Pomóż nam Obi - Wan Ziobro! Jesteś naszą jedyną nadzieją..."
Wpisał: Łukasz Kołak   
09.11.2011.

„Pomóż nam Obi - Wan  Ziobro! Jesteś naszą jedyną nadzieją...”

 

 

[umieszczam, bo może wywoła wśród mych czytelników „owocna dyskusję”? Jak wiedzą Państwo, mnie i "moich" intrygi partyjniackie nie interesują, jedynie obalenie klik partyjnych (przez JOW). Ale można se pogadać i o intrygantach... MD]

Łukasz Kołak

 

     O co chodzi „ziobrystom”? Co jest siłą napędową ich działania? Czy ich cel to podjęcie skuteczniejszej, niż czynił to PiS, walki z neokomunistycznym układem czy też najzwyklejszy owczy pęd do karier, awansów i medali? Czy chcą rzeczywistej władzy nad Polską czy tylko jej zewnętrznych znamion, jakie oferować im mogą generałowie z formacji „nieznanych sprawców”?

     Strategia Jarosława Kaczyńskiego, którą przyjął od wyborów prezydenckich w 2010 r., a która w skrócie polega na tym, aby nie wygrywać wyborów i nie zdobywać władzy (zarówno tej rzeczywistej jak i jej zewnętrznych znamion) i czekać w opozycji na sprzyjające warunki międzynarodowe, wydaje się słuszna. Zakładając, że taki jest jej cel. W końcu doświadczenie lat 2005 – 2007 pokazuje wyraźnie, że generałowie od „nieznanych sprawców” mają się dobrze i potrafią wywrócić każdą łódź, która nie wypłynęła z ich portu. Zajeździć na śmierć każdego konia, który nie jest z ich stajni. Po co zatem pchać się im bezmyślnie w łapy, skoro skończyć się to może smoleńską mgłą?

Dlatego ostatnie kampanie wyborcze prowadzili tacy miałcy i nijacy politykierzy jak Poncyliusz czy Poręba. Ludzie o charyzmie… nie, nie będę tak obcesowy jak Nigel Farage i nie napiszę o urzędnikach bankowych. Ludzie o charyzmie, co najwyżej średnio zdolnego agenta ubezpieczeniowego. A zatem powierzenie losów kampanii wyborczej takim „strategom”, a odstawienie politycznego bulteriera, jakim niewątpliwie jest Jacek Kurski, zaowocować musiało przegraną. Ale „z Tobą przegrać to jak wygrać”, jak mawiał prezes Ochódzki. Czekamy na z góry upatrzonych pozycjach na lepszą koniunkturę – zdaje się mówić nam Jarosław Kaczyński, wspominając coś jeszcze o Budapeszcie w Warszawie.

     Tymczasem Zbigniew Ziobro i przyjaciele wyskakują z krytyką prezesa PiS i domagają się zwycięstwa wyborczego oraz stołków w administracji neo-peerelu. Kto jak kto, ale Ziobro –bohater walki z układem powinien doskonale wiedzieć, że to wojna na noże, w której nie bierze się jeńców. Czy zatem ma rzeczywistą wolę zdobycia realnej władzy nad polską masą upadłościową i pogonienia neo-bolszewików tam gdzie ich miejsce czy tylko żal mu ministerialnego stołka w rządzie udającym prawdziwy rząd wolnej Polski? Jaki ma prawdziwy plan, który mógłby wyrwać Polskę i Polaków z okowów neo-bolszewickiego zniewolenia, którego pozbawiony jest Kaczyński?

Zmieniony ( 09.11.2011. )