GAZEM ! O czym ta umowa? Waldemar Maszewski, Hamburg naszdziennik W kwestii Nord Streamu podpisana została trójstronna umowa dotycząca funkcjonowania gazociągu, która chroni interesy Polski, a zwłaszcza portu w Świnoujściu - takie informacje jeszcze niedawno przekazywali politycy Platformy Obywatelskiej. Polaków uspokajał m.in. przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Andrzej Halicki. Nie wiadomo jednak, ani o czym jest ta umowa, ani kto ją konkretnie podpisał. W Niemczech, podobnie jak w Polsce, nic też o niej nie wiadomo. Nasi zachodni sąsiedzi zajęci są przede wszystkim testami, jakim poddawany jest Nord Stream - z Wyborga do Niemiec popłynął na razie gaz techniczny, a celem tej operacji jest m.in. sprawdzenie urządzeń tłoczących i szczelności instalacji. Tym niemniej nikt w Niemczech nie ma wątpliwości, że rurociąg jest nie do ruszenia. Dlatego eksperci krytykują kanclerz Angelę Merkel za to, że obiecywała, iż w przypadku rozbudowy portu w Świnoujściu Niemcy zakopią Gazociąg Północny głębiej w dnie Bałtyku - taka operacja, gdy rurą płynie gaz pod ciśnieniem, jest już niemożliwa do przeprowadzenia. Pani kanclerz więc albo nie wie, co mówi, albo celowo wprowadza Polaków w błąd. Przypomnijmy, że rzecznik prasowy konsorcjum Nord Stream Steffen Ebert w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" stwierdził wprost, że wątpi, aby Federalny Urząd Żeglugi i Hydrografii w Hamburgu (BSH) wydał zgodę na przesunięcie gazociągu bez przedstawienia przez Polskę konkretnych planów gospodarczych, które udowodnią, że potrzebna jest w tym miejscu głębokość toru wodnego większa niż obecnie proponowane 13,5 metra. A takiego dokumentu rząd Donalda Tuska jeszcze nie przedstawił. W zamian jest mowa o jakiejś trójstronnej umowie, która miała podobno zostać podpisana, ale nikt o niej nie wie. Dlatego poseł Gabriela Masłowska (PiS) skierowała interpelację do premiera Tuska, w której pyta o treść tej tajemniczej trójstronnej umowy dotyczącej Gazociągu Północnego. "(...) Kto jest stroną tej umowy i przez kogo personalnie została ona podpisana. Proszę o przesłanie całego tekstu tej umowy" - pisze do szefa rządu Gabriela Masłowska. Poseł chce się też dowiedzieć, na jakiej podstawie zawarto wspomnianą umowę z niemiecką stroną, jeśli oczywiście takowa istnieje. Dodaje, że międzynarodowa umowa w sprawie Nord Streamu, zawarta między Polską a Niemcami, jest jak najbardziej potrzebna, o czym mówiono choćby w lutym podczas konferencji w Szczecinie poświęconej Gazociągowi Północnemu. - Tylko w ten sposób Polska może zapewnić sobie możliwość dochodzenia w przyszłości odpowiednich zapisów przed sądami w razie wystąpienia jakichkolwiek wątpliwości - mówi adwokat Stefan Hambura z Berlina. Położenie rur w miejscu skrzyżowania gazociągu z podejściem do portu w Świnoujściu od strony północnej zablokowało rozwój polskich portów w przyszłości. Teraz bez przeszkód mogą tędy płynąć statki o zanurzeniu do 13,5 m, a tymczasem w przyszłości Świnoujście chciałoby przyjmować statki mające zanurzenie 15, a nawet 16 metrów. Skargi, jakie były kierowane do Niemców przez polskie władze i zespół portów Szczecin - Świnoujście, zostały przez Niemców zignorowane. W efekcie na dnie morza już leży jedna nitka, a w 2012 roku dołączy do niej druga, przy której - jak się dowiedzieliśmy w biurze prasowym niemiecko-rosyjskiego konsorcjum - prace przebiegają szybciej, niż się spodziewano. Akcjonariuszami Nord Streamu są: rosyjski Gazprom (51 proc.), niemieckie E.ON-Ruhrgas i BASF-Wintershall (po 20 proc.) oraz holenderski Gasunie (9 proc.). Koszt inwestycji to 10 mld euro.
|