"Nie pieprz się z naturą !" czyli o GMO i "super chwastach" | |
Wpisał: 2-AM | |
25.10.2011. | |
„Nie pieprz się z naturą !” czyli o GMO i „super chwastach”...pojawił się nigdy wcześniej nie wykryty „super chwast” 2-AM, 25 października, 2011 niepoprawni Tymi słowy na filmie „Park Jurajski” ostrzegał jeden naukowców (doktor Ian Malcolm matematyk, spec. od teorii chaosu) twórców pomysłu „jurajskiego zoo”. Naukowiec w tych dość niewybrednych słowach komentował zapewnienia twórców „zoo”,że ich nowe „zwierzątka” nie mogą uwolnić się spod kontroli swoich „rodzicieli” i rozpocząć samodzielnego, nie kontrolowanego rozmnażania się na wyspie. We wspomnianym filmie „matka natura” pomogła bowiem powstałym dzięki naukowcom samicom dinozaurów wypełnić lukę jaka powstała (została sztucznie wytworzona) w systemie ich genów, a która pierwotnie uniemożliwiała istnienie samców (zresztą na sławetnej „Seksmisji” też sobie z tym poradzono ). W efekcie tej samo istnej korekty brakujących łańcuchów DNA dinozaury zaczęły rozmnażać się poza kontrolą ludzi co skutkowało potem sporą dawką emocji na ekranie. Mamy oto kolejne potwierdzenie słów jakich użył cytowany tu jeden z bohaterów tego filmu. Tym razem dotyczy to powstania super chwastu czyli rośliny, która praktycznie jest odporna na wszelkie istniejące dotychczas odmiany środków chwastobójczych. Odwiecznym problemem rolników było zawsze zadbanie by na polu, na którym posiali uprawiane przez nich rośliny rosły tylko one a nie chwasty. Chwasty jak wiadomo zabierają światło, substancje odżywcze roślinom hodowlanym i mówiąc najogólniej "głuszą je". By pozbyć się chwastów na polu trzeba stosować wielokrotnie opryski substancjami powstrzymującymi ich rozwój (są to najczęściej związki na bazie herbicydów). Procedurę trzeba okresowo powtarzać. Dodatkowo nie ma jednego super środka niszczącego wszystkie chwasty co skutkuje konieczność opryskiwania pól różnymi środkami powstrzymującymi rozwój poszczególnych grup chwastów w różnych okresach. To wszystko oczywiście kosztuje i to nie mało. By zredukować wspomniane koszty i ograniczyć częstotliwość oprysków wynaleziono „super odchwaszczacz”. Środek ten rzeczywiście niszczy wszystkie chwasty. Problem w tym, że do chwastów się nie ogranicza i jest w stanie zniszczyć wszystkie „normalne”, żywe rośliny. Dokładnie taką samą role pełnił innych środek „chwastobójczy” zwany raczej środkiem fitotoksycznym jakim był osławiony „agent orange”. Wspomniany „agent orange” był rozpylany przez siły zbrojne USA na masową skale nad dżunglami Wietnamu podczas trwania „wojny wietnamskiej”. Jego celem było zniszczenie całej roślinności w dżungli dzięki czemu Vietcong utracił by możliwość operowania na przysłowiowej pustyni jaka powstawała w niedługim czasie po oprysku. Jak wszyscy wiedzą (a może nie wiedzą to zaraz będą uświadomieni) wspomniany „agent orange” poza tym, że niszczył całą szatę roślinną miał również delikatnie mówiąc nie sympatyczne skutki uboczne po kontakcie z ludźmi (gwałtowny wzrost rozwoju nowotworów, deformacje i choroby genetyczne potomstwa, trwałe uszkodzenia skóry itp.) o czym dowiedziano się po zakończeniu militarnych „oprysków”. Od czasu powstania „agent orange” upłynęło już trochę czasu w efekcie czego powstał jego godny następca (na polu walki z chwastami) notabene produkowany przez tą samą korporacje, która współ produkowała „agent orange”. Mowa jest o środku chwastobójczym o nazwie „Roundup” będącego produktem amerykańskiego potentata na rynku chemicznym i GMO firmy Monsanto. Czym jest firma Monstanto, z czego „słynie” i jak wygląda jej działalność na świecie to każdy sobie sam doczyta lub obejrzy (jest sporo materiałów filmowych zamieszczonych w Internecie). To co jest istotne, to że wspomniana firma wyprodukowała środek chwastobójczy o