Czarny Koń Jarosława - Sasin
Wpisał: Joanna Mieszko-Wiórkiewicz   
06.10.2011.

Czarny Koń Jarosława - Sasin

 06.10.2011  Joanna Mieszko-Wiórkiewicz czarny-kon-jaroslawa

Uwaga, uwaga! Znalazł się! Jest! Po półtora roku od tajemniczej śmierci 96 Członków Delegacji Katyńskiej z Parą Prezydencką na czele okazało się, że jednak  nie wszyscy zginęli! Ocalał Jacek Sasin- jak sam o sobie tutaj pisze: „jako najwyższy rangą ocalały z katastrofy smoleńskiej urzędnik Prezydenta Lecha Kaczyńskiego „.

Co za wspaniała wiadomość, nieprawdaż? Mam nadzieję, że odnotował ten fakt prokurator Seremet. Do tej pory bowiem obowiązywał dogmat o nagłej i jednoczesnej śmierci wszystkich 96 osób. Teraz wiemy, że ocalała 97 osoba.

Nic więc dziwnego, że to właśnie Jacek Sasin stał się twarzą kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości. Jego konterfekty z pięciodniowym seksownym zarostem zdobią podobno wszystkie latarnie na drogach prowadzących do Warszawy. Najdłuższa kampania wyborcza, prowadzona od 12 kwietnia 2010 po części do spółki z kumplami Wierzchowskim i Kwiatkowskim na kilku kontynentach najwidoczniej tak spodobała się Prezesowi, że nawet udzielił mu on osobiście swojego błogosławieństwa za medialnym pośrednictwem bratanicy. Na wyborczym videoclipie Marta Kaczyńska z Jackiem Sasinem kiwają do siebie nawzajem głowami, jak niegdyś plastykowe pieski na tylnej półce „Syrenki“ naszego sąsiada z parteru, a potem pani Marta mówi, że poznała Jacka Sasina już po „katastrofie“ (pani Marta również należy do wyznawców dogmatu „katastrofy“) i że się w tamtym czasie sprawdził, „jako urzędnik i wrażliwy człowiek“ i ona trzyma za niego kciuki. Pani Marta nie trzyma kciuków za panią Magdalenę Merte, która zajmuje pozycje nad Sasinem na liście, a której mąż nie ocalał z "katastrofy". Trzyma za Sasina. 

Przypomnę- Jacek Sasin z ramienia Kancelarii Prezydenta przygotowywał wizytę Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Lista jego uchybień jest rażąca (odsyłam do blogu FYMa tu na Salonie), a najbardziej wybija się w niej brak wcześniejszego rozpoznania lotniska i nieskontrolowanie zabezpieczenia wizyty przez BOR. Samo zachowanie Jacka Sasina w dniu tragedii podnosi ze zdumienia wszystkie zmarszczki na czołach. A ogłoszenie przez niego urbi et orbi,że „Para Prezydencka nie żyje“ na wiele godzin przed odnalezieniem ciała śp. Prezydenta i na kilkadziesiąt(sic!) godzin przed odnalezieniem ciała śp. Pani Prezydentowej stało się powodem do złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Nie wiem oczywiście, kto rozkazał Jackowi Sasinowi ogłosić taki komunikat w tamtym momencie. Sam -przypuszczam- by na to nie wpadł. Nic mi również nie wiadomo, aby prokuratura się tym zajęła, a powinna z urzędu.

Wszystko to jednak zdaje się być dla Prezesa PiS nieistotne i w dodatku passe, skoro postanowił postawić na Jacka Sasina.

To dlatego tak go wszędzie pełno. Sasin tu, Sasin tam.

We wtorkowym Naszym Dzienniku znajdujemy zatem wybity na czołówce wielki wywiad ze szczęśliwie ocalałym Jackiem Sasinem. Mówi o tam m.in.nie odnosząc z własnych słów nic do siebie:- Jeśli mamy mówić, że żyjemy w państwie prawa, to każda osoba oraz instytucja są zobowiązane tego prawa przestrzegać. Szczególnie dotyczy to ludzi, którzy kierują państwem. W tej chwili prezydentem jest człowiek, który pełniąc 10 kwietnia funkcję marszałka Sejmu, przejął obowiązki głowy państwa ze złamaniem obowiązujących procedur, zanim w ogóle stwierdzono zgon Lecha Kaczyńskiego. Formalnie więc nie było podstawy prawnej, na którą się wtedy Komorowski powoływał. To również jest coś, co powinno znaleźć swój osąd. Jeśli karze się szarego obywatela za drobne wykroczenia, a najważniejszej osobie w kraju uchodzi bezkarnie sprawa takiego kalibru w takim momencie, to nigdy nie będziemy normalnym państwem demokratycznym. Tłumaczenie Komorowskiego, że musiał szybko działać, bo trzeba było ogłosić żałobę, jest śmieszne. Można było przecież skorzystać z innej drogi, którą dawała w tym momencie Konstytucja. Gdy nie wiadomo, gdzie znajduje się prezydent, decyzję o przejęciu funkcji podejmuje Sąd Najwyższy.“

Zaraz, zaraz, a czy to nie oświadczenie Jacka Sasina o śmierci Pary Prezydenckiej uruchomiło owe łamanie obowiązujących procedur? Czy Sasin, a za nim pani Sołowiej mają nas wszystkich za idiotów?

