GRY WYBORCZE W TECHNOLOGII IT
Wpisał: halina glowacka   
14.10.2011.

GRY WYBORCZE W TECHNOLOGII   IT

czwartek, 21 lipca 2011 http://halinaglowacka.blog.onet.pl/2,ID431770062,index.html

[Wyjątek z ciekawego -  i ciągle aktualnego - artykułu. MD]

...Jeśli w najbliższych miesiącach nie nastąpią żadne przełomowe zdarzenia, ostatnią linią obrony grupy rządzącej może stać się sama procedura wyborcza. Warto pamiętać, że kluczowe znaczenie dla prawidłowego wyniku wyborczego będzie miał tryb przekazywania danych za pośrednictwem sieci elektronicznych, a następnie sposób ich obliczania przez Państwową Komisję Wyborczą. Tą procedurą partia opozycyjna zdaje się jednak w ogóle nie interesować. Tymczasem PKW dokonała już wyboru firm, które zajmą się obsługą październikowych wyborów.

Łącza do sieci publicznej i infrastrukturę techniczną dla Krajowego Biura Wyborczego ma zapewnić spółka ATMS.

Aha, wybrana w bez-przetargowym trybie zapytania o cenę.

Przypomnę, że spółka ATM jest producentem rejestratora lotniczego zamontowanego w samolocie Tu-154 M. Po katastrofie smoleńskiej w mediach ukazała się informacja, że na pokładzie oprócz rosyjskich czarnych skrzynek znajdował się także polski rejestrator - ATM-QAR/R 128 ENC, zapisujący odczyty z urządzeń samolotu. Podczas katastrofy miał on ulec częściowemu zniszczeniu, ale ocalał nośnik, który umożliwił odczytanie danych. Formalnie rejestrator ATM należy do sił powietrznych, jednak faktyczną opiekę nad nim sprawowała Służba Kontrwywiadu Wojskowego. W marcu br. biegli zatrudnieni w ATM .S.A. odczytali informacje zapisane w czarnej skrzynce. Choć rzecznik NPW płk Zbigniewa Rzepa zapewniał wówczas, że opinia biegłych ma być gotowa w ciągu kilku dni, do dziś nic nie wiemy o efektach pracy ekspertów z ATM.

Według komunikatu PKW wyboru oferty ATM. S.A. dokonano ze względu na niską cenę usługi. Z informacji  zamieszczonych na stronie spółki wynika, że nigdy wcześniej nie obsługiwała ona wyborów parlamentarnych. 

Drugą z firm wyłonionych do elektronicznej obsługi wyborów jest spółka cywilna  Pixel Technology. Ta łódzka firma już kilkakrotnie była bohaterem skandali związanych z wadliwym funkcjonowaniem systemu informatycznego. W 2002 roku Krajowe Biuro Wyborcze do współpracy przy wyborach zaprosiło samorządową organizację - Związek Powiatów Polskich, który za 6,5 mln zł miał skomputeryzować terenowe komisje wyborcze. Związek za ponad 3 mln zł zatrudnił jako swoich podwykonawców programistów z Pixela. Oprogramowanie użyte przez firmę zawierało jednak błąd, który wpłynął na opóźnienie w obliczaniu wyników wyborów samorządowych.Wadliwa architektura części stworzonego przez nas oprogramowania spowolniła przesyłanie danych wyborczych do centralnej bazy danych w Krajowym Biurze Wyborczym. Wpłynęło to także na nadmierne obciążenie systemu i spowolnienie przetwarzania w nim danych wyborczych" – stwierdził wówczas Tomasz Szeler, dyrektor Pixel Technology s.c. w oficjalnym komunikacie przekazanym PAP.

PKW zadecydowała, że sporządzi ekspertyzę wyjaśniającą przyczyny niewydolności systemu informatycznego oraz zwróciła się z prośbą do NIK o podjęcie postępowania kontrolnego w Krajowym Biurze Wyborczym (KBW) w zakresie wykorzystania środków na obsługę informatyczną wyborów samorządowych. NIK miała również ustalić przyczyny niewydolności systemu informatycznego.

