Lekcja Orbana | |
Wpisał: R.Zaleski, | |
21.10.2011. | |
Lekcja Orbana
„konglomerat (...) po dziś funkcjonuje, jak gdyby nic. Istnieje w służbach specjalnych, życiu gospodarczym, kulturalnym i w mediach. To jest postkomunistyczny świat połączonych ze sobą siatek
R.Zaleski, 20 października, 2011 http://www.niepoprawni.pl/blog/2334/lekcja-orbana W książce Orbana, z roku 2007 można znaleźć wiele analogii z naszą obecną sytuacją. Napisana w czasie, gdy on był w opozycji a Węgrzy właśnie wybrali sobie na drugą kadencję jego przeciwników, podobnie jak obecnie ich bratankowie wybrali Tuska. Nie wiem czy Kaczyński będzie drugim Orbanem, choć innej realnej opozycji w sejmie brak. Książka zaczyna się od wplecionego i pojawiającego się później pewnego wątku. Pociętego po klęsce i aby nie wpadł w ręce wroga rozdanego żołnierzom pułkowego sztandaru. Który jest symbolem utraconej wolności, cząstkę którego każdy zabrał ze sobą, by kiedyś zszyć go w jedną całość. Książka jest hołdem oddanym wartościom. Nasycona silnym przekonaniem o misji polityki, wiarą w to, że dobra polityka jest w stanie rozwiązać wszelkie problemy narodu. Uznaje wartości narodowej wspólnoty jako podstawowy budulec państwa i dobrobytu jego obywateli. Sam dobrobyt to jednak za mało. Nie chodzi o to, żeby mieć „dach nad głową ale dom rodzinny” Książka Orbana to wiele cytatów z jego wystąpień. Wiele, zbyt późno przez Wegrów wysłuchanych ostrzeżeń przed polityką tamtejszej, jak pisze „nowej arystokracji”. Grupy, której korzenie tkwiły w bezideowej po 1956 roku, panującej warstwie, zarządzającej tą prowincją imperium. Twórcami gulaszowego socjalizmu i w końcu animatorami post-sowieckiego ładu na Węgrzech. Przeciwnicy Orbana są identyczni jak obóz władzy w Polsce. Żądanie ciągle nowych ofiar od społeczeństwa, nie dając nic w zamian jest w interesie jedynie wąskich grup - uważa. Tych którzy „ w odpowiedniej chwili znaleźli się w odpowiednim miejscu”. „Gospodarka opiera się na zagranicznych kredytach i inwestycjach, zamiast na pracy własnych obywateli. Nie stoi więc na własnych nogach. Grozi nam więc nie tylko powódź z wezbranych rzek ale zatonięcie w długach. Bo sięgają już nam do ust” Orban podkreśla, że pieniądz nie jest w stanie zastąpić „ wspólnej społecznej odpowiedzialności”, nie jest dobrym miernikiem wszystkiego, jak chce tego nowa arystokracja „ Jej członkowie już stoją ponad prawem. (,,,) Przyczyniają się do znikania setek miliardów bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności”.” Dysponują pieniędzmi napływającymi z Unii bez żadnej kontroli. Walcząc z węgierskimi zwolennikami demokracji i wolności, bez oporu używają do swych celów policji i służb bezpieczeństwa”. Pisze o efekcie tych wszystkich działań, takim jak w naszym kraju. Orban pisze też o identycznym jak w Polsce zjawisku, gdy państwo ”stopniowo zwalnia się ze swych obowiązków, z drugiej jednocześnie stale podnosi podatki”. Podobny jest PR władzy - „ przyczyną kłopotów jest zawsze ktoś inny. Dla partii koalicyjnych liczy się tylko zachowanie pozorów rozwoju”, a rządy Fidesz to „ straszliwe niebezpieczeństwo, którego naturalnie nie potrafią nazwać” i którym „niektórych można straszyć, jak dziecko czarownicą” Podkreśla kulturotwórczą „ zachowanie naturalnego porządku życia” wagę wsi, porównując pro-miejskość współczesnych, do tego zachwytu industrializmem jaki przechodziliśmy za komunizmu. Podkreśla że„jednym z zasadniczych problemów jutra stanie się kwestia jakości i bezpieczeństwa żywności”. „Niechęć do prowincji to postawa ludzi zacofanych” jego zdaniem. Mówi młodzieży „To właśnie was jednoczy: wiara, wierność, ojczyzna, naród wolność i miłość. Nie zadowalajcie się różowymi bańkami mydlanymi.” Orban kończy swoje przesłanie jednak optymistycznie. Warto wyciągnąć wnioski z węgierskiej lekcji. Na podstawie „Ojczyzna jest jedna” Viktor Orban” Fronda 2009 |