Sejm za prawem do zabijania niepełnosprawnych i chorych dzieci
Wpisał: Zbigniew Kaliszuk   
01.09.2011.

Sejm za prawem do zabijania niepełnosprawnych i chorych dzieci

Przegraliśmy?

Zbigniew Kaliszuk Jestem absolwentem kierunku Zarządzanie i Marketing w Szkole Głównej Handlowej. Pracuję jako analityk biznesowy w renomowanej firmie. Przez kilka lat byłem liderem Akademickiego Stowarzyszenia Katolickiego Soli Deo z Warszawy. Małe stowarzyszenie przekształciłem w najprężniejszą organizację studencką w Warszawie. Koordynowałem dziesiątki projektów, w tym "Poruszyć Niebo i Ziemię" - cykl spotkań ze sławnymi osobami na temat Kościoła, wartości i kontrowersyjnych kwestii społecznych, w którym wzięło udział ok. 20 tysięcy studentów. Obecnie współpracuję m.in. z największym katolickim portalem - Opoką http://www.opoka.org.pl/zycie_kosciola/media/autorzy/kaliszuk.html W mojej działalności skupiam się na łamaniu stereotypów dotyczących chrześcijaństwa i poszukiwaniu prawdy w kwestiach wiary oraz wartości. Zachęcam do kontaktu mailowego: zbigniew.kaliszuk@gmail.com oraz przez Facebook: http://www.facebook.com/zbigniew.kaliszuk

Polski sejm opowiedział się za utrzymaniem prawa do zabijania niepełnosprawnych i chorych dzieci.

 

Zabrakło 5 głosów   :(((

 

Polski sejm opowiedział się za utrzymaniem prawa do zabijania niepełnosprawnych i chorych dzieci. 191 posłów zagłosowało za odrzuceniem obywatelskiego projektu chroniącego życie, 186 było przeciw. Pięciu wstrzymało się od głosu.

 

Projekt odrzucony został głosami SLD i zdecydowanej większości posłów PO.

 

Szacunek dla PiS, PSL, PJN, których praktycznie całe kluby głosowały za projektem i 15 „sprawiedliwych” z PO, którzy zagłosowali, wbrew dyscyplinie, odmiennie od swoich 160 kolegów. Wyniki głosowania.

http://orka.sejm.gov.pl/SQL.nsf/glosowania?OpenAgent&6&99&170

 

Dziś jesteśmy smutni…Dalej będą umierać niewinne dzieci… W czasie debaty sejmowej poznałem bardzo sympatyczną dziewczynę cierpiącą na zespół Turnera. Czuję złość, gorycz, że Sejm mojej ojczyzny orzekł, że takie osoby są nic nie warte, że dalej będzie można je legalnie zabijać... Osoby, które od początku wieściły, że nam się to nie uda (w tym wiele osób pro-life), mogą powiedzieć: „A nie mówiliśmy”… Może się wydawać, że 600 tysięcy podpisów, setki godzin pracy mnóstwa osób poszło na marne, że tylko zmarnowaliśmy swoje siły, które można było poświęcić sprawie, która miałaby większe szanse powodzenia.

 

A jednak– moim zdaniem mimo wszystko było warto. Najważniejszego – zmiany prawa i uratowania życia setek osób, owszem nie udało się osiągnąć, ale zrobiliśmy bardzo wiele!

 

- dzięki debacie na temat aborcji, mogliśmy pokazać czym ona tak naprawdę jest, obalić wiele fałszywych mitów jej dotyczących. Owszem „mainstreamowe” media nie były nam przychylne i robiły co mogły by obrzydzić nasz projekt, ale nie potrafiły zniwelować skutków tysięcy rozmów na temat aborcji jakie odbyły się przy okazji zbierania podpisów, nie były w stanie „przegadać” naszych argumentów, bo ciężko było przegadać prawdę.

Badania pokazują, że opinia publiczna przechyliła się jeszcze bardziej na stronę życia

 

- moja mama powiedziała mi dziś, że dzięki tej inicjatywie, poprzez zwiększenie społecznej świadomości czym jest aborcja, uratowaliśmy życie, może nawet więcej niż 500 dzieciom (tym zabijanym nielegalnie). Niejedna kobieta dłużej pomyśli zanim się zdecyduje aborcje. Tego się trzymam 

 

- rozbudziliśmy śpiącego olbrzyma. Większość katolików, konserwatystów długo pozwalała na obrażanie siebie, na narzucanie sobie „lewicowych” wartości, wierzyła, że jest jakimś marginesem, podczas gdy zawsze była milczącą większością. Projekt wyraźnie pobudził konserwatystów, czego dobitnym rezultatem było zebranie niespotykanej ilości 600 tysięcy podpisów. Jeszcze jest tu bardzo dużo do zrobienia, na razie olbrzym tylko na chwilę uchylił jedno oko, ale to był pierwszy krok!

 

- „wyzwoliliśmy” część posłów. Wielu polityków przez ostatnie lata jak ognia wystrzegało się poruszania tematów światopoglądowych, aby nie podpaść partyjnym szefom, czy mediom. Inicjatywa obywatelska uświadomiła ich, że w społeczeństwie jest wielkie zapotrzebowanie na to by tych tematów nie zakopywać, że postępowanie w zgodzie z sumieniem może być też opłacalne politycznie, że w sprawach życia i śmierci nie można milczeć.

 

- wyzwoliliśmy wielu biskupów i księży, którzy wiele lat trwali w kulcie kompromisu aborcyjnego, w przekonaniu, że nic więcej nie da się wywalczyć, że nie można poruszać trudnych tematów, by nie zrażać wiernych. Ale kto jak nie Kościół ma chronić tych najbardziej bezbronnych? Jezus chyba nie patrzył na to czy mu wszyscy przyklaskują, tylko po prostu głosił prawdę.  Projekt poparła zdecydowana większość biskupów. 

 

Tym razem prawa nie udało się zmienić. Ale z walki o jego zmianę wychodzimy wzmocnieni. Raz się nie uda, drugi raz się nie uda, ale jeśli dalej nie będziemy ulegle odpuszczać pola a wytrwale i konsekwentnie walczyć o życie, to będziemy pozyskiwać coraz więcej osób. Aż w końcu się uda!

Natomiast jeśli tematu podejmować nie będziemy, to nie tylko nie wprowadzimy pełnej ochrony życia, ale możemy być pewni, że szala opinii społecznej znów zacznie się przechylać w drugą stronę. 

W tym miejscu chciałbym podziękować wszystkim osobom, które były zaangażowane w projekt, w tym przede wszystkim jego głównym koordynatorom – Panu Mariuszowi Dzierżawskiemu i panu Jackowi Sapie. Zaangażowanie w niego to była wielka przygoda, która się jednak nie kończy a dopiero rozpoczyna!!!!

Komentarz ten napisałem wczoraj "na gorąco" po glosowaniu nad obywatelskim projektem w sprawie ochrony życia poczętego.