"Wiem, że modlitwa może nawrócić komunistów..." | |
Wpisał: Jakub (Hamish) FRASER | |
05.09.2011. | |
"Wiem, że modlitwa może nawrócić komunistów..."
...ze względu na moje osobiste doświadczenia nie mogę zupełnie szczerze wyznać, że wierzę, iż modlitwa może nawrócić komunistów. Ja wiem, że modlitwa może ich nawrócić
Jakub (Hamish) FRASER
[był brytyjskim komunistą, „zawodowym rewolucjonistą” – wg. definicji Lenina, W.I. Nawrócił się, dzięki modlitwom bliskich, w wieku 35 lat. „Zawsze wierni”, nr. 9 (148) wrzesień 2011. Dotyczy to również innych bidaków, feministek, postępowców itp. MD]
...A zatem rozczarowanie [komunizmem] to jedno, ale nawrócenie rozczarowanego komunisty to już coś zupełnie innego. Samo to, że dany człowiek był komunistą, oznacza, iż żył przez pięć, dziesięć, dwadzieścia czy trzydzieści lat w atmosferze czystego materializmu. Jest więc zanurzony w materialistycznych uprzedzeniach, które są obecne w każdej cząstce jego bytu. Dla takiego człowieka samo słowo "Bóg" jest pozbawione sensu. Taki człowiek może być w pełni władz umysłowych, ale nie potrafi ich użyć w sposób wolny, z tego prostego powodu, że jego uprzedzenia nie pozwalają mu wyjść poza to, co stanowi wsparcie dla jego błędnych wniosków. I rzecz jasna nie ma sensu oczekiwać od takiego człowieka modlitwy o własne oświecenie. On tego nie zrobi. Modlitwa dla takiej osoby jest po prostu bezsensowna: jawi się jako psychiczne zaburzenie właściwe dzieciom i starym kobietom. Taki człowiek jest ofiarą własnej niewiary, a ze względu na naturę duchowej choroby, którą jest udręczony, nie potrafi zatroszczyć się o potrzeby swojej duszy. W sensie duchowym jest on bezradnym kaleką. Taki człowiek jest całkowicie i wyłącznie zdany na twoje miłosierdzie. Czy stanie się katolikiem, czy pozostanie na marksistowskiej duchowej pustyni - to zależy niemal wyłącznie od ciebie: od błagań o wstawiennictwo Matki Bożej, które w jego intencji zanosisz. Nie mam czasu, by choć spróbować opisać, jak łaska Boża działała ku memu własnemu pożytkowi. Gdybym jednak miał czas, najlepsze, co mógłbym zrobić, to dać kilka przykładów, w jak niesamowity sposób byłem dzięki łasce Bożej - powoli, lecz konsekwentnie - rzucany na kolana. I to wbrew własnej woli. Ja nie szukałem wiary. Zgodne z prawdą byłoby raczej stwierdzić, że zawsze i wszędzie, gdzie ją napotykałem, ze wszystkich sił, jakimi dysponowałem, walczyłem w obronie mojej niewiary. Ostatnią rzeczą, jakiej chciałem, było zostać katolikiem. Mimo tego w końcu ochoczo skapitulowałem: odkryłem w sobie nienasycony głód prawdy, którą jest Jezus Chrystus. Lecz jeśli otrzymałem dar wiary bez proszenia o nią, wiem teraz (a nie wiedziałem wówczas), że byli wokół mnie inni, którzy modlili się za mnie. Nie uważam więc za nielogiczne twierdzić, że moje nawrócenie nastąpiło w odpowiedzi na ich modlitwy (...). Zatem ze względu na moje osobiste doświadczenia nie mogę zupełnie szczerze wyznać, że wierzę, iż modlitwa może nawrócić komunistów. Ja wiem, że modlitwa może ich nawrócić.
Fragment przemówienia do członków Błękitnej Armii Matki Boskiej Fatimskiej, wygłoszonego 8 grudnia 1952 roku w paryskim Parc des Expositions. Przełożył z języka angielskiego Jakub Pytel. |