Słony rachunek za gaz Janusz Kowalski analityk ds. bezpieczeństwa energetycznego naszdziennik [por artykuł u mnie: Kulisy negocjacji gazowych z Gazpromem: 0:7 MD] Jednym ze strategicznych priorytetów śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego od pierwszych dni objęcia urzędu było zapewnienie Polsce bezpieczeństwa energetycznego definiowanego jako doprowadzenie do stanu uniezależnienia się polskiej gospodarki od dostaw nośników energii przez jednego dostawcę. Prezydent Kaczyński nie tylko wspierał w latach 2005-2007 rządy Prawa i Sprawiedliwości w obszarze działań dywersyfikacyjnych dostawy węglowodorów do Polski, ale wręcz inicjował konkretne projekty energetyczne. Dziś, kiedy na naszych oczach powstaje pierwszy w basenie Morza Bałtyckiego terminal do odbioru gazu skroplonego w Świnoujściu, należy pamiętać, że ojcem chrzestnym tego projektu był w 2006 r. właśnie prezydent Lech Kaczyński. Kolejnym jego sukcesem było zredefiniowanie projektu budowy korytarza do transportu ropy naftowej z regionu Morza Kaspijskiego do Europy znanego jako projekt Odessa - Brody - Płock - Gdańsk. Z tej perspektywy absolutnie zrozumiałe były działania prezydenta Kaczyńskiego po wybuchu w styczniu 2009 r. polsko-rosyjskiego kryzysu gazowego na rzecz jego pomyślnego zakończenia. W Kancelarii Prezydenta został utworzony specjalny Zespół ds. Bezpieczeństwa Energetycznego pod przewodnictwem prof. Andrzeja Zybertowicza. W jego skład weszli m.in.: były premier Jan Olszewski, były minister gospodarki Piotr Grzegorz Woźniak i pełnomocnik rządu RP ds. dywersyfikacji dostaw nośników energii w latach 2005-2007 dr Piotr Naimski. Jednym z najważniejszych zadań postawionych przed zespołem było monitorowanie polsko-rosyjskich negocjacji gazowych prowadzonych nieudolnie przez ekipę Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka. Po każdym "tajnym" spotkaniu zespołów negocjacyjnych polscy urzędnicy w nieprzemyślany sposób dzielili się szczegółami negocjacji i swoimi przemyśleniami z mediami, osłabiając przed wytrawnymi graczami z Gazpromu własną pozycję w rozmowach. Oczywiście opinia publiczna była bombardowana propagandowymi komunikatami o rychłym zakończeniu negocjacji i rzekomym sukcesie negocjacyjnym polskiej strony. Niestety, przedstawiciele rządu PO - PSL pomimo wielokrotnych prób w 2009 r. nie chcieli skorzystać z doświadczeń członków prezydenckiego zespołu i wsparcia merytorycznego w prowadzonych z Kremlem negocjacjach gazowych. 10 lutego 2010 r. Zarząd i Rada Nadzorcza PGNiG zaakceptowali pakiet uzgodnień zawartych w trójstronnym porozumieniu pomiędzy PGNiG, OAO Gazprom Export oraz EuRoPol Gazem. W oficjalnym komunikacie można było przeczytać, że porozumienie gazowe zawarte 27 stycznia 2010 r. w Moskwie przewiduje "(...) przedłużenie kontraktu na dostawę gazu ziemnego z Federacji Rosyjskiej do Polski do 2037 r., a także możliwość zwiększenia wolumenu dostaw gazu do Polski w myśl obowiązującego kontraktu od 2010 r. maksymalnie do poziomu 10,2 mld m sześc. rocznie z 15-procentową elastycznością. Zgodnie z porozumieniem kontrakt na przesył gazu przez terytorium Rzeczypospolitej Polskiej gazociągiem jamalskim do krajów Europy Zachodniej zostanie przedłużony z 2019 do 2045 r. na dotychczasowych warunkach". Sytuacja stała się naprawdę groźna, okazało się, że rząd Donalda Tuska dąży do uzależnienia polskiej gospodarki od drogiego rosyjskiego gazu w perspektywie kilkudziesięciu najbliższych lat. Takie działania, stojące w sprzeczności z oczywistym