SZWADRONY ŚMIERCI | |
Wpisał: prof. Jacek Trznadel | |
01.09.2011. | |
SZWADRONY ŚMIERCI 12 czerwca 2011 roku w Wejherowie znaleziono powieszonego oficera nasłuchu i kontrwywiadu Polskiej Marynarki. Tę wiadomość ogłoszono dopiero po miesiącu! Razem z informacją, że rozmowy 10 kwietnia 2010 w prezydenckim Tupolewie mogły być odbierane przez nasłuch służb Polskiej Marynarki.
Jacek Trznadel (kwiecień-sierpień 2011)
„Nasz Dziennik" rozważa możliwość powiązania zabójstwa Eugeniusza Wróbla, jednego z najlepszych w Polsce specjalistów z zakresu komputerowych systemów sterowania lotem samolotów, z publikacją przez MAK raportu na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej.”
- Prokuratura nie może wykluczać na wstępnym etapie śledztwa żadnej możliwości. Podobno tego zabójstwa mógł dokonać syn Wróbla. Nie wierzę w to, aby ten człowiek mógł to zrobić. Tego nie mógł dokonać jeden chłopak, jeszcze z takiej rodziny – uznał Trznadel. - Sprawa katastrofy smoleńskiej rodzi bardzo wiele wątpliwości. Należy zwrócić uwagę na fakt, iż wiele tłumaczeń strony rosyjskiej jest nieprawdopodobnych. Taśmy czarnych skrzynek niewątpliwie zostały sfałszowane. Manipulacja przy dowodach jest oczywistym faktem. Nie ma żadnych prawdziwych nagrań z kabiny pilotów. Przecież przed samą katastrofą musiało tam dochodzić do strasznych scen. Brak nagrań z tego tragicznego momentu – podkreśla profesor. – Takie rzeczy mogą brzmieć nieprawdopodobnie dla ludzi, którzy nie znają sposobów działania Rosjan – dodał. W tym miejscu Jacek Trznadel zacytował słynny fragment z Drogi donikąd Józefa Mackiewicza: „Jeżeli ty albo ja, albo ktoś z normalnych ludzi w normalnych warunkach zechce na przykład zełgać, że sufit jest nie biały, a czarny, to rzecz wyda się nam zrazu bardzo trudną. Zaczniemy od kołowania, chrząkania, wskazywania na cienie po jego rogach, będziemy tłumaczyć, że w istocie swej nie jest on już tak zupełnie czysto biały. Jednym słowem, będziemy się posługiwać skomplikowaną metodą, która zresztą nie doprowadzi w końcu do celu, bo nikogo nie przekonamy, że sufit jest czarny. Co robią natomiast bolszewicy? Wskazują na sufit i mówią od razu: „Widzicie ten sufit. On jest czarny jak smoła”. Punkt, dowiedli od razu. Ty myślisz, że to jest ważne dla ludzi, że prawda jest odwrotna? Zapewne tak myślisz". – Rosjanie myślą, że jeżeli coś zostanie powiedziane sto razy, to zostanie to uznane za prawdę. Polski rząd przystanie na te tłumaczenia, a takie media jak na przykład TVN opowiedzą się po stronie rządu. A ta sprawa jest nie mniej tajemnicza niż śmierć gen. Sikorskiego. W sprawie gibraltarskiej także brakowało bezpośrednich, twardych dowodów. Jednak istnieją dowody pośrednie, dzięki którym można ustalić przyczyny zdarzenia. Podobnie może być w tej sprawie – ocenił Trznadel. – Należy jednak pamiętać, że Rosja jest krajem terrorystycznym. Choć nawet w Wielkiej Brytanii, która jest demokratycznym krajem, wciąż utajnia się niektóre dokumenty w sprawie gibraltarskiej. Na Kremlu znajdują się dokumenty z rozkazami dotyczącymi zbrodni katyńskiej. Jednak dzisiaj rosyjska „razwiedka” jest silniejsza niż za czasów ZSSR , gdyż nie jest już kontrolowana przez partię i tym bardziej przez parlament. – Śledztwo było fałszowane cynicznie i niezręcznie. Taśmy z nagraniami nie odpowiadały dawnej normie. Brakuje kluczowych momentów z czarnych skrzynek. I nie mamy tych czarnych skrzynek. Nie możemy zbadać wraku. Samolot, który spadł z wysokości około 20 metrów, nie mógł doświadczyć takich zniszczeń. Ale Rosjanie wszystko zacierają, lekceważą autentyczność. – Czy możemy łączyć sprawę zabójstwa byłego ministra Eugeniusza Wróbla z katastrofą smoleńską? Był specjalistą, który mógł trafnie reagować na raport MAK, choć nie możemy przesądzać, że te wydarzenia są ze sobą powiązane – podsumował profesor Trznadel. (za: gover.pl, 21 października 2010)
