Ekumenizm z piekła rodem | |
Wpisał: Łukasz Kluska: | |
17.03.2008. | |
Ekumenizm z piekła rodem Łukasz Kluska:
Bóg przekazał więc o Sobie prawdę aby człowiek mógł Go poznać i dzięki temu szczerze pokochać, dlatego właśnie największym grzechem przeciwko miłości Pana Boga jest herezja czyli świadome fałszowanie tego, co Pan Bóg o Sobie nam przekazał. Tak Kościół katolicki zawsze i wszędzie nauczał do II Soboru Watykańskiego. Prawda ma to do siebie, że zawsze jest bezwzględna, autorytarna, gdyż potępia wszelki fałsz. Słynny kaznodzieja węgierski bp.Tihamer Toth podczas jednego z kazań dla młodzieży akademickiej powiedział nawet: "Często słyszymy zarzut, że Kościół katolicki jest "niewyrozumiały". Nie pozwala np., żeby w małżeństwach mieszanych połowa dzieci była innego wyznania; nie pozwala, żeby poświęcony przez Kościół sztandar, mógł być "poświęcony" przez inne wyznania itd. Jest niewyrozumiały? Nie, Kościół katolickie nie jest niewyrozumiały, tylko PRAWDA, której jest stróżem jest "niewyrozumiała". Trudno, ale dwa plus dwa, nigdy nie jest pięć! Pomyślmy trochę, jaka powstałaby obojętność religijna, jaka oziębłość, jeśliby Kościół katolicki lekko traktował tę sprawę i ustępliwością swoją wykazywał, że sam nie jest zupełnie pewny swojej nauki. Nie gorszcie się, ale otwarcie powiem: Natychmiast zerwałbym z Kościołem katolickim, gdyby utrzymywał: "niech sobie będą i inne wiary dobre..." Wtenczas bowiem wiara katolicka nie byłaby prawdziwą!". Dlatego Kościół katolicki jako jedyny depozytariusz Prawdy Objawionej zawsze i wszędzie potępiał wszystkie fałszywe religie jak islam, judaizm, buddyzm a także antyreligie jak protestantyzm, a z zwłaszcza potępiał mieszanie prawdy z fałszem czyli ekumenizm. Bp. R.Williamson tłumaczy różnicę miedzy ekumenizmem a wiarą katolicką na bardzo prostym przykładzie: "jeśli jakiś matematyk wierzy, że dwa plus dwa może dać w sumie cztery lub pięć, podczas gdy inny jest przekonany, że jedynym wynikiem może być cztery, czy mają w głowach tę samą arytmetykę? Z pewnością nie!(...) Prawdziwa arytmetyka wyklucza każdy wynik niezgodny z rzeczywistością. Podobnie prawdziwa wiara katolicka odrzuca wszystkie błędy innych religii, zwłaszcza błąd wolności religijnej, podkopujący całą obiektywną prawdę w celu zaprowadzenia religii człowieka." Bóg mógł przekazać prawdę o Sobie w tylko jednej prawdziwej religii nadprzyrodzonej, a wszystkie inne są kłamstwem, wierzeniami wymyślonymi przez ludzi, wiarą w wielkie Nic! Każde inne twierdzenie jest absurdalne, gdyż musiałoby dowieść, że w Bogu jest wewnętrzna sprzeczność, skoro przekazał o Sobie prawdę w różnych, wykluczające się wzajemnie religiach (co jest niemożliwe) lub też, że Pan Bóg nie istnieje wcale. Drugi wniosek czyli ateizm jest fałszem, gdyż światłem czystego rozumu dowodzimy istnienia Boga. Wystarczy spojrzeć na cały otaczający nas świat: drzewa, kwiaty, skały, morza. Cały świat zbudowany jest z mikroskopijnych cząsteczek zwanych atomami. Nie jest dziełem możliwym aby przez przypadek albo w wyniku jakiegoś wielkiego wybuchu mogły te cząsteczki poukładać się w tak doskonale harmonijny i uporządkowany świat. A nawet jeśli byłoby to możliwe, że przypadek ułożył atomy w jedną, piękną harmonię świata materialnego, wykluczone aby cząsteczki te jednocześnie ułożyły się przez przypadek i zarazem podlegały niezmiennym prawom przyrody. Jest więc Bóg, stwórca rzeczy widzialnych i niewidzialnych. Ponieważ jest jeden Bóg, jedna może być tylko prawdziwa religia, a jak podkreślił wybitny XIX-wieczy teolog katolicki Mikołaj Jamin: "Religia, która twierdzi, że wszystkie inne są także dozwolone, nie jest religią, ale raczej szyderstwem ze czci religijnej, ponieważ Boga czyni bałwanem, u którego wszelki hołd jest w równej cenie. Jakże!.. toż poganin który czci wiele bogów; żyd, chrześcijanin, mahometanin, którzy czczą tylko jednego: chrześcijanin, który odrzuca Mahometa jak zwodziciela, mahometanin, który go czci jako największego z proroków? żyd który ukrzyżował Jezusa Chrystusa jako bluźniercę; chrześcijanin, który Go uznaje za Mesjasza