Giną pszczoły, zające, węgorze...
Wpisał: Genetycznie   
21.10.2011.

Giną pszczoły, zające, węgorze...

 

[W tRelewizji „powiedzieli”, że  zmniejsza się drastycznie ilość węgorzy (ostatnio – jest ich dwadzieścia RAZY mniej!)  Wiemy już o zającach (ale czemu giną?). Mówienie, że wpuszczono narybek, czy kupiono na Słowacji młode zajączki- niczego nie wyjaśnia.

Poniższy artykuł umieszczam jako sygnał, „na rybkę”, by prosić Czytelników o znalezienie i przesłanie poważnych, udokumentowanych tekstów na te tematy. Jakie gatunki giną – i ew. dlaczego MD]

 

Obawy z powodu znikających pszczół

 

Genetycznie modyfikowana żywność

 

[W artykule używa się określeń w rodzaju: sub-letalne dawki; znaczy to - dawki niższe od uznanych za śmiertelne; subchroniczne – poniżej chronicznego, suboptymalnych.. itp]

 

         Na szczególną uwagę zasługują szkody wyrządzone pszczo­łom miodnym, jako że są one bezcenne w procesie zapylania co najmniej jednej czwartej miliona gatunków roślin kwiato­wych, z których wiele ma kluczowe znaczenie dla światowego rolnictwa. Czy należy się zatem dziwić, że w listopadzie 2008 roku Earthwatch w ramach zainicjowanej przez siebie debaty uznała pszczołę za najpożyteczniejszy gatunek na naszej pla­necie?

Co więcej, pszczoły zwiększają wydajność plonów około 90 gatunków roślin, takich jak jabłonie, czarna jagoda i ogórki, o 30 procent, co oznacza, że wiele owoców i jarzyn stałoby się bardzo drogą rzadkością, gdyby pszczoły zniknęły z powierzch­ni Ziemi. Ponadto wiele naszych lekarstw, zarówno konwen­cjonalnych, jak i alternatywnych, pochodzi z roślin kwiatowych. Bawełna to kolejny ważny produkt powstający w rezultacie za­pylenia przez pszczoły. Brak pszczół sprawiłby, że moglibyśmy pożegnać się z tanią bielizną i odzieżą. Ucierpiałby nie tylko człowiek, ale także ptaki i małe ssaki, które żywią się jagodami i nasionami, których powstanie jest uzależnione od zapylenia przez pszczoły - zginęłyby z głodu, a po nich żywiące się nimi wszystkożerne i mięsożerne drapieżniki, które stanowią kolej­ne ogniwo łańcucha pokarmowego. My, ludzie, ocalelibyśmy, żywiąc się wiatropylnym ziarnem i rybami, ale wybuchłyby wojny o kontrolę nad kurczącymi się zasobami żywności. Czy nie kłóci się to z naj szlachetniejszym z motywów, który przy­świecał rzekomo wprowadzeniu genetycznie modyfikowanych roślin - zwiększeniem globalnych dostaw żywności?

Chociaż inne owady i zwierzęta, jak na przykład nietoperze, motyle, a nawet osy, także zapylają, żadne z nich nie są jednak tak skonstruowa­ne, aby zapylać z taką skutecznością, jak pszczoła. Proszę tylko zastanowić się nad następującymi liczbami. War­tość usług pszczół miodnych jako za­pylaczy w samej tylko Unii Europejskiej została oszacowana na około 3 miliardy funtów rocznie. Mówi się, że wkład pszczół miodnych w produkcję rolną w Stanach Zjednoczonych wyno­si ponad 14 miliardów dolarów.