MÓJ KOMENTARZ PÓŹNIEJSZY
Syn Eugeniusza Wróbla przyznał się do winy, ale natychmiast odwołał to po aresztowaniu. Myślę, że to pierwotne przyznanie się było wymuszone jakimś groźnym szantażem ze strony samych sprawców. Poćwiartowane ciało jego ojca znaleziono w okolicy, w Zalewie Rybnickim, jednak trumna w czasie pogrzebu nie zawierała głowy, której nie znaleziono. Czemu sprawcy wysilili się aż na tak makabryczny efekt psychologiczny? Chodziło zapewne o silniejsze echo zbrodni. Zginął specjalista, wykładowca Politechniki, który miał konsultować raport MAK. A syna – jak donosi prasa – w toku krótkiego śledztwa uznano za tak chorego psychicznie, że niepoczytalnego. W tej sytuacji nonsensem byłoby dalsze jego przesłuchiwanie. Izolowano go bezterminowo w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Nie znalazłem doniesień, że śledztwo jest kontynuowane. Odkrywam więc, że w Polsce z powodzeniem dokonano przeszczepu rosyjskiej instytucji „psychuszki”. Oby tylko pacjent nie „targnął się” na swoje życie. Naliczono już przez ostatni rok kilka tragicznych zgonów powiązanych w ten czy inny sposób ze sprawą smoleńską. Tylko jedno wydarzenie było całkowicie obnażone i jawne. W atmosferze politycznej „posmoleńskiej”, morderca, przeciwnik PiS-u, chcąc zamierzyć się na Jarosława Kaczyńskiego, dokonał znanego mordu w biurze łódzkim PiS-u. Użył skutecznie broni palnej, a potem noża, ale druga zaatakowana ofiara przeżyła. To morderstwo polityczne tak ewidentne i głośne, w efekcie społecznym odegrało jednak w jakimś sensie rolę maskującą, pozwalającą mniej myśleć ludziom o innych sprawach wysoce podejrzanych. Takie podejrzane a jednocześnie tragiczne sytuacje były wymieniane i wspominane na blogach internetowych. Łatwo byłoby zwrócić uwagę na kilka z nich, ale ja chciałbym tutaj wspomnieć zwłaszcza o jednym wydarzeniu, wyprzedzającym kwietniową datę katastrofy smoleńskiej o kilka miesięcy. Prasa donosiła pod sam koniec grudnia 2009 roku o samobójstwie Grzegorza Michniewicza, z kancelarii premiera Donalda Tuska. Wiadomości były nader skąpe, a pogrzeb także odbył się wyjątkowo skromnie i bez rozgłosu. Grzegorz Michniewicz nie był jednak jakimś zwykłym „kancelistą”, był Dyrektorem kancelarii premiera, urzędnikiem o długim i interesującym stażu. Dodajmy, że podobno on tylko sam był zdolny do deszyfrowania pewnych tajnych kodów NATO czy UE. W tym wydarzeniu coś jednak każe pomyśleć o późniejszej katastrofie smoleńskiej. Stało się to bowiem tego dnia, gdy fatalny „smoleński” Tupolew wylądował w Warszawie po remoncie w Samarze. Na internetowym blogu Janusza Palikota znalazłem anonimowe pytanie: „Panie Januszu, czy to prawda, że szef kancelarii Donalda Tuska, Grzegorz Michniewicz wiedział, że w czasie remontu w Samarze rosyjscy terroryści pułkownika KGB Władimira Putina zainstalowali ładunek bomby termobarycznej i dlatego musiał zginąć w dniu, w którym TU154M przyleciał do Warszawy po remoncie?” Napisane dla wygłupu? Dla słownej prowokacji? Nie mam podstaw, by analizować ten wątek. Ale pozostaje pytanie, czy Michniewicz nie dowiedział się nagle o czymś bardzo ważnym i groźnym? Czy mógł przejąć nie przeznaczoną dla niego zakodowaną informację? A sznur się zacisnął, nim zdążył tę wiadomość przekazać dalej? A może zdążył? « Z ustaleń „Wprost” wynika, że tego wieczoru Michniewicz napisał także kilka SMS-ów do swojego przełożonego, szefa kancelarii Tomasza Arabskiego. Nie wiadomo jednak, czego dotyczyły, ani o której godzinie