przepowiedzianego przez proroków i od narodów pożądanego: deista, który nie dopuszcza objawienia, żyd, chrześcijanin, mahometanin, którzy je dopuszczają: chrześcijanin, który czci Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego współistotnego Ojcu Swojemu, i socynianin, który Go czyni stworzeniem; toż mówię od tych wszystkich oddawane hołdownictwo Bóstwu, miałoby Mu się równo podobać? Ale precz od nas tak straszne bluźnierstwo. Bóg nie może aprobować takich religii, które się nawzajem wykluczają: Bóg nasz jest Bóg zawistny [(por. Wj. 34, 14)]." Jest więc ekumenizm - jak naucza Kościół katolicki w encyklice Piusa XI - nawet nie herezją ale całkowitym odstępstwem od prawdziwej Wiary, źródłem wszelkiej oziębłości i obojętności religijnej a w konsekwencji drogą w otchłanie ateizmu. Czy jednak miłość bliźniego nie wymaga szacunku dla innych wyznań? W czasach których żyjemy powszechnie przyjęło się w społeczeństwie obrzydliwe kłamstwo, które utożsamia miłość z uczuciami. Miłość to jednak nie uczucia. Miłość to czyn będący ofiarą, poświęceniem własnego dla Boga lub bliźnich. Uczucia natomiast bardzo często sprzeciwiają się prawdziwej miłości a są przy tym bardzo podstępne gdyż lubią przybierać postać czegoś duchowego choć w rzeczywistości należą do porządku zmysłów tak jak wzrok, węch czy smak. Uczucia same z siebie nie są więc złe jak cały porządek zmysłów, lecz podporządkowanie wartości duchowych uczuciom jest grzechem tak samo jak grzechem jest podporządkowanie naszego życia wyłącznie potrzebom brzucha. Dlatego prawdziwa miłość czasami wymaga zanegowania i przeciwstawienia się uczuciom. Przykładem może być tutaj właśnie współczesny ekumenizm, który pod diabelskim płaszczykiem uczucia, sugeruje aby nie ranić przekonań innowierców i nie starać się ich nawracać. A prawdziwa miłość do nich polega właśnie na czymś dokładnie odwrotnym, gdyż wymaga od nas abyśmy ze wszystkich sił starali się ich nawrócić na prawdziwą Wiarę. Prawdziwa miłość nakazuje troszczyć się o dobro bliźniego, lecz w pierwszej kolejności o dobro duchowe czyli zbawienie jego duszy. Dlatego tylko ten kto prawdziwe miłuje ma odwagę potępiać błędy wszystkich fałszywych religii, aby bliźniego od nich odwieść i nawrócić na łono jedynej prawdy katolickiej. Wyznawcy ekumenizmu lansujący dziś religijny synkretyzm podczas dyskusji odwołują się właśnie najczęściej do argumentu fałszywej miłości czyli uczuć religijnych. Tą szatańską pułapkę niszczenia prawdy poprzez odwoływanie się do uczuć zdemaskował już Ojciec święty Pius XI w encyklice przeciwko ekumenistom: "Zdawać by się mogło, że wszechchrześcijanie, dążąc ku połączeniu wszystkich Kościołów, zmierzają ku wzniosłemu celowi, jakim jest pomnożenie miłości wśród wszystkich chrześcijan. Jakżeż jednak byłoby rzeczą możliwą, by po zniszczeniu wiary zakwitła miłość? Wszyscy przecież wiemy, że właśnie Jan, Apostoł miłości, który zdaje się, że w swej Ewangelii odsłonił tajemnicę Najświętszego Serca Jezusowego, a który uczniom swym zwykł był wpajać nowe przykazanie: "Miłujcie się nawzajem", że właśnie on ostro zabronił utrzymywać stosunki z tymi, którzy by nie wyznawali wiary Chrystusa w całości i bez uszczerbku: "Jeśli do was przyjdzie ktoś i nie wniesie z sobą tej nauki, nie przypuście go do domu i nie powiedzcie bądź pozdrowiony(2 J 10). Ponieważ więc miłość wspiera się na fundamencie nietkniętej i prawdziwej wiary, przeto więc uczniowie Chrystusa muszą być przede wszystkim spojeni węzłami jedności wiary." Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy cnotę prawdziwej miłości wypaczono i sprowadzono wyłącznie do sfery uczuć, a wręcz chorej czułostkowości bardzo łatwym stało się narzucenie katolikom herezji ekumenizmu w imię obłędnych haseł: "miłość! miłość! precz ze skostniałymi dogmatami i prozelityzmem - liczy się tylko miłość". Nadto, dla współczesnego człowiek wskutek niespotykanego wcześniej materializmu i powszechnego zatracenia sensu obiektywnej prawdy Pan Bóg stał się tak bardzo odległy jak nigdy w historii. Tradycyjna teologia katolicka, oparta jest na znaku Krzyża wskazującego dwa przecinające się kierunki. Pierwszy kierunek - pionowy (wertykalny) symbolizuje miłość człowieka do Boga, która jest celem naszego istnienia, zaś kierunek poziomy (horyzontalny) ukazuje konsekwencje tej miłości, czyli miłość bliźniego. Dziś wskutek herezji modernizmu, która sięgnęła szczytów hierarchii kościelnej w znacznej mierze zredukowany został kierunek wertykalny, gdyż za punkt odniesienia obrano nie Boga lecz człowieka. Postępowi "katolicy" wyszli bowiem z założenia że Trójjedyny Bóg jest zbyt odległy dla współczesnego, liberalnego, subiektywnego człowieka, dlatego skoncentrowali się nie na Bogu lecz człowieku! Herezja ta zwana antropocentryzmem jest główną przyczyną współczesnego ekumenizmu. Celem naszego życia na ziemi jest Pana Boga poznać, czcić, kochać i dzięki temu zbawić swoją duszę. Ekumenizm jest natomiast konsekwencją odrzucenia Boga, Jego niezmiennego Objawienia a przyjęciem nowej modernistycznej religii opartej na kulcie człowieka, w wyniku czego zastąpiono dziś nawracanie na prawdziwą wiarę dialogiem i ekumenicznym zlotami - oczywiście w imię człowieka, jego rzekomo przyrodzonej godności, szacunku dla uczuć religijnych innowierców, pokoju na świecie i innych lewicowych dogmatów rodem z rewolucji francuskiej. Przejście z pozycji wertykalnej na horyzontalną jest kamieniem węgielnym współczesnej ultra herezji. Soborowy modernista, ks. Karol Rahner określał to zjawisko niewinnie: "zwrotem w kierunku człowieka", czego nie można nazwać inaczej jak jawną choć milczącą apostazją. Cel wiary katolickiej jest dokładnie odwrotny, gdyż polega na "zwrocie człowieka w kierunku Boga", na nawróceniu człowieka do Pana Boga, do Jego niezmiennej i jedynej prawdy od której niestety odstąpił wskutek grzechu. Ponieważ katolicyzm jest jedyną i absolutną prawdą zawsze rodził męczenników, gdyż prawda jest znienawidzona przez świat i przezeń prześladowana. Dlatego też gdy umarł autor "Syllabusa" bł.Pius IX cały świat nie składał mu hołdów lecz podczas procesji pogrzebowej lud rzymski obrzucił jego trumnę kamieniami i błotem. Dziś dla współczesnego ekumenisty niepojęte są świadectwa ofiar jakie pierwsi męczennicy katoliccy w Starożytnym Rzymie składali tylko za to, że nie chcieli zapalić jednego ziarenka kadzidła przed figurkami pogańskich bożków. Dziś zdumienie modernistów budzi wierność wierze, jaką napotykamy choćby z czasów prześladowań Unitów przez schizmatyków krzywosławnych. W jednym z opracowań apologetycznych czytamy: "Było to w roku 1872. Wtedy Moskale siłą zmuszali Unitów do porzucenia katolickiej wiary(...) Jednego gospodarza, niejakiego Lisaka mocno przywiązanego do wiary katolickiej siłą poprowadzono do cerkwi prawosławnej. Tam prawosławny pop olejem pomazał mu czoło - miał to być znak, że Lisak przeszedł na prawosławie. Po tej ceremonii Lisak zniknął gdzieś, a po paru godzinach znów się zjawił z pokrwawionym czołem. - Co tobie? - pytają. - Brzytwą oderżnołem skórę na czole, gdzie mnie pop namaścił. Ja nie chcę zmieniać wiary. - Ledwie go odratowano w szpitalu od zakażenia krwi". Czy można wyobrazić sobie większą sprzeczność wobec tak pięknego świadectwa wierności Bogu jak czyn, którego dopuścił się Jan Paweł II w 1986 roku podczas wizyty w Indiach, kiedy przyjął na czoło znak pogańskiej bogini Sziwy? Dlatego też jak podkreśla bp.Williamson: "Prawdziwa religia katolicka zawsze rodziła męczenników za prawdę, ponieważ prawdziwy katolicyzm potępia błędy świata. Natomiast religia wolności religijnej, która jedynie z pozoru jest katolicka, męczenników nie rodzi, ponieważ pomiędzy nią a światem i jego błędami panuje pokój." Jedność oraz pokój na świecie jaki pragnie budować - niczym pogański Senat Rzymu - współczesny ruch ekumeniczny, jest jednością według wizji masońskich, gdyż budowaną z odrzuceniem kamienia węgielnego jakim jest Prawda, zaś o prawdziwym pokoju nie stanowi brak wojen i konfliktów lecz wierność Chrystusowi, gdyż tylko On daje pokój jakiego świat dać nie może. ?ukasz Kluska Organizacja Monarchistów Polskich oddział Lublin |
|
Zmieniony ( 22.07.2011. ) |