Wojny o En. (III) - Czy zmiany w USA są groźne dla Żydów?
Wpisał: Iwo Cyprian Pogonowski   
28.02.2008.

Iwo Cyprian Pogonowski

Czy zmiany w USA są groźne dla Żydów?

Prasa w Izraelu jest mniej cenzurowana niż w USA. Ostatnio w Haaretz, głównej gazecie w Jerozolimie, szef „Stowarzyszenia Prezesów Dużych Organizacji Żydowskich” w USA, Malcom Hoenlein, wyraził zanie- pokojenie, że za dużo mówi się o zmianach w USA, które to zmiany mogą być nie korzystne dla Izraela i dla lobby Izraela w Waszyngtonie. Uważa on, że zmiany mogą być tylko na niekorzyść Żydów, którzy obecnie są u szczytu swojej potęgi w ich długiej historii.

Niektórzy mówią, że Żydom udało się wszczepić metalowy pierścień do nozdrza amerykańskiego byka i teraz obawiają się stracić kontrolę nad nim, tak, jak to kiedyś było w Republice Weimarskiej, w latach 1930-tych. Wymuszenie na USA napaści na Irak, jako „wojny z wyboru” a nie z konieczności, a jedynie „dla dobra Izraela” i dopiero w drugim rzędzie dla amerykańskiego kompleksu wojskowo przemysłowego, jest bardzo niepopularne wśród Amerykanów, którzy powoli tę sprawę zaczynają rozumieć, mimo żydowskiej cenzury mediów amerykańskich.

Malcom Hoenlein, szef  „Stowarzyszenia Prezesów Dużych Organizacji Żydowskich” powiedział, że poparcie polityczne w USA dla Izraela jest obecnie u szczytu, ale według niego poparcie to słabnie i coraz więcej Amerykanów postrzega Izrael, jako państwo zbrodnicze i militarystyczne („dark and militaristic”). Tak więc, popierający Izrael powinni obawiać się coraz większej tolerancji na krytykę Izraela, w porównaniu ze ścisłą cenzurą, która dziś działa za pomocą narzucania ludziom ostrej dyscypliny poprawności politycznej, korzystnej dla Żydów.

Książka profesorów Walt’a i Mearsheimer’a o „lobby Izraela” jest bestsellerem i podręcznikiem na uniwersytetach, ponieważ jakoby obecnie postępuje „zatrucie elit,” które, według Hoenlein’a może przenikać do mas w USA, zwłaszcza, gdy słyszą przemówienia doktora Rona Paula, kandydata na prezydenta USA, którego on uważa za „otwarcie anty-izraelskiego.” Natomiast w tej samej gazecie Marty Peretz wyraża pobożne życzenia, żeby wydawcy książki o „lobby Izraela” stracili na jej wydaniu dużo pieniędzy i że nikt tej książki nie weźmie poważnie.

Najwyraźniej starty tych wydawców miałby być nauczką dla gojów, żeby uznawali wyższość Żydów nad nie-Żydami. Niemniej Hoenlein nie zgadza się z Peretz’em i uważa, że książka krytykująca „lobby Izraela” jest bestsellerem oraz autorytetem i dlatego „zatruwa elity” takimi hasłami jak „Potrzebujemy silnej debaty o stosunkach USA z Izraelem” oraz końca wojowniczości („war mindset”) na korzyść Izraela.

Hasłami takimi operuje żydowski pisarz Philip Weiss w artykule z 13 lutego 2008, w którym cytuje on slogan mulata, kandydata na prezydenta USA, Baraka Obama: „Konieczny jest koniec wojowniczości, która pozwoliła wciągnąć nas w wojnę.” Slogan ten był powiedziany 12 lutego w Wisconsin, co znaczy, że ostrzeżenie Hoenlein’a w Jerozolimie jest słuszne i że z czasem nastąpi zmiana polityki USA w stosunku do Izraela. Znaki tego jakoby widać na każdym kroku.

Doktor Ron Paul zatrudnił realistycznie myślących Żydów, takich jak Leon Hadar z Cato Institute i rozumie, że demonizacja radykalnego islamu szerzy się w wyniku stałego prześladowania Arabów palestyńskich przez Żydów i że prześladowanie to nie leży w interesie pokoju. Według Ron’a Paul’a wojna Żydów przeciwko Arabom nie powinna prowadzić do wojny USA przeciwko islamowi.

Ostatni raport wywiadu USA stwierdzający, że Iran nie buduje broni nuklearnych, wykazuje opór ze strony wywiadu amerykańskiego, przeciwko lobby Izraela, oraz przeciwko polityce neokonserwatystów-syjonistów. W żydowskim instytucie YIVO, był neokonserwatysta Bill Kristol, syn Irvinga Kristol’a, byłego trockisty, nawróconego na radykalny syjonizm, twórcy ideologii „rewolucyjnego konserwatyzmu” czyli neokonserwatyzmu, który naprawdę jest ruchem rewolucyjnym a nie konserwatywnym. Zastosowanie nazwy tej z przedrostkiem „neo” pozwoliło radykalnym Żydom opanować bogate fundacje konserwatywne i za ich pieniądze przeprowadzić skuteczną walkę o władzę w USA.

Bill Bristol wyglądał w YIVO jak zaszczuty człowiek i powiedział, że Izrael musi szukać poparcia w Ameryce bardziej wśród fundamentalistów protestanckich, niż wśród Żydów, którzy krytykują megalomanię radykalnych syjonistów rządzących w Izraelu, oraz uważają, że obecna polityka izraelska ta jest bardzo niebezpieczna dla samego Izraela i dla Żydów w nim mieszkających.

