankiem. A niech mi tam stos rozpalą!
Łukasz Kołak |