interesem Polski zróżnicowania dostaw nośników energii i przełamania monopolu jednego rosyjskiego dostawcy, musiały napotkać stanowczą reakcję prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Konferencja belwederska 26 marca 2010 r., kilkanaście dni przed katastrofą smoleńską, z inicjatywy śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i śp. szefa Kancelarii Prezydenta Władysława Stasiaka odbyła się w Belwederze merytoryczna konferencja dotycząca przedstawionych miesiąc wcześniej przez rząd Donalda Tuska założeń do polsko-rosyjskiej umowy gazowej. Porównanie interesów Polski i Rosji na tle wyników zakończonych negocjacji nie pozostawiało złudzeń. Polska na umowie gazowej nie zyskiwała kompletnie nic, a rezygnowała na rzecz Kremla chociażby z miliardów złotych roszczeń w stosunku do Gazpromu czy zysków za przesył gazu gazociągiem jamalskim. Eksperci Kancelarii Prezydenta wzywali rząd PO - PSL do niepodpisywania w ogóle na szczeblu międzyrządowym jakiejkolwiek umowy z Rosją. Kryzys gazowy można było przecież, w sytuacji zapewnień koalicji PO - PSL o świetnej jakości relacjach polsko-rosyjskich, rozwiązać w jeden dzień poprzez podpisanie biznesowego kontraktu pomiędzy PGNiG a Gazpromem na dostawy brakujących 2 mld m sześc. do Polski. Niestety, polski rząd zadecydował o zwiększeniu o blisko 2 mld m sześc. importu rosyjskiego gazu z Rosji w ramach obowiązującego wieloletniego kontraktu jamalskiego. Innymi słowy, Gazprom za przerwanie dostaw gazu do Polski w styczniu 2009 r. dostał prezent w postaci wpisania nierealizowanego kontraktu RosUkrEnergo do długoterminowego kontraktu jamalskiego, choć oczywistym interesem Polski było podpisanie tylko i wyłącznie średnioterminowego kontraktu pomostowego na dostawy gazu do 2014 r., czyli do momentu uruchomienia terminalu LNG w Świnoujściu. Rząd Donalda Tuska nie renegocjował ponadto niekorzystnej formuły cenowej z 2006 r., kiedy Gazprom zaszantażował Polskę groźbą niepodpisania nowego kontraktu na dostawy gazu od 1 stycznia 2007 r., wymuszając jednocześnie podwyżkę ceny surowca o 10 proc. w kontrakcie jamalskim. Próby renegocjacji ceny nawet nie podjęto, tłumacząc ustami Waldemara Pawlaka, że najpierw Polska musi zwiększyć - w oparciu o niekorzystną formułę cenową - import rosyjskiego gazu i podpisać nowy kontrakt, a dopiero potem... będzie czas na rozmowy o cenie. Efekt jest dokładnie taki, jak można było się spodziewać. Przez ostatni rok trwały rozmowy PGNiG z Gazpromem na temat ceny, a może precyzyjniej, starania PGNiG o możliwość podjęcia takich rozmów. Dokładnie sprawdził się scenariusz, przed którym ostrzegano rząd Donalda Tuska w Belwederze. Po podpisaniu umowy gazowej Rosjanie, co było logiczne i oczywiste, nie mieli zamiaru podjąć rozmów o renegocjacji ceny. W każdym podręczniku negocjatora można przeczytać, że cenę należy negocjować przed formalnym zakontraktowaniem towaru, a nie po podpisaniu umowy! O tej prostej zasadzie zapomniała "profesjonalna" ekipa Donalda Tuska, która teraz "walczy" w Unii Europejskiej o 300 mld zł dla Polski. Efekt? Zimą 2011 r. jedna z rosyjskich agencji ujawniła, że różnica w cenie 1000 m sześc. rosyjskiego gazu kupowanego przez Niemcy i Polskę wynosi blisko 60 USD, co oznacza, że rocznie za 10 mld m sześc. gazu Polska płaci o 2 mld zł więcej, niż Niemcy za tę samą ilość surowca, choć gaz przesyłany jest do nich przez 660-kilometrowy gazociąg jamalski na terenie Rzeczypospolitej. Już za sam fakt zwiększenia uzależnienia od rosyjskiego gazu w