Jacek Sasin mówi oczywiście to, co wszyscy wiemy, dlatego łatwo podzielać jego zdanie. Zapomina on jednakże, że w tym czasie także od niego należało oczekiwać przestrzegania procedur. Ich złamanie powinno zostać zbadane i odpowiednio ukarane. W psychologii takie zachowanie nazywa się syndromem wyparcia. Ale należy wątpić w słowa Prezesa, który deklaruje kontynuowanie śledztwa smoleńskiego po wygranych wyborach, skoro stawia on w kampanii na kogoś takiego, jak Sasin. Strzał w stopę? O wiele gorzej.

Redaktor Maciej Walaszczyk w rozmowie traktuje Jacka Sasina tak, jakby nad tamtym zawisł jakiś nadzwyczajny parasol ochronny. Wywiad jest bardziej bezpłatną kryptoreklamą i niewiele wnosi do naszej wiedzy na temat złamania procedur przez Komorowskiego, czy wesołej bibki z Sikorskim z okazji tak udanej „katastrofy“. Wyrobionego czytelnika żadne chamstwo tamtej strony niczym już nie zaskoczy. Natomiast niewyrobiony czytelnik pomyśli to, co wyartykułowała Marta Kaczyńska- „o, jaki wrażliwy człowiek“.

 "Co konkretnie będzie Pan robił?- pyta swojego interlokutora red. Walaszczyk.
- Moja dotychczasowa działalność jest związana z szeroko pojętą administracją publiczną. - odpowiada Sasin (wywiad jest z całą pewnością autoryzowany). Zapewniam, że będę pracował na rzecz tego, by służyła ona obywatelowi, a nie tylko tym, którzy posiadają wpływy i pieniądze. Chciałbym doprowadzić do tego, by w Polsce panowała faktyczna równość wobec prawa. "

Czyli – sądzić należy – Jacek Sasin przygotowuje się do objęcia w ewentualnym rządzie Jarosława Kaczyńskiego fotela ministra administracji i spraw wewnętrznych. Bo czym innym może być „działalność związana z szeroko pojętą administracją publiczną“? Zwolni tym samym swego godnego poprzednika, min. Millera. Wart Pac pałaca.

 

Nie minęły dwa dni i w tym samym Naszym Dzienniku Jacek Sasin zadebiutował jako publicysta. Temat ten sam: hucpa i nędza rządów PO okraszony eweidentnie oczywistymi uwagami na temat Komorowskiego (najwyraźniej Jacek Sasin zaczął niniejszym kampanię prezydencką). Obu publikacjom towarzyszą odpowiednie zdjęcia. Nie wiem, czy na pomysł tych publikacji wpadła redaktor naczelna ND, czy zostały one zadekretowane wyżej, a może spłynęły w formie materiałów wyborczych. Nieważne. Ważne, że ani słowem Nasz Dziennik nie wspomniał o dziwnej roli i zachowaniu ministra Sasina przed 10 kwietnia, samego 10 kwietnia i po 10 Kwietnia. 

Znana z wielu smutnych przypadków niekompetencja klanu Kaczyńskich w decyzjach kadrowych zmusza do wstrzemięźliwego dystansu do nowo mianowanego Czarnego Konia.

Jacek Sasin napisał o sobie na stronie komitetu wyborczego PiS:

2010 – Jako najwyższy rangą ocalały z katastrofy smoleńskiej urzędnik Prezydenta Lecha Kaczyńskiego odpowiadam za organizację uroczystości żałobnych w Warszawie i pogrzebowych w Krakowie;

Pamiętam z zakazanych niegdyś lektur, że za organizację pogrzebu Lenina odpowiedzialny był Stalin, a za pogrzeb Stalina odpowiedzialny był Chruszczow, a za pogrzeb Chruszczowa odpowiedzialny był Breżniew, a za pogrzeb Brezniewa odpowiedzialny był Andropow, a za pogrzeb Andropowa odpowiedzialny był Czernienko, a za pogrzeb Czernienki odpowiedzialny był Gorbaczow. Wedlug tego schematu należy się Jackowi Sasinowi wkrótce co najmniej prezesura PiS, jeśli nie desygnowanie na kandydata na Prezydenta RP (jedno drugiego nie wyklucza).

Ergo – z widocznym dziś poparciem Jacka Sasina czeka kariera, o jakiej pomarzyć tylko mogą wszyscy, którzy na listach PiS znajdują się przed nim i po nim. Słowem - Czarny Koń.

www.naszdziennik.pl/index.php

www.naszdziennik.pl/index.php