Potencjały rozpraszające a instynkt samozachowawczy narodów
Wpisał: Mirosław Dakowski   
12.03.2007.

Mirosław Dakowski
Potencjały rozpraszające a instynkt samozachowawczy narodów
(cywilizacja według Feliksa Konecznego)

1. Wprowadzenie I Sympozjum Falzmannowskie, Jachranka 1994

Tak brzmiał pierwotnie tytuł mego wystąpienia. Kierownictwo uznało jednak zapewne, że zaczerpnięte z fizyki pojęcia "potencjałów rozpraszających" oraz "potencjałów przyciągających" może być zniechęcające czy niezrozumiałe dla humanistów - i tytuł zmodyfikowało. Zaryzykuję jednak wytłumaczenie i użycie tych terminów, bo świetnie oddają procesy zachodzące w krajach byłego Imperium. Ośmielę się użyć tych terminów do analizy sytuacji społecznej i politycznej narodów usiłujących wyzdrowieć po pół wieku czy 70 latach komunizmu.
Celem referatu jest znalezienie praźródła potencjałów odpychających oraz zaproponowanie źródła potencjałów przyciągających na tyle mocnego i uniwersalnego, by mogło ono skutecznie zniwelować i przeważyć narzucone nam z zewnątrz (jak sądzę) potencjały rozpraszające.

Zdefiniujmy: Potencjały są to źródła lub przyczyny sił, których działanie określa przebieg procesów i związki między procesami, nawet pozornie odległymi. Potencjały rozpraszające powodują powstawanie sił odpychających ciała od siebie, rozproszkowujących ruchy społeczne. Powodują też efekt mrówki: wielki wysiłek ciągnięcia robaka przez mrówki (każda w swoją stronę) daje niewielki efekt sumaryczny (suma wektorowa). Potencjały przyciągające powodują przyciąganie ciał (powstawanie np. struktur typu układów planetarnych); w życiu społecznym powodują powstawanie i integrację struktur i prądów, których zaletą charakterystyczną nie jest jednostajność, lecz współdziałanie w różnorodności.

 

2. Opis zjawiska
W zdrowych i rozwijających się społeczeństwach i narodach istnieją silne tendencje do skupiania wysiłków ludzi o podobnych zapatrywaniach i celach. Tworzą oni nurty, ruchy, unie i partie. Struktury takie rozbudowują się i umacniają, bo ich członkowie widzą w tym korzyść dla siebie, dla reprezentowanego przez siebie (i osób podobnie myślących) kierunku rozwoju.
W wielu krajach nasila się jednak tendencja odwrotna. Szczególnie i najklarowniej widać to w krajach formalnie wychodzących z komunizmu: słowa "nurty", "ruchy", "unie" i "partie" są ciągle używane i nadużywane, a same te struktury rozpadają się, dzielą, ludzie podejrzewają się nawzajem o wszystko najgorsze, następuje rozkład więzi społecznych, umiejętności i chęci wspólnej pracy. Za tym idzie (pozorny, tymczasowy?) marazm i bierność. W Polsce i krajach ościennych statystyczna większość narodu czuje się jakby błądziła we mgle. Coś się dzieje, jakieś "przemiany", "reformy", drugi etap, trzeci etap, dalsze umacnianie. Dużo sloganów, jeszcze więcej rozczarowań, mętlik pojęciowy, uniwersalizm. Ale o co naprawdę chodzi? Jak możemy się bronić przed nędzą i cynicznym bezprawiem? Czy w ogóle przychodzi nam to do głowy?
Coraz mocniej narzuca się wniosek, że narody te straciły instynkt samozachowawczy. A może został on im amputowany? Dzieje się tak zarówno na poziomie ruchów ogólnonarodowych, jak i kilkuosobowych grupek, o których można by sądzić, że mają podobne poglądy i zbliżone cele.
Ludzie myślący różnie na powyższe pytania odpowiadają. Postęp? Przewrót? Rabunek? Mafie? Wolna gra sił rynkowych? Wszystkie te odpowiedzi są chyba jednak cząstkowe. Nie oddają istoty zjawiska.
Potencjały rozpraszające mają bowiem cechę uniwersalną: siły przez nie generowane działają przy każdej skali procesów. Dotyczy to tak procesów fizycznych, jak też społecznych.
Na dalszą metę skutki tych zjawisk odpychania mogą być jedynie katastrofalne: decyzje o przyszłości albo nie są w ogóle podejmowane, albo podejmowane są przez ludzi krótkowzrocznych, amoralnych, gromadzących się nie w struktury społeczne, lecz w szajki.
Media są w większości w rękach grup, które "generują szum", narzucają interpretacje sprzeczne ze zdrowym (czy jeszcze zdrowym?) rozsądkiem czytelnika czy oglądacza telewizji, z jego dotychczasowym wychowaniem oraz poczuciem moralnym. Ludzie słyszą zdania typu: "pierwszy milion dolarów musi być ukradziony" i widzą bezkarność wysoko usytuowanych rabusiów, wcielających tę "zasadę" w życie.
Narzucane jako "nowoczesne" rozchwianie norm moralnych powoduje w sposób nieunikniony wątpliwości: "a może ja naprawdę jestem »ciemnogród«, a wpojone mi przez Kościół czy rodzinę wartości i normy są już »nienowoczesne«? Poczekam więc, co Autorytety ustalą...".
Przyczynę bierności społeczeństwa upatrujemy też często w ogromnej pauperyzacji 80 czy 90 procenty ludności społeczeństw postkomunistycznych. Ludzie muszą wszystkie siły poświęcić na zdobycie środków do przeżycia. Powoduje to odpływ sił od nurtów wspólnotowych w kierunku walki indywidualnej, egoistycznej.
Oddziałująca na nas rzeczywistość i media przekazują nam sprzeczne między sobą sygnały, często zresztą działające na głęboką podświadomość. Używam słowa "sygnały", bo nie są to spójne, uzasadnione i uzasadniane poglądy, lecz "hałas sygnałów", którego celem nie jest przekazanie informacji, lecz otępienie słuchacza, a może obiektu doświadczenia.
Agresja sprzecznych sygnałów dotyczy wszystkich pięciu dziedzin istotnych dla rozwoju człowieka i narodu, pięciu kategorii życia człowieczego (quincux, wg poglądów Feliksa Konecznego, które zostaną szerzej omówione poniżej):
Po stronie duchowej, wewnętrznej dotyczy więc kategorii:
- dobra (moralności),
- prawdy (przyrodzonej i nadprzyrodzonej).
Po stronie cielesnej, zewnętrznej agresja obcych pomysłów i rozchwianie pewności siebie grup atakowanych dotyczy ważnych kategorii":
- zdrowia i
- dobrobytu.
Mgła nieokreśloności, niepewności ogarnęła też piątą kategorię, wspólną ciału i duszy: dziedziny piękna.
Nie jest celem tego wystąpienia dawanie przykładów rozchwiania pojęć, poczucia agresji pojęciowej i coraz większej utraty pewności i bezpieczeństwa człowieka i rodziny w tych pięciu dziedzinach. Każdy ze słuchaczy i czytelników, po rozejrzeniu się wokół, może dać wiele przykładów tak z życia prywatnego, jak też z życia społeczeństw.
Wielu osobom narzuca się pojęcie planu czy spisku w tym szaleństwie. Pojęcie to zostało dość skutecznie ośmieszone, np. w postaci sloganu "nie wierzę w spiskową teorię dziejów". Ludzie nauczyli się wydawać z siebie to zdanie wtedy, gdy natykają się na niewygodną dla siebie i swego spokoju oczywistość, lub widzą FAKTY świadczące o mniejszym czy większym spisku, rabunku czy zaplanowanej rzezi. Jakże wygodnie przenieść bolesne fakty w kategorię "teorii", w którą można wierzyć lub nie wierzyć.

