"Adonisem to pan nie jesteś!", Gadzinowski...
Wpisał: Katarzyna Orłowska-Popławska   
27.09.2011.

"Adonisem to pan nie jesteś!", Gadzinowski...

(Anty)koncepcyjny uwiąd

Katarzyna Orłowska-Popławska naszdziennik


W powszechnej świadomości społecznej osoby nagabujące kobiety po zmierzchu w miejskich parkach z dawien dawna miały jednoznaczne konotacje. I słusznie. Ale za sprawą lumpen-polityki wszystko się zmienia. Synteza mało hesperyjskiej perspektywy braku poselskich apanaży i kompulsywnej potrzeby dostarczenia wyborcom coraz silniejszych dawek emocji obnażyła uwiąd koncepcji oferencyjnej niektórych kandydatów. Weźmy na ten przykład Piotra Gadzinowskiego z SLD. Poseł in spe potraktował stan własnej anihilacji pomysłowej dosłownie. I razem ze swoimi ulotkami wyborczymi rozdaje prezerwatywy.

(Anty)koncepcyjny, ba, wręcz stręczycielski motyw kampanii Gadzinowskiego dał się mocno we znaki późno-niedzielnym spacerowiczom najpiękniejszego parku prawobrzeżnej Warszawy, znanego jako "Skaryszak". Ubiegający się o mandat posła na Sejm Najjaśniejszej Rzeczypospolitej kandydat, w przeszłości odznaczony medalem "Zasłużony dla kultury polskiej Gloria Artis", paradował pachnącymi zbutwiałym listowiem i rozkładającymi się kasztanami alejami z koszem wyładowanym prezerwatywami, nagabując napotkane po drodze osoby pytaniem: "Chwila relaksu?". W ten sposób, oprócz ulotki reklamowej, próbował wciskać zaskoczonym delikwentom kawałek lateksu. Silnie rozwinięty instynkt samozachowawczy kazał mu omijać szerokim łukiem samotnych mężczyzn. Zapewne ze względu na obawę frenetycznej "homofobicznej" nad-reaktywności któregoś z krewkich mieszkańców okolic ulicy Ząbkowskiej, noszącego zamiast smartfonu nóż sprężynowy. Ofiarą lumpowskiej kampanii Gadzinowskiego padały więc najczęściej kobiety.
Kandydat na posła nie przewidział tylko jednego. Że spontaniczne akcje starszego pana z koszykiem prezerwatyw pod pachą mogą wywołać jeszcze bardziej spontaniczne reakcje. Jedni się pukali w głowę, inni chichotali, większość omijała go obojętnie. Nieoczekiwany zwrot akcji nastąpił w chwili, gdy uśpiona łagodną reakcją publiki na plastikowy happening czujność Gadzinowskiego nie ostrzegła go w porę przed próbą zaczepki przemierzającej szybkim krokiem parkowe dróżki (nigdy nie zaczepiaj spieszącego się!) młodej kobiety. "Chwila relaksu?" - zagaił poseł, wyciągając rękę z prezerwatywą. "Z panem? To musiałby pan ten produkt założyć na głowę" - wypaliła najwyraźniej szykująca się już do siłowego rozwiązania problemu dziewczyna. "Adonisem to pan nie jesteś" - rzuciła na odchodne. Świadkowie tej scenki rodzajowej pokładali się ze śmiechu, gdy zbity z tropu i skonfundowany kandydat spiesznym krokiem opuszczał miejsce swojej sromoty. Tym bardziej że do zajęcia się jego stręczycielskim biznesem szykował się właśnie pilnujący porządku w parku silny i uzbrojony patrol policyjny, któremu poskarżyła się zaczepiona, a oficerowie bardzo poważnie potraktowali prośbę o interwencję w sprawie "Pana Chwila Relaksu". Morał z tego taki: lumpen-kampania nie popłaca.