Trudno się zatem dziwić, że rolnictwo, a być może nawet dalsze istnienie rasy ludzkiej, byłyby zagrożone, gdyby pszczo­ły zniknęły z powierzchni Ziemi. Obecnie, kiedy genetycznie modyfikowane rośliny gwałtownie torują sobie drogę do sta­nia się normalnym elementem rolniczego krajobrazu oraz w obliczu braku badań długofalowych skutków oddziaływania pyłku z genetycznie modyfikowanych roślin na zachowanie ro­jów pszczół, tylko pszczelarze są zaniepokojeni. Z jednej stro­ny pszczelarze walczą z rosnącą liczbą upadków rojów pszczół i depopulacją pszczół miodnych, a z drugiej rośnie upowszech­nianie genetycznie modyfikowanych roślin.

Obawy pszczelarzy biorą się stąd, że w genetycznie modyfi­kowanych gatunkach, takich jak na przykład bawełna Bt (jed­na z najbardziej na świecie rozpowszechnionych genetycznie modyfikowanych roślin), DNA reprezentujące owadobójcze cechy bakterii Bacillus thuringiensis jest włączone do genomu rośliny. W rezultacie jej gen Bt lub pierwotna toksyna, proteina o naukowej nazwie Cry1Ab, zostaje odtworzona w każdej ko­mórce rośliny, w tym w jej pyłku. Rozpylany wcześniej bakte­ryjny pestycyd mający za zadanie ograniczenie spadku zbiorów powodowanego przez insekty uszkadzające łodygi i korzenie oraz larwy motyli był połykany tylko przez określone szkodniki, natomiast teraz również inne owady, w tym pszczoły miodne, zjadają trujące proteiny wytwarzane przez genetycznie mody­fikowaną bawełnę za pośrednictwem obecnego w niej genu Bt. Jeśli chodzi o obecność CrylAb w ulach, kanadyjscy pszcze­larze rozpylający Bt pod pokrywami uli, aby pozbyć się bar­ciaka mniejszego (Achroia grisella - motyl z rodziny omacnic, którego larwa oplata miód pajęczyną), zauważyli zniknięcie tej ćmy nawet w nie opylanych ulach, co jest zapewne wynikiem spożywania przez pszczoły CrylAb w czasie żerowania na ge­netycznie modyfikowanych roślinach rzepaku.

Nie jest tak, że nie wykonano żadnych badań oceniających potencjalne skutki oddziaływania pierwotnej toksyny CrylAb na nie będące celem gatunki zamieszkujące rolnicze ekosys­temy. Jeśli chodzi o pszczoły miodne, problem jest w tym, że większość badań ogranicza się do oceny zabójczych własno­ści pyłku. Naukowcy z firmy Bayer donoszą, że imidacloprid zawarty w nasionach potraktowanych nim słoneczników i ku­kurydzy lub uwolniony z nasion w czasie ich siania nie jest szkodliwy dla pszczół miodnych. Warto tu jednak zwrócić uwagę, że badania firmy Bayer nie obejmowały sub-letalnych zachowań wystawionych na działanie toksyn pszczół.

W sumie przeprowadzono niewiele badań obejmujących sub-letalne efekty działania protein Bt na pszczoły - efekty, któ­re stają się oczywiste jedynie wtedy, gdy badanie śmiertelnych efektów nie jest celem badań - z których jeszcze mniej opubliko­wano w mediach głównego nurtu. W rezultacie pszczelarze, nie mówiąc już o reszcie ludzi, mają bardzo ograniczone możliwości zrozumienia potencjalnych efektów działania proteiny CrylAb na układ immunologiczny pszczół oraz na ich fizjologiczny i be­hawioralny rozwój. Biorąc pod uwagę, że rozwój fizjologicznych struktur związanych z węchem i uczeniem się pszczół w fazie lar­walnej (czerwie) i tuż po przekształceniu się ich w młode owady zachodzi w czasie karmienia ich pyłkiem, nasuwa się pytanie, czy czerwie i młode pszczoły są wystawione na działanie toksyn, gdy są karmione pyłkiem pochodzącym z genetycznie modyfi­kowanych roślin? Czy dochodzi wtedy do jakiegoś szkodliwego wpływu na rozwój i proces uczenia się tych młodych pszczół, którego skutki objawiają się, gdy są już one dojrzałe? Uczenie się jest bardzo ważne w procesie poszukiwania pożywienia przez pszczoły miodne, stąd upośledzenie go, nie mówiąc już o zupeł­nym jego braku, może prowadzić do wyginięcia roju w wyniku niemożności znalezienia wystarczającej ilości pożywienia po­zwalającej na podtrzymanie egzystencji ula.

