Skala mordu na Wołyniu większa niż przypuszczano Drugi grób we Włodzimierzu Ekshumacja ofiar sowieckich zbrodni we Włodzimierzu Wołyńskim będzie miała drugi etap. Powód: grobów jest dużo więcej, niż zakładano Z relacji miejscowych wiemy, że około 10 dni przed rozpoczęciem wojny niemiecko-sowieckiej wybierano tych ludzi z domów inteligenckich, co do których obawiano się, że pod nową władzą mogą organizować życie publiczne, i masowo ich mordowano. Ponadto zlikwidowano całe miejscowe więzienie. Mariusz Kamieniecki http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110914&typ=po&id=po24.txt Zakończenie prac archeologiczno-ekshumacyjnych na terenie dawnej siedziby NKWD we Włodzimierzu Wołyńskim, gdzie spoczywają ofiary sowieckich mordów, pierwotnie planowano na 16 września. Termin ten nie zostanie jednak dotrzymany z uwagi na dużo większy, niż zakładano, zakres wykopalisk. Jak zapewnia Maciej Dancewicz, naczelnik wydziału zagranicznego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która finansuje całe przedsięwzięcie, rozpoczęte prace zostaną dokończone, a dodatkowe środki na ten cel nie będą problemem. - Załatwimy wszystkie niezbędne formalności ze stroną ukraińską dotyczące przedłużenia terminu wykopalisk. Pamiętajmy, że mamy do czynienia ze szczątkami ludzkimi, którym należy się szacunek - zaznacza Dancewicz. Przedłużone o tydzień prace powinny się zakończyć do 23 września, co pozwoliłoby dwa dni później na urządzenie pogrzebu wyekshumowanych szczątków ofiar. Mają one spocząć na cmentarzu komunalnym we Włodzimierzu Wołyńskim, gdzie pochowano już 97 Polaków zgładzonych przez NKWD, a ekshumowanych w 1997 roku. Zakres grobów odkrytych przez polskich archeologów jest dużo większy, niż wcześniej przypuszczano. Z już odkopanym 18-metrowym grobem bezpośrednio sąsiaduje inny, z tego samego czasu. - Tego grobu, z uwagi na zbliżającą się jesień i pogarszające się warunki atmosferyczne, nie będziemy odkrywać w bieżącym roku. Kolejny etap ekshumacji w tym miejscu moglibyśmy rozpocząć wiosną przyszłego roku - informuje Maciej Dancewicz. ROPWiM zamierza sfinansować również te prace. Będzie ponadto prowadziła rozmowy ze stroną ukraińską w kwestii dopełnienia formalności. Ekipa prowadząca wykopaliska przekonała się, że Ukraińcy nie dotrzymują uzgodnień dotyczących zabezpieczenia pracowników pomocniczych, co niepotrzebnie przedłuża czas robót. - Mieliśmy nadzieję, że po interwencji problem zniknie, ale - jak widać - sytuacja się powtarza. Jeżeli się okaże, że wciąż będą z tym problemy, to zorganizujemy polskiej ekipie archeologów pomoc ze strony młodzieży z OHP, która pomagała w pracach archeologicznych na terenie wsi Ostrówki na Wołyniu, gdzie spoczywają ofiary zbrodni ukraińskich nacjonalistów - deklaruje Maciej Dancewicz w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Równolegle z pracami archeologiczno-ekshumacyjnymi trwają starania o godne upamiętnienie na cmentarzu we Włodzimierzu Wołyńskim ofiar sowieckich zbrodni. Z uwagi na nowe okoliczności związane z wykopaliskami nie wiadomo, kiedy zamiar ten zostanie zrealizowany. Mariusz Kamieniecki ======================= Skala mordu większa niż przypuszczano Leżą tu również całe rodziny, w tym dzieci Z prof. Andrzejem Kolą z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, który kieruje pracami archeologiczno-ekshumacyjnymi we Włodzimierzu Wołyńskim, rozmawia