Z Sybiru AD 1940-45: Deutschland Warschau
Wpisał: Mirosław Dakowski   
22.10.2011.

Z Sybiru AD 1940-45:

 

Германия, Варшава; Deutschland, Warschau

 

Wieści ciągle... aktualne

 

Czemu piszę „Sybir”? - Syberia to piękna i ogromna i bardzo bogata kraina, pod tymczasowym gniotem „ruskich”. Tak nam mówili starzy sybiracy. A „Sybir” – to kraina konc-łagrów, kopalń złota, polskich wygnańców, zesłańców i męczenników. Wot...

Przygotowując się do śmierci (to nie minoderia, lecz chłodne liczenia prawdopodobieństw) przeglądam i porządkuję zawiązane na wstążeczki stare paczuszki listów i dokumentów. Część jest tak ciekawa i aktualna, że postanowiłem zrobić krótkie wypisy, dla uciechy i nauki nowych pokoleń.

Jak wspomniałem szerzej gdzie indziej ( Strzępy wspomnień, głównie syberyjskich  ), wywieźli z Białowieży na Sybir 10 lutego 1940-go roku moją Mamę i mnie (miałem trzy lata i tydzień), zamiast Ojca (który nauczony doświadczeniem z 1917 i 18 roku uciekł przez „zieloną granicę - pod Niemca”). Poszła też z nami moja niania, Misia („Mirusia nie zostawię”).

Po paru miesiącach pisania rozpaczliwych kartek do wszystkich możliwych krewnych i znajomych w Polsce, Berlinie i Ameryce - też południowej – udało się nawiązać kontakt z Ojcem. Przede mną koperta z listem Mamy. Uzyskana z rozklejonej koperty otrzymanej z Warszawy (na Sybirze nie było żadnego papieru). Po obu stronach koperty (wewnętrznej i zewnętrznej, bo wykorzystywana była przecież w obie strony) - „gapy” z pieczęciami „Oberkommanado der Wehrmacht”, „Geőffnet”, „Geprüft”.

Adres do Ojca: „Deutschland, Warschau”, obok dla sowietów: Германия, Польша, Варшава, Золибоз, ул. Козетульского; słowo Польша jest mocno przekreślone - przez którego z „sojuszników” - już nie dojdziemy. Choć może po jakości atramentu?  List z maja 1941 wrócił do Ojca z nadrukiem „Gesperrt” - już się sojusznicy pokłócili...

Trzeba wysyłać jako Заказное - bo zwykłe kradną i niszczą”- pisała i wyjaśniała Mama. A polecenie takiej kopertki było w cenie dwóch bochenków chleba; wyobrażonego, nie realnego, bo realnego „nie dowieźli”.

Nasz adres „Nowosibirskaja Obłast’,  Oktjabrskij Rudnik, Barak no5”.

Niektóre koperty, które przyszły z „Deutschland, Warschau”, potem panie rozklejały - i gdzie się dało - zapisywały na czystych częściach wewnętrznej strony. Niektóre kopertki były malutkie - gdy z jednej trzeba było skleić (klajstrem z mąki) aż dwie. Fioletowy, sybirski atrament wyblakł już tak, że ledwo da się odczytać. I jednak- boleśnie się czyta.

 

         Mama, 12 listopada (1940): ...Trudno, to trzeba czekać cierpliwie na koniec.. To, że Stefan (brat Mamy) nie jest obywatelem niemieckim, mnie odebrało ostatnią nadzieję (boć to okres przyjaźni niemiecko -sowieckiej). .. Śnieg dziś sypie bezustannie, . Jeden sąsiad drugiemu wykopuje rano drzwi ze śniegu. .. Pisz na dużych arkuszach papieru, żebym miała (papier) na odpowiedź.

8 lipca (40). Objadamy się miodem syberyjskim. Jest tak wspaniały, jak go jeszcze nigdy nie jadłam. Miruś zapycha się, ja mu nie bronię. Chociaż to straszne nieoszczędności. Starczy mi (pieniędzy) jeszcze do polowy miesiąca.

...Dziś jestem strasznie niewyspana, bo całą noc padało i nie miałam gdzie leżeć, tylko przesiedziałam przy Mirusiu, którego ulokowałam na stole, jedyne miejsce, na które nie pada. A dwie noce przedtem łowiłam szczury, które pod naszą narą (wyrko z desek) orgje urządzały. Ale dziś muszę się wyspać, niech nawet jutro (to znaczy: a nuż) będzie cukier w sklepie, muszę wstać w nocy, żeby kolejkę zająć.

...Kartofle już pierwszy raz okopałam, ale jarzyn nie ma. Jemy tylko dużo „kołby” młodej która dziko rośnie i przypomina czosnek w zapachu, może cyngi nie będzie (szkorbut).

„Miał Stachlewski wypadek, dwa wózki najechały go w szachcie ale szczęśliwie tylko ma nogi zgniecione. Zrobił się bardzo garbaty, ona bardzo miła i trzy dziewczynki i babcia, która też obecnie miała zapalenie płuc i już obawialiśmy się, że nie przetrwa”. NIKT z nich nie przetrwał.

 

O pobycie w Uzbekistanie trochę pisałem pod: Strzępy wspomnień - II - Uzbekistan...  Tylko uzupełniam:

Już po kolejnym pocztowym „odnalezieniu się”, z ulicy Czapajewa w Namanganie, 9 grudnia 1945 roku, Mama „poucza” Ojca żyjącego pod Bochnią: „Dowiedz się o Katza w Warszawie, to jest były aplikant, obecnie jest w Ministerstwie*)  czy w Sądzie Najwyższym pod nazwiskiem Skoczylas. On żonę sprowadził”. Nie pomogło...

-----------

Przed siedemdziesięciu laty, dwadzieścia parę tysięcy buntowników zostało ukaranych strzałem w tył głowy, a kilkaset tysięcy szukało „kołby” , by nie stracić zębów - i by przeżyć.

Nie znalazłem wiarygodnych danych ilu Polaków wywieziono w 1940-tym i 41-szym.

Części udało się wrócić. W 1946-tym (PUR), trochę w 1956-tym.

Ile tysięcy tam zostało po epoce „przyjaźni” dwóch socjalistów: Stalin - Hitler? Czy ktoś to policzył? Pokolenia młodych z tych, co zostali na Sybirze, w Kazachstanie, Uzbekistanie czy Kirgizji, już się wynarodowiły. A nawet na określenie ich ilości - „nie ma pieniędzy w budżecie”. Spotykaliśmy na Sybirze Polaków – potomków powstańców z 1863 -go. Jeszcze byli Polakami.

Ojczyzna (MACOCHA?) nie znalazła przez dwadzieścia lat pieniędzy, ani chęci, by ich przyjąć i odchuchać w Polsce. Tylko pojedynczy wójtowie, pojedyncze rodziny.

Jeśli o nich zapomnę...

 

Uściski Angeli z Władimirem tutejsze pachołki witają z rozczuleniem i satysfakcją, a pętlę Gazociągów (Dwururki przez Polskę i Bałtyckiego) zaciska były Kanclerz Niemiec Schrőder - z Gazpromu.

 

Heil !

 

Германия, Варшава

======================

*) Tak ostrożnie - nawet z Uzbekistanu – pisało się już o Ministerstwie Bezpieczeństwa

Zmieniony ( 26.10.2011. )