W tym kontekście godne uwagi są wyniki badań R. Rami­reza-Romero i jego współpracowników. Celem ich badań była ocena potencjalnych subletalnych skutków działania dwóch stężeń proteiny Cry1Ab (3 ppb [części na miliard] i 5000 ppb) na trzy główne cechy życia młodych dorosłych pszczół: zdol­ność do przetrwania w czasie subchronicznego wystawienia na działanie Cry1Ab, zachowania żywieniowe pszczół oraz ich zdolność do uczenia się w okresie, gdy stają się poszukiwacz­kami żywności.

Wyniki tych badań są zdumiewające. Badane stężenia prote­in Cry1Ab nie wywoływały skutku śmiertelnego wśród pszczół miodnych, co oznacza, że nie dochodziło do drastycznych skut­ków obejmujących całe roje. Tym niemniej zachowania żywie­niowe młodych dorosłych pszczół wystawionych na działanie najwyższych stężeń protein Cry1Ab zostały zmienione - wystą­piło wydłużenie procesu przyswajania skażonego syropu. Mo­gło to oznaczać zbieranie mniejszych ilości pyłku. Co więcej, pszczoły wystawione na Cry1Ab w stężeniu 5000 ppb cierpia­ły na zaburzenia procesu uczenia się, co mogło niekorzystnie wpływać na ich zdolność zbierania pyłku niezbędną do pod­trzymywania egzystencji ula. Pszczoły miodne są zwykle zdolne do rozpoznania braku pokarmu, nawet gdy utrzymuje się jego zapach, i dlatego zaczynają szukać innych jego źródeł. W ka­tegoriach optymalnego żerowania ten proces ekstynkcji, jak się go określa, jest istotny dla eksploatacji zasobów pokarmu, ponieważ umożliwia żerującym pszczołom miodnym opuszcze­nie wyczerpanych źródeł pożywienia. Tymczasem młode do­rosłe pszczoły nieustannie reagowały na zapach odżywki, na­wet gdy nie uzyskiwały nagrody. W rezultacie żerujące owady poświęcają więcej czasu na żerowanie w suboptymalnych lub wyczerpanych źródłach pożywienia zamiast eksplorować nowe, co prowadzi do zebrania nie dostatecznych do utrzymania przy życiu ula zapasów pożywienia i w końcu do upadku roju.

 

W ramach niewielkiego badania przeprowadzonego w la­tach 2001-2004 przez Uniwersytet w Jenie w Niemczech jego naukowcy zbadali wpływ pyłku z kukurydzy Bt na pszczoły i doszli do wniosku, że brak jest danych wskazujących na "tok­syczny wpływ kukurydzy Bt na populacje zdrowych pszczół". Kiedy jednak wykorzystane w badaniach pszczoły zostały przy­padkowo zarażone pasożytem, stało się coś dziwnego: wśród tych, które były karmione pożywieniem zawierającym duże stężenie trucizny Bt, wystąpił znacznie większy ubytek liczby osobników. Jak wynika z badań dyrektora Hansa-Hinricha Kaatza, profesora na Uniwersytecie w Halle w Niemczech, bakteryjna toksyna wytwarzana przez genetycznie modyfiko­waną kukurydzę mogła „..zmienić powierzchnię jelit pszczół, osłabiając je na tyle, by umożliwić wtargnięcie pasożytom... lub odwrotnie. Tego nie wiemy". Te badania doprowadziły Waltera Haefekera, przedstawiciela niemieckich pszczelarzy, do wniosku, że genetycznie modyfikowane, odporne na in­sekty rośliny, które zajmują obecnie około 40 procent areału upraw kukurydzy w USA, odgrywają znaczącą rolę w rozsze­rzającym się upadku rojów.