nazwie „Roundup”. Drobny problem polegał na tym, iż wspomniany środek po opryskaniu nim roślin zostawiał na polu mniej więcej to samo co „agent orange” i nie dbał o to czy przy okazji całej litanii chwastów zniszczy również uprawy soi czy kukurydzy. Tak było do czasu gdy Monsanto opracowało nowe rośliny zmodyfikowane genetycznie (GMO). Takimi najbardziej znanymi roślinami (nasionami) po modyfikacjach GMO jest kukurydza i soja czy bawełna. Jednym z celów (były i inne) powstania zmodyfikowanych genetycznie roślin w ramach projektu GMO było uczynienie ich nie wrażliwych na ten zabójczy środek chwastobójczy. Dzięki wyhodowaniu nowych roślin GMO, pola na których były one sadzone można było polewać niszczącym całą roślinność (w tym i chwasty) środkiem chwastobójczym „Roundup”. Środek ten niszczył cała roślinność ale nie niszczył roślin GMO, które były przed nim zabezpieczone przez swoje nowe struktury genetyczne. Z powstałego wynalazku wszyscy się cieszyli. Rolnicy mieli mniej roboty bo pola odchwaszczali tylko jednym środkiem, który niszczył wszystkie rośliny poza tymi, które miał chronić. Częstotliwość oprysków też była mniejsza. Zbiory były większe a koszta niższe. Wydawało się, że same plusy i tak bez końca .. Do czasu. Okazało się (LINK ), że na polach Kanady gdzie uprawiana jest soja GMO, która była „zabezpieczana” przed rozwojem chwastów „Roundupem ” pojawił się (po raz pierwszy zaobserwowano go 10 lat temu) nowy nigdy wcześniej nie wykryty „super chwast”. Ów super chwast jest całkowicie odporny na super chwastobójczy „Roundup”. Specjaliści od producenta zalecają stosowanie innych środków chwastobójczych, głęboką orkę i płodozmian. Ciekawe jak inne pospolite środki chwastobójcze mogą sobie poradzić z tym z czym nie może poradzić sobie chyba najbardziej chwastobójczy produkt dopuszczony do stosowania w rolnictwie? Może rolnicy w ramach testowania nowego wroga powinni rozpylić na swoich polach zamiast dotychczasowego środka parę ton skutecznego „agent orange”? Abstrahując od faktu, że super anty-chwast nie radzi sobie z nowym chwastem pada jeden z koronnych argumentów za stosowaniem upraw GMO, który bazował na założeniu, że dzięki GMO zmniejszą się koszty ochrony przed chwastami i zwiększą plony. Dodatkowo mamy jednoznaczny dowód, że natura radzi sobie o wiele skuteczniej i szybciej z wynalazkami ludzi niż ktokolwiek przypuszczał. To powinien być jednoznaczny sygnał ostrzegawczy, że im więcej chemii i produktów GMO tym większe mogą pojawić się „wyzwania” – czytaj: kłopoty. P.S. Coraz głośniej i częściej zaczyna się mówić na temat "uniwersalnego zabójcy" czyli wspomnianego środka chwastobójczego „Roundup”. Okazuje się, że coraz więcej niezależnych naukowców czyni zarzuty „kolegom zależnym" (czyli z rządowych agend), że ukrywają wiedzę co do konsekwencji stosowania tego herbicydu. Okazuje się, że zdaniem "niezależnych" naukowcy "zależni" co najmniej od roku 1998 dysponują wiedzą (której nie upubliczniają) co do wpływu herbicydu na organizmy żywe (płazy, ryby) w tym i ludzi (LINK). Według danych spływających z terenu Ameryki Południowej od ponad 8 lat rośnie liczba doniesień o pojawieniu się wad rozwojowych u niemowląt, których rodzice mieszkają w sąsiedztwie pól opryskiwanych herbicydem. Skądinąd wiemy, że w państwach Ameryki Południowej lobby GMO ma bardzo duży "potencjał" co przekłada się na skalę upraw i stosowanych środków ochrony roślin przed chwastami („Roundup”). Ciekawe jest również to, że portal Onet co najmniej 2 krotnie w ciągu niespełna tygodnia poruszał (przypadkiem?) temat stosowania środka „Roundup” i związane z tym „problemy”. Jak mawiał ksiądz Bozowski "nie ma przypadków, są tylko znaki". Kto te znaki daje i dlaczego teraz i w jakim celu jest jeszcze kwestią otwartą .. |
|
Zmieniony ( 30.01.2012. ) |