Krach finansowej piramidy
Wpisał: Andrzej Sadowski   
14.11.2011.

Krach finansowej piramidy

[końcowa część artykułu md] naszdziennik

 

Z Andrzejem Sadowskim, wiceprezydentem Centrum im. Adama Smitha, rozmawia Piotr Falkowski.

[----]

 

...Jak ocenić decyzje podejmowane przez Unię Europejską w celu przeciwdziałania rozszerzaniu się kryzysu?
- Nikt nie wygra z matematyką. Każdy system upadnie, gdy zbankrutuje. Tak stało się też ze Związkiem Sowieckim. Nie obaliła go żadna rewolucja, tylko najzwyczajniej zbankrutował. Rzecz nie w ilości pieniędzy, które zostaną zmobilizowane do tzw. obrony euro, bo one też mają swoje ograniczenie. Równie dobrze można powiedzieć, że PRL w latach 80. mogłaby doskonale funkcjonować, gdyby tylko Zachód dawał kolejne kredyty... Problem nie w nieustannych transferach pieniędzy i pożyczaniu, ale w systemie władzy w Europie, który pozwala na tak daleko idące nieodpowiedzialne zadłużanie, że tworzą się zobowiązania, i to na kilka następnych pokoleń. Jest to ponad miarę możliwości gospodarek. Brzemię ciążące na społeczeństwach jest nie do udźwignięcia. Przypadek Grecji tylko to unaocznił, i stąd panika.

Tymczasem politycy chwalą się coraz większymi sumami, które "udało" im się wyasygnować na ratowanie euro.
- Przecież danie Grecji czy Włochom pieniędzy nie spowoduje, że zredukują się ich zobowiązania narosłe do monstrualnych rozmiarów. Ma to czasami charakter znieczulenia miejscowego, natomiast organizmy tych krajów, nawet nie tyle gospodarcze, ile polityczne, są nadal chore. Politycy nie są w stanie przestać tworzyć spirali zadłużenia. Nawet 2 bln euro nie wystarczą na utrzymanie status quo. Zresztą w to już nikt nie wierzy. Warto zwrócić uwagę na stanowisko niemieckiej CDU, która stwierdziła, że trzeba pozwolić opuszczać strefę euro.

Sami Niemcy powoli zatem wycofują się z pomysłu jednej waluty.
- Przyczyną krachu euro jest przyjęcie za podstawę działania błędnej teorii. Jeszcze za życia Milton Friedman (1912-2006, noblista z 1966 roku) pokazywał, że euro było walutą narzuconą od góry. Nie było elementem oddolnej integracji gospodarczej, ale odgórnej politycznej. Euro mogło swobodnie przekraczać granicę, ale towary już nie zawsze. Część barier gospodarczych została nawet w strefie, która miała wspólną walutę.

Jaka jest w tym wszystkim rola banków? To przecież one kupowały obligacje, które teraz są nic niewarte.
- Banki oczywiści prędzej czy później stracą. Ale w ostatnich latach nie tylko w Europie, ale i w Stanach Zjednoczonych uzyskały daleko idące przywileje, a były jednocześnie zachęcane przez rządy do pożyczania im poprzez papiery dłużne. To był taki system wzajemnie się wspierających dwóch stron, który działał dobrze, dopóki ktoś nie powiedział: "sprawdzam". Wtedy się okazało, że to była zwykła finansowa piramida.

W Polsce poparcie rządzących dla przyjęcia euro nie spada. Co więcej, pojawiły się głosy, że należy ową akcesję jeszcze przyspieszyć.
- Oznaczałoby to przyjęcie na siebie narastających zobowiązań. Tak się stało ze Słowacją, niedawno skłonioną do przyjęcia euro. Teraz biedniejsi niż Grecy Słowacy muszą finansować ich o wiele wyższe emerytury. Dlaczego mamy popełniać ten sam błąd i zacząć finansować wyższy poziom życia Włochów czy jeszcze innych?

Dziękuję za rozmowę