Pszczoły miodne giną nie tylko na obszarach, gdzie gene­tycznie modyfikowane rośliny są bardzo rozpowszechnione, ale również tam, gdzie są one uprawiane jedynie na małych testowych poletkach. Profesor Joe Cummins zwrócił uwagę na powszechnie stosowaną ochronę nowo wykiełkowanych genetycznie modyfikowanych nasion, w czasie gdy są one bez­bronne, przy pomocy stosunkowo nowej klasy insektycydów z grupy neonicotinoidów (w tym imidaclopridu, thiametoxamu, clothianidinu i innych), które są bardzo toksyczne dla owadów, w tym pszczół, nawet w bardzo niskich stężeniach. W swojej pracy zatytułowanej "Requiem for the Honeybee" ("Requ­iem dla pszczoły miodnej") przyta­cza liczne badania wskazujące na to, że imidacloprid jest szkodliwy dla rojów pszczół. Naukowcy pracujący pod auspicjami Krajowego Instytutu Hodowli Pszczół w Bolonii we Wło­szech odkryli na przykład, że pyłek uzyskany z nasion potraktowanych imidaclopridem zawiera znaczną ilość tego insekcytydu, i sugerują, że jest on jedną z głównych przyczyn upadku rojów pszczół miodnych.

Analiza zbiorów kukurydzy i słonecznika wyhodowanych z na­sion potraktowanych imidaclopridem wskazuje, że duże ilości tego insektycydu zostały zawleczone do pasiek. Okazało się, że sub-letalne dawki imidaclopridu podane w roztworze sacha­rozy wpływają na sposób lokalizowania ula i żerowania pszczół

miodnych. Te, które były karmione tym insektycydem w stęże­niu od 500 do 1000 ppb, nie wracały do ula i znikały, natomiast te, które piły roztwór o stężeniu 100 ppb opóźniały się o 24 go­dziny w stosunku do osobników kontrolnych. Imidacloprid roz­puszczony w roztworze sacharozy podawany pszczołom w la­boratorium zakłócał ich porozumiewanie się na okres kilku godzin. Subletalne dawki imidaclopridu stosowane w ekspery­mentach laboratoryjnych i polowych obniżyły aktywność lotów pszczół oraz rozróżnianie przez nie zapachów.

Powyższe badania wskazują, że istnieje nie cierpiąca zwłoki potrzeba wprowadzenia moratorium na komercyjne uprawia­nie genetycznie modyfikowanych roślin aż do czasu potwier­dzenia nieszkodliwości genetycznych manipulacji w dłuższej perspektywie czasowej.

Już teraz wiadomo na podstawie badań wydajności gene­tycznie modyfikowanych upraw i ich wymagań pod kątem za­potrzebowania na pestycydy, że większość obecnie uprawia­nych roślin GM nie jest wydajniejsza ani nie wymaga mniej pestycydów. Po przeprowadzeniu w roku 1998 przeglądu po­nad 8200 uniwersyteckich badań dr Charles Benbrook, były dyrektor Komisji ds. Rolnictwa przy Krajowej Akademii Nauk Stanów Zjednoczonych, ustalił, że genetycznie modyfikowana soja Roundup Ready daje średnio od 5 do 10 procent mniej­sze plony niż podobne, naturalne jej odmiany. Jedynym powo­dem wybierania przez rolników odmiany Roundup Ready jest to, że pozwala ona na uproszczenie form chemicznej ochrony - na przykład na opylanie z samolotów większymi dawkami herbicydów, na których działanie dana roślina została gene­tycznie uodporniona.

Zmieniony ( 21.10.2011. )