Spokojnie... My tylko toniemy
Wpisał: Kapitan Nemo   
21.10.2011.

Spokojnie... My tylko toniemy

zapowiedź Moody's Investors Service, który nie wykluczył już na przełomie roku obniżki perspektywy ratingu Polski do "negatywnej"– nie mogła nikogo oburzyć

Stary świat się wali, a u nas znowu Miller. Miller będzie się pochylać nad niedolą ludzi, którzy nie mając na chleb – powinni teraz przerzucić się na ciastka. I znów w postępowych radiach i telewizji – z braku Donka, który zamknięty w swym gabinecie ciągle liczy, że kryzys jednak nie zapuka – przewalają się od rana do wieczora: a to ostry jak brzytwa Oleksy, a to „prawdziwy mężczyzna” Miller, który nie potrafił skończyć, ale znowu zaczął, wszechobecny Palikot i nowoczesny pederasta Biedroń. Durny naród na to patrzy i się cieszy, że benzyna tylko po 5,40. Bo gdyby rządził Kaczyński – byłaby już dawno po sześć.

Nie będzie więc w kraju nad Wisłą demonstracji „oburzonych”, gdyż te 200 sztuk studentów Warszawy, na których utrzymanie bogaci rodzice wydają najmniej piątkę miesięcznie i którzy w ślad za Ameryką bardzo się na banki oburzyli – Wiosny Ludów nam nie uczyni. Bo przedtem, na ulicach postępowej Warszawy wezmą udział w paradzie miłości, o ile deszcz i ziąb nie wystraszą postępowców. Nie podniosą też głowy „porażeni” tuskową miłością POpaprańcy, ciesząc się z zapowiedzi Partii Miłości, że gdyby rządził PIS, już dawno mielibyśmy tu Grecję. Dlatego, wszelkie informacje o tym, że wkrótce Zielona Wyspa będzie przemalowana na czerwono, ukrywane są na trzecich stronach postępowych gazet, a w telewizji nie ma na to czasu, ze względu na Millera.

Zatem wczorajsza zapowiedź Moody's Investors Service, który nie wykluczył już na przełomie roku obniżki perspektywy ratingu Polski do "negatywnej"– nie mogła nikogo oburzyć: ani „oburzonych” studentów, sponsorowanych przez bogatych rodziców, ani tym bardziej „porażonych” tuskową miłością POpaprańców. Oni wszyscy łykną nawet benzynę po sześć, skoro za Kaczyńskiego byłaby zapewne po siedem. Oni nawet łykną Grecję, do której ta Zielona Wyspa zmierza, skoro nawet największemu rewolucjoniście nie opłaca się robić w Polsce rewolucji. W kraju jest zatem spokój, a według ostatnich sondaży, PO dostałaby nawet 45% głosów.

Musimy zatem utonąć, skoro w tym narodzie zanikł nawet elementarny instynkt samozachowawczy. Ten instynkt jest codziennie tłumiony przez aparat propagandy Tuska, który będzie nadawać wywiad z Nałęczem nawet wtedy, gdy przysłowiowa Syrta padnie. Bo ona już pada - ten nasz świat kawiorowej lewicy, postępowego lewactwa, proroków Michnika i guru neo-liberalizmu Tuska i Bieleckiego oraz naszej „małej stabilizacji”, za którą większość przecież głosowała. Oczywiście – mam na myśli większość mniejszości, gdyż większość została w domu.

Bo w domu nie widać, że dziś złotówka znów spadła do poziomu 4,40 za euro, choć Merkel z Sarkozym na potęgę drukują walutę UE, aby uratować pogrążającą się w chaosie Grecję. Bo czym jest Europejski Fundusz Stabilizacyjny, jak nie poniższą sytuacją, wziętą z życia ? Dodam, że nie z naszego życia, gdyż my liczymy, że kryzys nas nie dopadnie. A oto ta sytuacja:

Do zagrożonej bankructwem Irlandii przyjeżdża niemiecka turystka. Wchodzi do hotelu w Dublinie, pytając o cenę. Hotelarz mówi, że wszystkie pokoje są za 100 Euro i może je sobie obejrzeć, gdy zostawi zastaw (bo wiadomo – jest kryzys, więc i hotel jest pusty)… Niemiecka turystka zostawia 100 Euro na ladzie, bierze klucze i znika w korytarzach hotelu…. Hotelarz bierze te 100 Euro i pędzi do sklepikarza, któremu był winny 100 Euro za zaopatrzenie hotelu. Sklepikarz z kolei, jedzie do hurtownika, któremu też był winien 100 Euro. Hurtownik, mając 100 Euro – jedzie do rolnika, któremu był winien za ostatnią dostawę. Rolnik zaś pędzi do właściciela restauracji, w której organizował chrzciny dziecka i nie zapłacił. Właściciel restauracji daje te 100 Euro siedzącej przy barze rudej Jolce, której nie dał grosza po ostatniej nocy. Ruda Jolka pędzi z kolei do hotelu, by zapłacić 100 Euro za pokój. Gdy kładzie 100 Euro przed hotelarzem, w tym samym czasie, po schodach schodzi niemiecka turystka. Zbliża się do front desku i mówi do hotelarza: - Wie pan co, jest kryzys, więc się rozmyśliłam. Bierze swoje 100 Euro i wychodzi z hotelu….

I na tej właśnie zasadzie polegać będzie działanie Europejskiego Funduszu Stabilizacyjnego…. Rodzi się jednak pytanie: a co się w końcu stało z niemiecką turystką ? Ona ostatecznie położy się na ławce w parku, gdzie zostanie okradziona ze swoich 100 Euro. Bo jak robić kryzys, drodzy Rodacy – to wcześnie. Dlatego do nas ( tak jak do Irlandii) żadna turystka, żadna Angela nie przybędzie z Programem Stabilizacyjnym, czyli z owymi 100 Euro…

=================

[Autor, urodzony optymista, nie chce widzieć, że takie „100 Euro” smaruje skrzeczącą gospodarkę, a UE, czy Angela - odbierają kolejnym narodom kolejne „100 Euro” i dają sobie, urzędnikom i banksterom. MD]

Zmieniony ( 21.10.2011. )