Lekcja Orbana
Wpisał: R.Zaleski,   
21.10.2011.

Lekcja Orbana

 

„konglomerat (...) po dziś funkcjonuje, jak gdyby nic. Istnieje w służbach specjalnych, życiu gospodarczym, kulturalnym i w mediach. To jest postkomunistyczny świat połączonych ze sobą siatek

W książce Orbana, z roku 2007 można znaleźć wiele analogii z naszą obecną sytuacją. Napisana w czasie, gdy on był w opozycji a Węgrzy właśnie wybrali sobie na drugą kadencję jego przeciwników, podobnie jak obecnie ich bratankowie wybrali Tuska. Nie wiem czy Kaczyński będzie drugim Orbanem, choć innej realnej opozycji w sejmie brak.
Czytając o Węgrzech miałem wrażenie że czytam o Polsce. Walka dwóch głównych sił wygląda niemal identycznie, problemy kraju też.

Książka zaczyna się od wplecionego i pojawiającego się później pewnego wątku. Pociętego po klęsce i aby nie wpadł w ręce wroga rozdanego żołnierzom pułkowego sztandaru. Który jest symbolem utraconej wolności, cząstkę którego każdy zabrał ze sobą, by kiedyś zszyć go w jedną całość.

Książka jest hołdem oddanym wartościom. Nasycona silnym przekonaniem o misji polityki, wiarą w to, że dobra polityka jest w stanie rozwiązać wszelkie problemy narodu. Uznaje wartości narodowej wspólnoty jako podstawowy budulec państwa i dobrobytu jego obywateli. Sam dobrobyt to jednak za mało. Nie chodzi o to, żeby mieć „dach nad głową ale dom rodzinny

Książka Orbana to wiele cytatów z jego wystąpień. Wiele, zbyt późno przez Wegrów wysłuchanych ostrzeżeń przed polityką tamtejszej, jak pisze „nowej arystokracji”. Grupy, której korzenie tkwiły w bezideowej po 1956 roku, panującej warstwie, zarządzającej tą prowincją imperium. Twórcami gulaszowego socjalizmu i w końcu animatorami post-sowieckiego ładu na Węgrzech.
„konglomerat (...) po dziś funkcjonuje, jak gdyby nic. Istnieje w służbach specjalnych, życiu gospodarczym, kulturalnym i w mediach. To jest postkomunistyczny świat połączonych ze sobą siatek” . Pisze widać wierzący w teorie spiskowe oszołom Orban.

Przeciwnicy Orbana są identyczni jak obóz władzy w Polsce.
Twierdząc że „nie ma innej drogi” „wmówili sobie, że Węgry nie są zdolne do wielkich rzeczy, że ich jedyną szansą jest przystosowanie się, czyli mówiąc prościej – uległość”.
Inaczej myśli szef Fidesz „ nie zdarzyło się nigdy, by słaby, nie wierzący w siebie, mający o sobie niskie mniemanie naród miał jakiekolwiek osiągnięcia”. Silne Węgry to mantra jego książki.

Żądanie ciągle nowych ofiar od społeczeństwa, nie dając nic w zamian jest w interesie jedynie wąskich grup - uważa. Tych którzy „ w odpowiedniej chwili znaleźli się w odpowiednim miejscu”. „Gospodarka opiera się na zagranicznych kredytach i inwestycjach, zamiast na pracy własnych obywateli. Nie stoi więc na własnych nogach. Grozi nam więc nie tylko powódź z wezbranych rzek ale zatonięcie w długach. Bo sięgają już nam do ust”

Orban podkreśla, że pieniądz nie jest w stanie zastąpić „ wspólnej społecznej odpowiedzialności”, nie jest dobrym miernikiem wszystkiego, jak chce tego nowa arystokracja „ Jej członkowie już stoją ponad prawem. (,,,) Przyczyniają się do znikania setek miliardów bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności”.” Dysponują pieniędzmi napływającymi z Unii bez żadnej kontroli. Walcząc z węgierskimi zwolennikami demokracji i wolności, bez oporu używają do swych celów policji i służb bezpieczeństwa”. Pisze o efekcie tych wszystkich działań, takim jak w naszym kraju.
„Nikt nie przypuszczał że odpowiedzialny rząd kraju może uczynić z całym narodem to, co wcześniej uczynili tylko obcy: w interesie utrzymania władzy oszukali i ograbili cały naród”

Orban pisze też o identycznym jak w Polsce zjawisku, gdy państwo ”stopniowo zwalnia się ze swych obowiązków, z drugiej jednocześnie stale podnosi podatki”.

Podobny jest PR władzy - „ przyczyną kłopotów jest zawsze ktoś inny. Dla partii koalicyjnych liczy się tylko zachowanie pozorów rozwoju”, a rządy Fidesz to „ straszliwe niebezpieczeństwo, którego naturalnie nie potrafią nazwać” i którym „niektórych można straszyć, jak dziecko czarownicą”

Podkreśla kulturotwórczą „ zachowanie naturalnego porządku życia” wagę wsi, porównując pro-miejskość współczesnych, do tego zachwytu industrializmem jaki przechodziliśmy za komunizmu. Podkreśla że„jednym z zasadniczych problemów jutra stanie się kwestia jakości i bezpieczeństwa żywności”. „Niechęć do prowincji to postawa ludzi zacofanych” jego zdaniem.

Mówi młodzieży „To właśnie was jednoczy: wiara, wierność, ojczyzna, naród wolność i miłość. Nie zadowalajcie się różowymi bańkami mydlanymi.”
Ostrzega przed „metodycznym wzbudzaniem nienawiści” którego celem jest to „byśmy znienawidzili wszystko, nawet samych siebie”. Podkreśla wagę wzajemnego szacunku:państwa, społeczeństwa, kapitału, świata pracy.
Mówi do swych przeciwników, że są dla niego „przede wszystkim Węgrami”, żeby „spojrzeli szczerze jakich sił bronią (...) do ostatniego tchu. Że nie warto stawać w obronie „ kłamstwa, manipulacji, cynizmu, krętactwa”
Stara się przekonać tych „którzy nie widzą lub nie chcą widzieć, że ich partię ukradła nowa arystokracja, opanowała klika nowych uprzywilejowanych”

Orban kończy swoje przesłanie jednak optymistycznie.
„ My Węgrzy, patrząc na własną historię, możemy przyjąć za pewnik, że umocniły nas wszelkie przetrwane ciężkie próby, znoszenie niesprawiedliwego zepchnięcia na bok, przetrawione porażki i zabliźnione rany. Nielitościwe próby hartują naród.. Wszystko z czym w ostatnim dwudziestoleciu razem się zmierzyliśmy – choć teraz czujemy się znużeni, obrabowani i okłamani - w rzeczywistości wzmocniło nas. Wiemy, że życie kryje dla Węgrów jeszcze wspaniałe rzeczy. Tylko nie wolno nam tracić wiary, tylko musimy wspólnie i głośno powiedzieć, że my, Węgrzy, przyszliśmy nie po to, by jakoś przetrwać życie, tylko po to by nadać mu sens”

Warto wyciągnąć wnioski z węgierskiej lekcji.

Na podstawie „Ojczyzna jest jedna” Viktor Orban” Fronda 2009