Minęły zaledwie dwa lata i KBW ponownie wybrało firmę Pixel Technology na wykonawcę systemu informatycznego Platforma Wyborcza. Umowę ze spółką podpisano do końca 2006 r. Obejmowała obsługę siedmiu różnych wyborów do Sejmu i Senatu oraz prezydenckich w 2005 r.i samorządowych w 2006 r. Zwracano wówczas uwagę, że KBW dokonało wyboru Pixela, mimo, że w ogłoszeniu o przetargu na wybór dostawcy Platformy Wyborczej wyraźnie zaznaczono, iż "w przetargu mogą wziąć udział oferenci niewykluczeni na podstawie art. 19 ust. 1 i art. 22 ust. 7 Ustawy o zamówieniach publicznych". Pierwszy z nich mówił zaś, że "z ubiegania się o udzielenie zamówienia publicznego wyklucza się (...) dostawców i wykonawców, którzy w ciągu ostatnich 3 lat przed wszczęciem postępowania nie wykonali zamówienia lub wykonali je z nienależytą starannością".

Najwyraźniej KBW zapomniało, że firma Pixel brała udział w nieudanym projekcie budowy systemu obsługującego wybory samorządowe w 2002 r i w ogóle nie powinna zostać dopuszczona do przetargu.

O Pixelu usłyszeliśmy ponownie w 2006 roku, gdy w trakcie wyborów samorządowych spółka musiała w ekspresowym tempie dostarczyć komisjom wyborczym w całej Polsce nową, poprawioną wersję systemu komputerowego. Dotychczasowy groził bowiem błędami w trakcie przeliczania głosów na mandaty. W efekcie do komisji wyborczych wysłano komunikat PKW, która poleciła ponowne przeliczenie głosów za pomocą nowej wersji systemu w gminach liczących powyżej 20 tys. mieszkańców.

Pojawia się pytanie: dlaczego, pomimo tylu złych doświadczeń PKW nadal powierza  spółce Pixel wykonanie i obsługę oprogramowania wyborczego ?

Co decyduje, że niewielka spółka cywilna, o której działalności niemal nic nie wiemy otrzymuje tak poważne, państwowe zamówienia ?

Warto pamiętać, że Pixel Technology obsługiwała również proces obliczania wyników głosowania w wyborach prezydenckich 2010 roku.

Sprawa jest istotna, bowiem oddziałania sieci przesyłowych, za które ma odpowiadać ATM oraz o programowania spółki Pixel będzie zależał prawidłowy przebieg najbliższych wyborów parlamentarnych, a w szczególności proces naliczania oddanych głosów. Jakiekolwiek błędy bądź awarie systemu mogą wywołać zasadne wątpliwości co do ostatecznego wyniku wyborczego, a w efekcie wpłynąć na radykalizację nastrojów społecznych. Łatwo przewidzieć,  czym skończy się przedłużanie procedury liczenia lub jak zareagują wyborcy na informację o różnicach w obliczaniu głosów, zwłaszcza, jeśli o końcowym zwycięstwie zadecyduje niewiele punktów procentowych. 

Czy taki scenariusz był brany pod uwagę przez grupę rządzącą ?

Partia opozycyjna nie ma obecnie możliwości, by na jakimkolwiek etapie skontrolować prawidłowość danych przekazywanych drogą elektroniczną. Za tę, szczególnie odpowiedzialną czynność odpowiadają bowiem pełnomocnicy ds. obsługi informatycznej, nadzorujący pracę operatorów obsługujących obwodowe komisje wyborcze. Nawet dysponując danymi od wolontariuszy z Korpusu Ochrony Wyborów, PiS nie będzie w stanie zweryfikować wyników przesyłanych do PKW z obwodowych komisji, a tym bardziej nie będzie mógł uzyskać informacji na temat funkcjonowania systemu zarządzanego przez spółkę Pixel Technology.

Warto byłoby wykazać zainteresowanie procedurą wyłonienia firm odpowiedzialnych za organizację elektronicznej obsługi wyborów oraz zadbać o obsadę stanowisk pełnomocników ds. obsługi elektronicznej. Jeśli dopuszczamy scenariusz, w którym grupa rządząca dokonuje fałszerstwa wyborczego, jest jeszcze czas na podjęcie konkretnych działań.

http://bezdekretu.blogspot.com/

Zmieniony ( 14.10.2011. )