perspektywie roku 2022 po cenie o kilkadziesiąt dolarów wyższej od ceny dla innych odbiorców w pierwszą rocznicę podpisania umowy Donald Tusk i Waldemar Pawlak powinni zostać postawieni przed Trybunałem Stanu za działania na szkodę interesów Rzeczypospolitej. W tym kontekście wymachiwanie dziś przez polityków PO - PSL i zarząd PGNiG szabelką i straszenie Gazpromu arbitrażem w Sztokholmie na temat ceny gazu jest po prostu niepoważne. Wystarczyło nie podpisywać w 2010 r. niekorzystnej umowy gazowej. Zarzutów względem zawartej rok temu umowy gazowej jest oczywiście więcej. Wciąż wyjaśnienia wymaga chociażby kwestia rezygnacji przez Zarząd PGNiG dochodzenia roszczeń wobec RUE przed arbitrażem ocenianych na około 60 mln USD po zaprzestaniu dostarczania do Polski gazu przez RosUkrEnergo w 2009 r. czy rezygnacja przez Zarząd PGNiG z opłat za przesył gazu w latach 2006-2009 od Gazpromu ocenianych na blisko 1 miliard złotych. Rząd Donalda Tuska obciąża widoczna gołym okiem utrata faktycznej kontroli nad strategiczną dla bezpieczeństwa państwa spółką EuRoPol Gaz oraz faktyczna administracyjna likwidacja wielomilionowych zysków tej spółki z tytułu przesyłu przez polskie terytorium blisko 30 mld m sześc. gazu do innych państw w Unii Europejskiej. Polska jest widać bogatym państwem, skoro premiera polskiego rządu stać na podpisanie umowy, w której Polska zrzeka się jakichkolwiek zysków z tytułu przesyłu przez własne terytorium miliardów metrów sześciennych gazu do innych państw. Otwarte pozostaje oczywiście pytanie, dlaczego premier Tusk, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski i minister gospodarki Waldemar Pawlak w ramach tzw. europejskiej solidarności energetycznej nie podjęli nawet próby na rzecz importu brakującego gazu z kierunku ukraińskiego lub zakupu brakującego surowca od zachodnich spółek przesyłanego przez terytorium Polski gazociągiem jamalskim. Do tych właśnie działań rząd PO - PSL był zachęcany przez administrację prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Niestety, bezskutecznie, za co przychodzi Polakom płacić teraz słony rachunek. Świętej pamięci prezydent Lech Kaczyński zginął w lesie smoleńskim jako strażnik polskiej suwerenności. Nie miał możliwości kontynuowania swojej służby na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego Rzeczypospolitej. Jedyne ustępstwo Ostatecznie pakiet międzynarodowych porozumień gazowych składających się na tzw. umowę gazową został podpisany kilka miesięcy później. 29 października 2010 r. wicepremier Waldemar Pawlak i wicepremier Federacji Rosyjskiej Igor Sieczin złożyli swoje podpisy pod dwoma polsko-rosyjskimi dokumentami dotyczącymi "Porozumienia między rządem Rzeczypospolitej Polskiej a rządem Federacji Rosyjskiej o budowie systemu gazociągów dla tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Rzeczypospolitej Polskiej i dostawach rosyjskiej gazu do Rzeczypospolitej Polskiej" z 25 sierpnia 1993 r. oraz zawartego w 2003 r. Protokołu Dodatkowego do Porozumienia z 1993 r. (tzw. umowa Marka Pola). Jedynym ustępstwem rządu Donalda Tuska pod wpływem naporu opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości było wycofanie się z własnej (nie rosyjskiej!) propozycji przedłużenia kontraktu jamalskiego o 15 lat do 2037 roku. Autor był członkiem Zespołu ds. Bezpieczeństwa Energetycznego w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. ------------------------------ [por artykuł u mnie z kwietnia 2010 : Kulisy negocjacji gazowych z Gazpromem: 0:7 MD]
|