Fundamentaliści protestanccy wierzą, że zwycięstwo Żydów nad Arabami jest konieczne, żeby umożliwić powrót Chrystusa na ziemię i dlatego popierają Izrael przeciw państwom arabskim i głosują masowo na neokonserwatystów. Taki układ polityczny daje duże dochody kaznodziejom protestantom-syjonistom, od Żydów w zamian za sterowanie rządem neokonserwatystów przez Żydów, zwłaszcza w formowaniu polityki USA na Bliskim Wschodzie. 

Samozachowawczy instynkt Żydów w USA jest zaalarmowany takimi książkami jak „Pokój w Palestynie a nie Apartheid,” byłego prezydenta Jimmy Carter’a, którego architektem polityki zagranicznej USA był Zbigniew Brzeziński, dziś wielki krytyk neokolonializmu, niby w imię szerzenia „demokracji” (faktycznie tylko fasadowych) na Bliskim Wschodzie, w Europie wschodniej i w Azji centralnej.

Książka Carter’a, tak jak książka o „lobby Izraela” profesorów Walt’a i Mearsheimera zrobiły przełom w cenzurze mediów w sprawie lobby Izraela i ośmieliły ludzi w USA do mówienia prawdy, tak jak to czyni bardzo ostrożnie Jacob Heilbrunn w książce „Neocon History” czyli „Historii Neokonserwatyzmu.” W książce tej jest dużo prawdy, ale autor twierdzi, że jest bardzo przyjazny dla neokonserwatystów. Mimo tego publicznie udowodnił on, że Żydzi kontrolują politykę neokonserwatystów i że oni a nie przemysł naftowy, są całkowicie odpowiedzialni za wojnę przeciwko Irakowi.

Jakoby powstaje coraz silniejsza „druga elita” wśród Żydów popierających zmiany. Faktycznie Obama był wprowadzony do życia politycznego przez senatora Joseph’a Liebermana i nigdy nie mówi on jasno, ale kryje się za niekonkretnymi symbolami, które są dobrze przyjmowane przez wyborców, a jednocześnie zapewnia on Izrael o swoim poparciu. Stara elita żydowska w USA ma wiele do stracenia na wypadek zmian nastrojów, które ona sama starała się stworzyć, zawsze motywowana walką o faktyczne uznanie wyższości Żydów nad nie-Żydami, w ramach ich specjalnej pozycji społecznej.

Dlaczego mają Żydzi pozwolić na zmiany i nabawić się kłopotów? To pytanie jest siłą motoryczną kandydatury Hilary Clinton, która tylko udaje, że popiera zmiany, ale stoi na gruncie „status quo,” mimo tego, że wyborcy faktycznie chcą zmian. Philip Weiss pyta co dało Izraelowi poparcie Żydów w USA, udzielone przez nich dla wojny USA przeciwko Irakowi? Przyznaje on, że uczuciowe poparcie Żydów w USA dla napadu na Irak, było głównie motywowane aktami arabskich samobójczych terrorystów w Palestynie, których każda rodzina była wynagradzana sumą 25,000 dolarów przez Saddam’a Hussein’a i dlatego Żydzi chcieli go usunąć.

Philip Weiss przewiduje, że w najbliższych miesiącach lub w przeciągu roku, coś takiego stanie się, że postępowi ludzie w społeczeństwie amerykańskim, będą coraz bardziej krytyczni wobec Izraela i zrobią to, czego dotąd zakazywała cenzura mediów w USA. Mianowicie rozpoczną otwartą i uczciwą krytykę poddańczej polityki USA wobec Izraela i całego konceptu osi USA-Izrael, w której przewagę ma liliput nad olbrzymem. Autor spodziewa się takiej debaty w głównych mediach w USA i na terenie kongresu w Waszyngtonie.

Żydzi mają nadzieję nadal być w czołówce, zgodnie ze swoją tradycją judaizmu, jako strategii przetrwania. Strategia ta nie zawsze się udaje, jak to wykazuje tragedia Żydów europejskich po upadku Republiki Weimarskiej. Mimo żądania zmian, kampania wyborcza w USA, najprawdopodobniej nadal będzie przypominać wyścigi dwu koni, które należą do jednego żydowskiego właściciela, takiego jak talmudyczny Żyd, Joseph Lieberman, architekt w senacie wojny przeciwko Irakowi z powodu jego głównej lojalności do Izraela a nie do USA.

Od tysiąca lat Żydzi mieli tradycję używania swej siły zakulisowo i starali się dzięki temu nie ponosić konsekwencji ich polityki wykonywanej przez innych. Obecnie od 50 lat dominacja żydowska w USA jest coraz bardziej widoczna z powodu istnienia Izraela. Od 1967 roku każdy inteligent amerykański rozumie, że w USA można budować karierę na poparciu przez Żydów i że można stracić karierę z powodu krytyki Żydów.

W USA pojawiła się naga siła Żydów w toku napaści na Irak. Naprzód Żydzi zaprzeczali, że ruch i ideologia neokonserwatystów pochodzi od Żydów i że polityka neokonserwatystów jest  zdominowana przez Żydów. Obecnie jest powszechnie wiadomo, że Żydzi spowodowali „wojnę z wybory” a nie z konieczności przeciwko Irakowi. Wojna ta jawnie spowodowana przez Żydów okazała się najbardziej katastrofalna w historii USA i zupełnie niepotrzebnie zniszczyła naprzód reputację a następnie niszczy potęgę Stanów Zjednoczonych.

Zmieniony ( 28.02.2008. )