SEKWENCJA ŻAŁOSNYCH KŁAMSTW
Wpisał: Jacek Trznadel   
28.09.2011.

SEKWENCJA ŻAŁOSNYCH KŁAMSTW

 

RAPORT DLA GENSEKA

 

...mamy mniej lub bardziej suwerenne państwo, nastąpiła natomiast zdrada polskiego rządu, jaką było oddanie śledztwa Rosji.

 

Jacek Trznadel, z książki „Wokół zamachu smoleńskiego”, wyd. ANTYK, 2011, str. 66 ("Nasz Dziennik", 2011, Nr 11, 15-16 stycznia)

 

 

Raport MAKu jest obliczony na niską, przeciętną mentalność sowieckiego człowieka. W Polsce przez ostatnie 50 lat także nastąpiła ogromna degradacja mentalności. Dlatego też wersja rosyjska nie jest powszechnie odrzucana. Jak słuchałem raportu MAK w telewizji, i polskich komentarzy, nadeszła ta nagła myśl - brakuje tylko szczekaczek na rogach ulic (pamiętam przecież niemiecką okupację). Doszło w Polsce do sytuacji, w której ludzie mówią pod presją okupacyjną i kłamią. Lub gorzej - wierzą w to, co mówią. Wyjątkiem była konferencja Prawa i Sprawiedliwości.

Oczywiście spodziewałem się przedstawienia takiej treści raportu. Przypomina on żywo komunikat komisji Burdenki w sprawie Katynia. Jest to żałosne fałszerstwo. Niemcy w ciągu kilku tygodni od ogłoszenia wiadomości o zbrodni katyńskiej powołali międzynarodową komisję składającą się z uczonych - patomorfologów z wielu uniwersytetów europejskich. Studiowałem dokładnie niemiecki "urzędowy komunikat" na temat zbrodni katyńskiej. Nie ma tam ani jednego kłamstwa. Z ludności okolicznej Niemcy powołali pięciu świadków, natomiast Burdenko powołał ich sześćdziesięciu! W 1989 roku miałem okazję rozmawiać w Gniezdowie z jednym z nich. Nazywał się Michaił Kriwozercow. Był to człowiek bardzo zaawansowany wiekiem. Bał się na ten temat rozmawiać. Powiedział mi, że podpisał raport jako świadek, ale nie wiedział nawet, co podpisuje. Został do tego zmuszony. Co ciekawe, obecnie w Rosji nadal można usłyszeć, że Katyń był zbrodnią niemiecką. No cóż, współczesna Rosja jest dziedzicem Rosji Sowieckiej i jej mentalności.

 

Przez miesiące, które upłynęły od "katastrofy" smoleńskiej pilnie śledziłem informacje, oglądałem zdjęcia. Poprzez pierwsze kłamstwa interpretacji, połączone z cenzurą, wykluczającą inne myślenie, niż lekkomyślny błąd pilotów ­utwierdzałem się w myśli, że mógł to być zamach. Przy tak sprawdzonych pilotach i prostym lądowaniu, na lotnisku, gdzie nikt inny już nie miał lądować, musiało się więc zdarzyć coś nadzwyczajnego, co doprowadziło do katastrofy. Raport MAK ukrywa to w sekwencji żałosnych kłamstw. Mówi się, że mjr Protasiuk podjął decyzję o lądowaniu, podczas gdy wiadomo, że po zejściu do wysokości kontrolnej padło słowo "odchodzimy". Bo nie było warunków do lądowania. Jest całkowicie niewiarygodne, że ci piloci mogliby postąpić inaczej. I wtedy właśnie zaczęły dziać się bardzo dziwne rzeczy. Samolot nagle zaczął opadać z niezwykłą, nie dającą się opanować szybkością. Wkrótce znalazł się na poziomie drzew, 20 metrów nad ziemią. Widzę tu tylko dwa możliwe powody: - uszkodzenia steru wysokości samolotu (z zewnątrz?), bądź deregulacja wysokościomierzy i autopilota, dokonana z zewnątrz impulsem elektronicznym (meaconing). A działo się to w gęstej mgle, której przed chwilą nie było (oglądaliśmy w filmie holenderskim Pilisa rosyjską, niezwykłą maszynę do wytwarzania mgły). W takiej mgle, podwyższającej ryzyko, piloci na pewno nie chcieliby zejść poniżej 100 metrów. I nie zeszli - to tylko niesterowny już Tupolew spadł na poziom drzew. Myślę, że major Protasiuk w tej ostatniej chwili próbowałby lądować awaryjnie, w lesie. Przeżyło by to wiele osób.

