Siewiernyj na mapie czarnego handlu bronią
Wpisał: Witold Gadowski   
11.10.2011.

Siewiernyj jest ważnym punktem na mapie czarnego handlu bronią

Przypadkowo tam rozbił się samolot polskiego prezydenta

Witold Gadowski   wpolityce

[por. Proces Wiktora Buta a Smoleńsk md]

opublikowano: 21 Stycznia 2011  ostatnia zmiana: 3 Sierpnia 2011

Po co mieszam Wiktora Buta do sprawy smoleńskiej?

Zacznijmy od tego, że dzięki Wikileaks wiemy już, że to Igor Sieczin odciął orlenowskie Możejki od dostaw rosyjskiej ropy. Sieczin – mówiąc krótko, lider kremlowskich „siłowików".

Sieczin, o czym w Polsce nie lubi się wspominać, był też jednym z najmożniejszych promotorów Wiktora Buta.

Już dziś administracja Obamy ma wielki problem: jak jednocześnie ujawnić zeznania Buta i nie popsuć rokowań z Kremlinami. Za kilka dni ruszy jednak proces Buta i trudno będzie zatamować wycieki.

Dla naszej historii ważny jest fakt, że Sieczin ochrania także interesy reżimu Łukaszenki. Drobiazgowo sieć powiązań w rosyjsko – białoruskim biznesie nielegalnego handlu bronią opisała dzielna Weronika Czerkasova. Wiele miesięcy temu próbowałem umówić się z Weroniką na spotkanie. Nie zdążyłem. W jej mieszkaniu pojawił się „przypadkowy" złodziej i jednym pchnięciem, fachowo, zaszlachtował ją nożem. Sprawcy nigdy nie wykryto.

Weronika odkryła mechanizm przepływu pieniędzy za tajną sprzedaż broni do Iraku i Iranu. Pieniądze prane były przez Infobank. Zdaniem podpułkownika białoruskiego KGB Siergieja Anisko, do którego dotarła Weronika, z każdej transakcji opiewającej na 300 milionów dolarów, ludzie Łukaszenki otrzymywali 30 – 40 milionów. Według Czerkasovej i Anisko interesy sprzedaży broni osobiście nadzoruje sam Łukaszenko.

Interes polega na tym, że rosyjska broń jest sprzedawana przez białoruskie firmy takie jak: Oil Tech Export, Bielwonaz Spec Technika (ostatnio sprzedaż Migów i czołgów) oraz Beltechexport.

Typowa transakcja wygląda tak: ludzie Łukaszenki kupują w Rosji broń z przeznaczeniem na wyposażenie białoruskiej armii, a potem odsprzedają ją klientom od Kolumbii po Darfur.

Używana broń sprzedawana jest szczególnie do Iranu, Jordanii i Syrii.

W takim schemacie brakuje jedynie międzynarodowego tradera, który potrafi spiąć trudne logistycznie transakcje.

Do niedawna był nim Wiktor But (i stojący za nim Igor Sieczin). O osobistych powiązaniach Buta z Łukaszenką mówi podpułkownik Siergiej Anisko. Liczne nici potwierdzające te fakty odnalazła inna dzielna dziewczyna z Białorusi, dziennikarka Swietłana Kalinkina. Opisała m.in. przeprowadzoną przez Buta transakcję sprzedaży broni do Darfuru przeprowadzoną przez Spec Technikę.

Kiedy Anatolij Kolesnikow – szef przedsiębiorstwa Bielwonaz SpecTechnika zdobył się kiedyś na przebłysk szczerości i zbyt dużo opowiedział dziennikarzom. Niedługo potem wypadł z czwartego piętra hotelu na Kubie. Oficjalnie zmarł na zawał serca.

Nad całym kompleksem białoruskiego handlu używaną bronią kontrolę sprawuje bezpośrednio GRU i osławione Roswoorużenije, gdzie w latach dziewięćdziesiątych spore wpływy posiadał pan Piłatow (takie nazwisko też dżentelmen przybrał już w szkole KGB w Moskiwe) – Kim jest Piłatow? Napisze w następnej notatce.

