Na śmierć Maschadowa
Wpisał: Mirosław KULEBA   
10.09.2011.

Na śmierć Maschadowa

...To nieprawda, to naiwne złudzenie, że kiedy Rosja zrobi już porządek w Czeczenii i ucichnie tam rzeź, o której świat nie chce słyszeć, wszystko wróci do normy, znów będziemy budować demokrację i nowy, lepszy świat. Obłudny kompromis z sumieniem oznacza bowiem, że cywilizacja ery kosmicznej stoi na przegniłym fundamencie. To dzięki nam wszystkim nowym porządkiem świata będzie demokratyczny totalitaryzm. Najwyższa forma zniewolenia.

 [Z Wikipedii: Kierował obroną Groznego w czasie I wojny czeczeńskiej, a w 1996 dowodził operacją, w wyniku której odbito to miasto z rąk Rosjan. Po zakończeniu wojny został wybrany w 1997 r. prezydentem Czeczenii (w wyborach uzyskał 59,3 proc. głosów). Maschadow był zwolennikiem niepodległości Czeczenii, ale twierdził przy tym, że należy dążyć do pokojowego ułożenia stosunków z Rosją.

13 października 1998 Asłan Maschadow gościł w polskim parlamencie i wziął udział w III Międzynarodowej Konferencji Praw Człowieka. Udzielił również wywiadu TVP, który został wyemitowany wieczorem, w najlepszym czasie antenowym.

 Zginął podczas operacji specjalnej wojsk rosyjskich 8 marca 2005. Jego ciało zostało bestialsko zmasakrowane (m.in. wyłupiono mu oczy). Rosjanie odmówili wydania ciała rodzinie zgodnie z obowiązującym w Rosji... „zwyczajem”]  [Poniższy artykuł pojawił się jedynie w części nakładu „Rurociągów”...Ale się pojawił!  MD]

 

 

Mirosław KULEBA   http://www.rurociagi.com/spis_art/2005_1/maschadow.html

Dla Czeczeńców nie ma niczego bardziej odmiennego od świata, z którego się wywodzą, niż Rosja. Nic bardziej obcego. To dlatego Rosja musi nienawidzić Czeczeńców, musi ich mordować, aby w ten sposób, okazując pogardę i stosując dziką przemoc, zagłuszać własny krwawy kompleks niższości, własne upokorzenie spowodowane samym tylko istnieniem tego szlachetnego narodu o wyjątkowym systemie wartości.

Tych Spartan współczesnego świata.

Wolna Czeczenia miała trzech prezydentów: Dżochara Dudajewa, który w 1991 roku poprowadził swój kraj ku niepodległości, Zelimchana Jandarbijewa, który był tej niepodległości ideologiem i piewcą, w końcu Asłana Maschadowa, który niepodległość wywalczył stojąc na czele armii. Wszystkich trzech czeczeńskich prezydentów Rosja zabiła. I zabije każdego następnego, póki ustrojem państwowym panującym w Rosji pozostanie rusizm, najstraszliwsza, współczesna mutacja faszyzmu, która dysponuje bronią jądrową, sputnikami i hordą opryczników w mundurach specnazu.

Z tych trzech czeczeńskich prezydentów Maschadow, żołnierz i dowódca, najbardziej pragnął pokoju. Od tego grudniowego dnia 1994 roku, kiedy rosyjskie samoloty zaczęły zrzucać bomby na Grozny, aż do ostatniego dnia swojego życia Asłan Maschadow miał przed sobą dwa ważne cele: utrzymać niepodległość państwa i zatrzymać wojnę. Nad tymi dwoma był jednak jeszcze jeden cel, nadrzędny: ocalić naród. Czeczeńcy potrzebowali niepodległości właśnie po to, aby rosyjskie czołgi i samoloty nigdy więcej nie mogły rozstrzeliwać bezbronnych ludzi i wiosek. Rzeź trzeba było przerwać natychmiast i dlatego dla Maschadowa celem ważniejszym, niż niepodległość, zawsze było zakończenie wojny. Żaden z Czeczeńców nie podjął w tym celu tylu wysiłków, co on, głównodowodzący czeczeńską armią. I właśnie dlatego musiał zginąć.

Rosja nie potrzebuje w Czeczenii pokoju.

