Rosja: "Zaginęli" w Katyniu "Wydarzenia katyńskie" - w ten sposób wiceminister sprawiedliwości Federacji Rosyjskiej Gieorgij Matiuszkin określił wczoraj przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu zbrodnię w Katyniu. - Jestem zszokowana - powiedziała po rozprawie Witomiła Wołk-Jezierska, córka jeńca zamordowanego przez NKWD Piotr Falkowski, Strasburg naszdziennik Na bardzo mocne argumenty przedstawicieli skarżących, krewnych ofiar, reprezentujący Rosję wiceminister sprawiedliwości Gieorgij Matiuszkin nie przygotował niczego ponad znane od dawna stanowisko swojego rządu. Natomiast wciąż powtarzał obraźliwe określenie masakry tysięcy polskich jeńców mianem "wydarzeń katyńskich", w których ci "zaginęli" (ang. disappeared). - Kiedy używam określenia "wydarzenia katyńskie" (ang. "Katyń events"), to jest to obiektywne. To nie myśli, idee, obrazy, tylko po prostu wydarzenia - stwierdził Matiuszkin. Na pytanie "Naszego Dziennika", czy nie uważa tych "wydarzeń" za coś więcej, choćby za przestępstwo, odpowiedział: "Przepraszam, ale nie będę komentować tej sprawy, dopóki nie zostanie zakończona". Cała argumentacja rosyjska opiera się na kwestionowaniu właściwości Trybunału z tego względu, że Rosja przystąpiła do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka dopiero 5 maja 1998 roku, kiedy to część postępowań w Rosji była już zakończona. Na początku swojego wystąpienia rosyjski urzędnik stwierdził, że "w ostatnich 20 latach najwyższe władze Federacji Rosyjskiej wielokrotnie powtarzały swoją ocenę zbrodni reżimu stalinowskiego". Podkreślał, że także tysiące obywateli rosyjskich padło ich ofiarą, cytował uchwałę Dumy Państwowej, która w ubiegłym roku została przyjęta w sprawie zbrodni katyńskiej. Jednak dla Moskwy to nie przekłada się w żaden sposób na jej stanowisko przed Trybunałem. - Naszym zdaniem, te sprawy są poza jurysdykcją Trybunału ze względu na właściwość czasową. Trybunał nie jest właściwy do osądzenia zbrodni katyńskiej - oświadczył. Co więcej, Matiuszkin stwierdził, że nie można mówić o zaistnieniu przestępstwa naruszającego wartości bronione przez Konwencję, gdyż w 1940 r. ta jeszcze nie istniała. Przypomnijmy, że chodzi tu o artykuł na temat prawa do życia. Użył też argumentu, że skarżący muszą udowodnić, że sami podjęli wysiłek załatwienia sprawy w Rosji. A jego zdaniem przed 1998 rokiem nie zwracali się oni do władz rosyjskich o udzielenie informacji
|