zostały wysłane. Minister nie odpowiedział na nasze pytania w tej sprawie".» Nie znalazłem wiadomości, że pytano go o to w śledztwie. Czy to normalne, że tak ważne doniesienia dziennikarzy śledczych pozostają bez dalszego ciągu? Cytaty: „Czy bowiem to zwyczajne, że w dużym domu, w którym nie brak odpowiedniego miejsca i wysokości, człowiek wiesza się niemal na klamce. jak w więziennej celi?” „ Za drzwiami pomieszczenia zobaczyłem przewrócony odkurzacz. Po lewej stronie odkurzacza zobaczyłem Grzegorza Michniewicza w dziwnej pozycji, niby klęczącego, siedzącego jednocześnie na piętach. Wokół szyi Grzegorza Michniewicza widziałem zaciśniętą pętlę ze sznura odkurzacza, który zawiązany był na ukośnej belce w przejściu z kuchni do pokoju – zeznawał jego kierowca.” Przecieki ze śledztwa budzą zastanowienie. Już po tygodniu skremowano ciało, musiało być na to pozwolenie prokuratury. Czy stało się tak dlatego, że wszystko zbadano, czy dlatego, by czegoś ważnego nie znaleźć? Przeczytałem komunikat prokuratury o umorzeniu śledztwa, ogłoszony jesienią ubiegłego roku. Zawiera dość śmieszną konstatację: „że nikt go nie namawiał do samobójstwa”. Urzędowe słowa, a wyglądają na kpinę. W tym orzeczeniu brak jednak konstatacji, że śledztwo wykluczyło zabójstwo. Na koniec przepiszę notatkę internauty, który dzieli się refleksję: «wraz z upływającym czasem od tragicznej śmierci G. Michniewicza, Dyrektora Generalnego Kancelarii Premiera, oraz obserwując znamienną CISZĘ rządową, coraz mocniej narasta we mnie intuicyjne przekonanie, że uzyskanie odpowiedzi na pytanie: DLACZEGO TO „ZROBIŁ” byłoby jednocześnie odkryciem CAŁEGO ZŁA drążącego od podstaw III RP!» Ta opinia pokrywa się z opinią Aleksandra Ściosa z wydanej niedawno jego książki, że gdyby wyjaśniono do końca śmierć ks. Popiełuszki, komunizm nie mógłby przepełznąć do III Rzeczypospolitej, a jeśli nie wyjaśnimy do końca sprawy smoleńskiej, upadnie nasza suwerenność. Słusznie, bo chodzi o te najważniejsze, wielkie zbrodnie. Ale nie tylko one zostały popełnione. I w komunizmie PRL-u i w tak zwanej III Rzeczpospolitej Szwadrony Śmierci cały czas zbierały swoje żniwo. Tak jak dzieje się to wciąż w Rosji Putina. Przezwyciężenie Rosji jest więc pierwszym zadaniem naszej walki przeciw śmierci, o wolność i niepodległość, o więcej szczęścia w ojczyźnie. A wiadomość – w sukcesji morderstwa Stefana Zielonki – że 12 czerwca 2011 roku w Wejherowie znaleziono powieszonego oficera nasłuchu i kontrwywiadu Polskiej Marynarki? Tę wiadomość ogłoszono dopiero po miesiącu! Razem z informacją, że rozmowy 10 kwietnia 2010 w prezydenckim Tupolewie mogły być odbierane przez nasłuch służb Polskiej Marynarki. Nikt tego nie komentował, i ja nie mam tu nic więcej do powiedzenia. Na koniec. Już zaraz po ogłoszeniu wiadomości o samobójczej śmierci przez powieszenie, Andrzeja Leppera – odrzuciłem wersję samobójstwa. Rychło utwierdziłem się w tym przekonaniu, gdy sekcję odłożono o trzy dni (bo zakład anatomii nie pracuje w weekendy!). Istnienie wąskiego rusztowania prowadzącego tylko do okna pomieszczenia Leppera, które było wyjątkowo otwarte, a czego sam Lepper nigdy nie robił - odrzucono jako nieważne. Gdyby te wiadomości, pochodzące od prokuratora Ślepokura, znalazły miejsce w powieści kryminalnej - odrzuciło by ją każde wydawnictwo z powodu naiwności w wątku śledztwa. Ale taka zła literatura dziejąca, się w rzeczywistości, przekłada się na oszustwo. Osobiście uważam, że najtrafniejszą wersję powodu egzekucji Leppera wyraził prof. Dakowski na swojej stronie internetowej.
[ Np. w artykule „LEPPER , Mrówkura i TY” i w sąsiednich z działu „o WSI i PO WSI”. MD] |
|
Zmieniony ( 28.09.2011. ) |