Mariusz Kamieniecki Dlaczego musieli Państwo przedłużyć prace? - Ekshumacje rozpoczęliśmy dopiero w sobotę, po odsłonięciu warstwy nadkładu. Dotychczas, łącznie z tym, co wcześniej wydobyli Ukraińcy, udało się wyekshumować około 40 szkieletów, na ponad 300 odkrytych, pod którymi mogą znajdować się następne. Wszystko wskazuje na to, że będzie to ekshumacja na dużą skalę – większą niż wcześniej zakładaliśmy. Grób się nam wydłużył prawie trzykrotnie, ponadto w sąsiedztwie znajdujemy kolejne szkielety. Nie jesteśmy na razie w stanie ustalić, czy są to szczątki w ramach jednego grobu, czy może jest ich więcej. Na pewno jest to duże zadanie, trzykrotnie przekraczające nasze zamierzenia i ustalenia, jakie poczyniliśmy podczas negocjacji na początku czerwca. Kiedy planuje Pan koniec badań? - Sądzę, że powinno to dotyczyć przynajmniej wyekshumowania już odsłoniętych szczątków. Natomiast jeżeli chodzi o szkielety odkryte w sąsiedztwie, to wydaje mi się, że ich zbadanie trzeba będzie przenieść na przyszły rok. Jednak zadanie dotyczące przygotowania frontu ewentualnych przyszłych robót i porozumienia się w tej kwestii ze stroną ukraińską leży już po stronie Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jakie są efekty dotychczasowych odkrywek? - W części tzw. nadkładu, gdzie znajduje się, nazwijmy to, część śmietniskowa, z rzeczami wyrzucanymi z budynków, które stanowiły siedzibę NKWD, znaleźliśmy przedwojenną polską odznakę policyjną z personalnym numerem policjanta z Łodzi, który – co zostało potwierdzone – zginął w obozie w Ostaszkowie. Wnioskujemy, że we Włodzimierzu Wołyńskim musiał przebywać okresowo. Ponadto na podstawie badań dotychczas odnalezionych ludzkich szczątków można powiedzieć, że sposób, w jaki te osoby zostały zabite, a więc strzał w tył głowy, jest typowy dla NKWD. Z tego, co odkryliśmy, wynika, że leżą tu również całe rodziny, w tym dzieci. Z relacji miejscowych wiemy, że około 10 dni przed rozpoczęciem wojny niemiecko-sowieckiej wybierano tych ludzi z domów inteligenckich, co do których obawiano się, że pod nową władzą mogą organizować życie publiczne, i masowo ich mordowano. Ponadto zlikwidowano całe miejscowe więzienie. Czy poza odznaką archeolodzy znaleźli inne przedmioty? - Na razie nie znaleźliśmy przedmiotów, które ewidentnie potwierdzałyby obywatelstwo polskie, poza grzebieniami z polskimi napisami pochodzącymi z okresu międzywojennego oraz grzebieniami z napisami firm zachodnioeuropejskich. To są te ewidencyjne rzeczy, które występowały w Kijowie, Charkowie i podczas innych prac ekshumacyjnych, które w tym czasie znajdowały się w wyposażeniu Polaków. Owszem, wcześniej ukraińscy archeolodzy znaleźli dwa guziki wojskowe, ale było to jeszcze przed naszym przystąpieniem do prac. Co stanowi największą trudność podczas wykopalisk? - Niestety, wciąż są problemy z pracownikami pomocniczymi. Obowiązek ich dostarczenia spoczywa na stronie ukraińskiej. Na przykład wczoraj tych pracowników było zaledwie dwóch, co siłą rzeczy nie przekłada się na znaczący postęp i przyspieszenie robót. Ukraińcy przysyłają nam m.in. studentów archeologii, ale nie jest to wsparcie systematyczne, na które moglibyśmy liczyć. Takie jest państwo ukraińskie, niezorganizowane, i tak tutaj się niestety funkcjonuje. Trudność stanowi też podłoże wykopalisk różne od struktur piaszczystych. Dziękuję za rozmowę.
|