Rosja chce w Czeczenii cmentarnej ciszy.

Koniec rzezi będzie bowiem oznaczać bowiem likwidację rosyjskich obozów koncentracyjnych, tych rusistowskich Auschwitzów, fabryk śmierci od sześciu lat pracujących pełną parą u podnóża Kaukazu. O ich personel w mundurach specnazu upomną się rodziny pomordowanych i trybunały. Putin wie, że na niego i jego rusistowską Rosję czeka nowa Norymberga. To dlatego rosyjski prezydent próbuje maskować swoje zbrodnie, imitując wojnę z czeczeńskim terroryzmem. Owszem, terroryzmem, który ma jednak przed sobą tylko jeden cel: zatrzymanie potwornej machiny państwowego terroru, miażdżącego maleńki naród i kraj. Patrzmy na skutki i przyczyny. Nie byłoby Dubrowki i Biesłana, gdyby nie sto tysięcy czeczeńskich cywilów zabitych w ciągu sześciu lat i dziesiątki zbiorowych grobów wokół czeczeńskich wiosek. Tego też światu nie wolno pokazać, dlatego żaden pokój w Czeczenii nie jest możliwy, dopóki Rosją rządzą ludzie odpowiedzialni za to ludobójstwo.

Ale gdzież tkwi przyczyna tego maniackiego uporu, aby niewolić Kaukaz, Syberię, pustynne kaganaty Azji Środkowej, bliższych i dalszych sąsiadów, a nawet cały świat w komunistycznym konc-łagrze ? Co Rosja może zaproponować kaukaskiemu narodowi o kulturze sięgającej cywilizacji Sumerów? Przecież Czeczeńcy, jak i my wszyscy, dobrze wiedzą jakich dobrodziejstw mogą się od Rosji spodziewać. Widzą Rosję jaka jest naprawdę

Widzą imperium bezsensu w całej szkaradzie jego historii, widzą tę tysiącletnią apoteozę śmierci, tam gdzie żyć zbyt trudno i tak łatwo umierać.

I widzą wszyscy, z w całym świecie we wnętrzu rosyjskiej ziemi, nasyconej ołowiem i cezem, mnożą się tylko wciąż nowe cmentarze. Widzą atomowe okręty zamarłe z załogami na dnie oceanu, radioaktywne lody Arktyki i jarzące się nocą promieniotwórcze piaski Kazachstanu. Czarnobylski reaktor, płonący industrialny wulkan, krwawe słońce wiszące nad syberyjskim lodowym traktem, po którym od dziesięcioleci hulają szkielety z kosami

A może taka jest właśnie złowieszcza gwiazda wielkiego narodu, którego przeznaczeniem jest zaprowadzić całą ludzkość do wnętrza atomowego pieca. Nie wolno milczeć! W wojnie na Kaukazie walczy dzisiaj o swoją wolność nie tylko jeden naród. Walczy on o naszą wolność.

,,Myślisz, że mi potrzebna jest wolność? zapytał mnie kiedyś jeden z żołnierzy Szamila Basajewa. Nie! Wolność potrzebna jest tobie, jemu, nam wszystkim! Moja wolność bez twojej nie jest nic warta.

Czeczeńcy zajęli szpital, brali zakładników, złamali konwencje? Niech zatem oskarżą ich ci, którzy dotrzymują konwencji. Niech ich sądzą sędziowie, którzy najpierw sprawiedliwie osądzą tę armię, która zostawia za sobą w Czeczenii doły pełne trupów, z czaszkami rozłupanymi katyńskim strzałem. Niech sądzi ich naród, który powstrzymał i zamknął w klatkach swych szaleńców, tych w mundurach i tych z łubiańskiej katowni, swoich Putinów karmiących dwugłowego mutanta ochłapami z czeczeńskiej hekatomby.

Niech sądzą ich matki sołdatów-kanibali, nadzorców z obozów filtracyjnych. Zdaje się, że każdego z tych potworów wydała na świat matka, że nie sklonowano ich całymi batalionami z genetycznego rosyjskiego ścierwa

Sędziowie muszą zyskać moralne prawo do wydawania wyroków. Odmawiamy Rosji i jej obywatelom tego prawa. Odmawiamy tego prawa każdemu innemu państwu i społeczeństwu, które w imię własnych interesów godzi się na czeczeński Holocaust.