Jestem przekonany, że to nie wszystko o zamachu w tej jego zamachowej wersji. Oprócz zejścia na poziom fatalnej brzozy, w ostatniej chwili wybuchła w samolocie bomba termobaryczna, która powoduje ogromne zniszczenia. Nic innego nie tłumaczy takiego zniszczenia samolotu i zmiażdżenia ciał. Interesowałem się tematyką katastrof lotniczych i widziałem różne szczątki samolotów. Po upadku z 10000 m nad Locerbie widać na zdjęciu cały kadłub, tyle że poprzerywany. Czy upadek samolotu z 20 metrów może spowodować takie obrażenia? Identyfikowano ciała na podstawie badań DNA, ciało śp. Marii Kaczyńskiej zostało zidentyfikowane dopiero na podstawie obrączki. A przecież nie było wybuchu paliwa! Jak to wytłumaczyć? Z rozmowy załogi z wieżą wynika, że mieli jeszcze kilkanaście ton paliwa! Co się z nim stało?

Niedawno była katastrofa Tupolewa w Rosji, lądowanie w lesie, wiemy o wielu ocalonych. W Smoleńsku zginęli wszyscy. Rosyjskie media "wiedziały" o tym wcześniej, niż skończyłaby się lekarska obdukcja ciał. Wśród rumowiska żelastwa z samolotu, pierwszego dnia, widziano podobno kokpit. A w nim przypiętych pilotów. Kokpit zniknął wraz z całością aparatury sterowania. A udostępnione do badania fragmenty wraku (jeśli to prawdziwy...) mogłyby doprowadzić do stwierdzenia wgięć nie do środka (efekt upadku), lecz na zewnątrz (efekt wybuchu w korpusie samolotu).

Ale Rosjanie usunęli także inne dowody... To zwłoki naszych bliskich i znajomych. Badane w Polsce pokazałyby zapewne, że takich obrażeń nie doznaje się z 20 metrów! Były wiadomości, po przywiezieniu trumien, że na ich otwarcie nie zezwala rosyjskie prawo... W Rzeczypospolitej?! Do dziś prokuratura nie chce zezwolić na żadną ekshumację! Prokuratura i sądownictwo bywa podporządkowane rządowi, ich niezależność nie jest dobrej próby. Czy nie bez woli premiera i prezydenta! Ich zgoda, by Rosjanie upokorzyli nas tymi "zespawanymi" trumnami. Czy nikt z urzędników nie próbował zerwać tego pancerza? Ale może się mylę. Może istnieje coś takiego jak szczelność afer?

Kłamstw słucham już od 10 kwietnia. Tezę o zamachu od początku wzmacniały we mnie właśnie takie paranoiczne, fałszywe komentarze. Wystarczyło posłuchać i trochę pomyśleć, i jeszcze przeżyć to jako polską tragedię, żeby wiedzieć, że coś nie jest w porządku. Oddanie śledztwa przez Tuska - wbrew naszej wiedzy o Rosji posowieckiej - to więcej niż błąd. To hańbiące posunięcie, które doprowadziło do obecnej treści raportu MAK.

Katastrofa smoleńska jest katastrofą narodowo ­historyczną, podobnie jak Katyń 1940. Mimo że liczba ofiar była zupełnie inna w obu przypadkach, uważam za uprawnione zestawienie Katyń 1940 - Smoleńsk 2010 (już to czyni opinia publiczna). W przypadku Smoleńska 2010 sprawa polska wygląda bardzo źle. Bo mamy mniej lub bardziej suwerenne państwo, nastąpiła natomiast zdrada polskiego rządu, jaką było oddanie śledztwa Rosji.