Wspomnę tylko, że według dokumentów zdobytych przez Jurija Felsztyńskiego, ten sam jegomość, za pośrednictwem Leningradzkiego Towarzystwa Admiralicji, organizował w 1994 roku nielegalna sprzedaż rosyjskich okrętów podwodnych. Rok wcześniej w tym samym Petersburgu – Leningradzie odkryto dwie tony kokainy ukryte w puszkach ze sprowadzanym z Kolumbii mięsem.

Wtedy wyszło na jaw, że z Kolumbii poprzez Izrael (ludzie Liebermanna?) i Rosję, kokaina była dostarczana do... Niemiec. Oficjalnie transakcje kryła belgijska firma DTI Oscara Donata. Sprawdźcie sobie też spółkę JT Communications Services Donata i Juvala Szemesza.

Po co o tym piszę?

Ot rysuję tylko horyzont działania praworządnej grupy z Rosji, w której ręce oddaliśmy śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Czysta demagogia i antyrosyjska fobia?

Jeśli, jak już napisałem we wcześniejszej notce, broń do krajów afrykańskich była ekspediowana przez Wiktora Buta przy wielokrotnym wykorzystaniu wojskowego lotniska Siewiernyj w Smoleńsku, to wnioski z tego faktu są dwojakie.

Po pierwsze Rosjanie za chińskiego boga nie pokażą żadnej międzynarodowej komisji dokumentacji z Siewiernego. Musieliby odkryć kulisy lotów samolotów Buta z bronią do Rwandy i Somalii.

Po drugie, wiemy już, że amerykańskie śledztwo w sprawie interesów Buta liczy sobie co najmniej osiem lat. Logicznie zatem możemy przypuszczać, że loty jego samolotów były monitorowane przez amerykańskie satelity zwiadowcze. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością możemy założyć, że 10 kwietnia 2010 roku amerykańskie oko satelity skierowane było także na Siewiernyj (podobnie jak na Szardżę, Sofię i Kabul).

Co z tego wynika?

Tylko kilka pytań:

Dlaczego do dziś żaden polski śledczy oficjalnie nie zwrócił się do amerykańskich sojuszników z prośbą o współpracę? Czyżby USA rzeczywiście stały się tym obcym mocarstwem, a Rosja Putina mocarstwem bliskim?

Nie snuję spiskowych paranoidologii, jedynie skłaniam się ku temu by wszelki, nawet najbardziej nieprawdopodobny ślad, teorię czy poszlakę sprawdzić.

Śledztwo zwykle toczy się od weryfikowania najszerszych, najbardziej nieprawdopodobnych teorii, aż do pójścia tropem tych najbardziej racjonalnych i prawdopodobnych.

Jeśli zawinił „polski bałagan" skłońmy głowy i naprawmy zło, jeśli polsko – rosyjski bardak podobnie, jeśli rosyjska „okazja, która uczyniła złodzieja" mężnie idźmy dalej.

Tak to jest, że prawda pewnie nie ułoży się pod dyktando żadnej z dzisiejszych teorii polityków.

Ja zwracam jedynie uwagę na fakt, że Siewiernyj nie było septycznym miejscem, zwykłym wojskowym lotniskiem jakich pełno w Europie. Siewiernyj jest ważnym punktem na mapie czarnego handlu bronią. Przypadkowo tam rozbił się samolot polskiego prezydenta. Więc nie udawajmy, że katastrofa miała miejsce na lotnisku bez historii i w kraju kwitnącej demokracji i praworządności.

Pamiętajcie, że Jurij Felsztyński, a kilka lat później, niezależnie od niego, także Ania Zechenter, zatytułowali swoje książki: „KGB gra w szachy".

My też zamiast grać w dupniaka pomiędzy PO i PiS nabierzmy oddechu i zajmijmy się zimną analizą jeszcze raz zaczynając od najbardziej szerokiego, światowego horyzontu śmierci naszego prezydenta i towarzyszących mu Polaków.

Zmieniony ( 11.10.2011. )