Odmawiamy tego prawa międzynarodowym trybunałom Europy i świata, którym serwilizm i obłuda pozwalają nie dostrzegać nowych Auschwitzów u stóp Kaukazu.

Odmawiamy tego prawa całemu światu, dla którego cywilizacja wolności, humanizmu i demokracji stała się pustym frazesem.

To właśnie Czeczenia stoi dzisiaj na straży cywilizacji wolności.Za nią samotnie przelewa krew. Każdy, kto twierdzi że jest inaczej, kto nie nazywa po imieniu poczętej w piekle potęgi, miażdżącej Kaukaz, kłamie! Niech zgroza płynąca z tak niewyobrażalnych tragedii, jak masakra w Biesłanie, nie przesłania nikomu istoty rzeczy: to Rosja przyniosła Czeczeńcom śmierć. Kto nie chce tego widzieć, bierze na siebie ciężkie brzemię współwiny za kolejną tragedię, może jeszcze straszliwszą, i za zbrodnię, zrodzoną z rozpaczy, która stanie się jej przyczyną.

Każdy, kto zna Czeczenów, wie że to naród przyjazny, gościnny, pracowity. I wie, że nawet w największym upadku, kiedy dom i cały kraj leży w gruzach, Czeczeniec nie utraci tego, co w jego charakterze jest najważniejsze: niezłomnego poczucia własnej wolności. Czeczeniec wyniesie swoją wolność z największej pożogi, kiedy utraci wszystko inne i ta wolność wystarczy mu na dobry początek nowego życia.

W państwach Europy jest już dwadzieścia tysięcy uchodźców z Czeczenii Ten naród nie zginie. Nawet jeśli Rosjanie wymordują w Czeczenii wszystkich Czeczeńców, wytłuką ich do nogi i zaryją spychaczami w katyńskich grobach, nacja przetrwa w diasporze. I przechowa coś najcenniejszego swoją wolność, którą znowu kiedyś przyniesie na Kaukaz. Tak jak kiedyś, gdy cały naród powrócił z wygnania. To, co w 1944 roku zrobił Stalin, było niczym w porównaniu ze zbrodnią Putina, dokonywaną dzisiaj. Stalin nie wymordował ogniem artylerii i bombami kulkowym tysięcy ludzi. Nie wprasował Groznego w ziemię.

Jest jeszcze jedna różnica między tym, co robił Stalin, a wyczynami Putina: wtedy świat nie wiedział o kaukaskiej tragedii. Dzisiaj cały świat patrzy na ludobójstwo i udaje, że nie rozumie. Nikt dzisiaj nie ma prawa powiedzieć, że nie wiedział. Wszyscy wiecie, że w Czeczenii Rosjanie mordują naród. Wszyscy wiecie a to słyszeli przedstawiciele redakcji RUROCIAGÓW w grudniu 2003 roku na międzynarodowej konferencji w Antwerpii, gdzie w prezydium zasiadał członek EUROPARLAMENTU, że każdego miesiąca w Czeczenii przepada bez wieści sto kilkadziesiąt osób. Wyciągają ich nocą z domów zamaskowani bandyci w rosyjskich mundurach. Żaden już nigdy nie powraca. Na terytoriach rosyjskich baz wojskowych i obozów filtracyjnych mnożą się masowe groby torturowanych i mordowanych ludzi. Wszyscy, jesteśmy winni tego, że Rosja otrzymała milczącą zgodę na zbrodnię.

To nieprawda, to naiwne złudzenie, że kiedy Rosja zrobi już porządek w Czeczenii i ucichnie tam rzeź, o której świat nie chce słyszeć, wszystko wróci do normy, znów będziemy budować demokrację i nowy, lepszy świat. Obłudny kompromis z sumieniem oznacza bowiem, że cywilizacja ery kosmicznej stoi na przegniłym fundamencie. To dzięki nam wszystkim nowym porządkiem świata będzie demokratyczny totalitaryzm. Najwyższa forma zniewolenia.

I może nadejdzie czas, kiedy Czeczenia będzie tym ostatnim miejscem na Ziemi, gdzie wolność znajdzie swoją ostatnią ostoję.