3. Feliks Koneczny
Uważam, że najogólniejszą, a ciągle aktualną diagnozę sformułował przed przeszło pół wiekiem jeden z największych umysłów Europy - historyk krakowski Feliks Koneczny. Jego nauka o cywilizacjach jest, uważam, kluczem do zrozumienia obecnej sytuacji świata. Wskazuje ona również drogi wyjścia.
Koneczny urodził się w 1862 r. Poza wielu dziesiątkami prac ściśle historycznych, sformułował i opublikował swe odkrycia historiozoficzne: książkę "O wielkości cywilizacyj" opublikował w 1935 r., a podstawowe dzieła, sprawdzające działanie swej aposteriorycznej metody i opisujące poszczególne cywilizacje, pisał i uzupełniał później, głównie w czasie wojny. Powstały wtedy: Rozwój Moralności (1938, RM), Cywilizacja Bizantyńska (CB), Cywilizacja Żydowska (CŻ), Państwo w Cywilizacji ?acińskiej (PC?), Prawa Dziejowe (PDz), O ?ad w Historii (?H). To ostatnie dzieło kończył właściwie na łożu śmierci, w wieku 87 lat, w 1949 r. Ta nadzwyczajna erupcja twórcza nastąpiła mimo ostracyzmu środowisk polityczno-naukowych w przedwojennej Polsce i mimo trudnych przeżyć okupacyjnych.
Również po wojnie dzieła jego z przyczyn oczywistych pozostały w rękopisach lub w ofiarnie przepisywanych maszynopisach. Na szczęście ostały się przed "ciekawością" komunistów i UB. Wydawane były z trudem w Londynie (chwała Jędrzejowi Giertychowi!) dopiero w latach 60. i 70, a w Polsce głównie w podziemiu; po 1989 w wydawnictwach niskonakładowych (Wyd. Ojczyzna). Dopiero w 1992 r. wydawnictwo Michaelinum wydało "dużym drukiem" (czyli normalnym!) jego "O ?ad w Historii". Jest to popularne podsumowanie prac Konecznego i świetnie służy jako wprowadzenie do całego jego dzieła.
Przemilczanie idei i dzieł Konecznego było i jest żywotnie ważne dla tych, którzy lansują wspomnianą na wstępie mgłę, nieokreśloność i teorię przyzwolenia (permisywizm), oraz umacniają to wszystko jako "nasze, postępowe poglądy". Widać z tych reakcji, że myśl Konecznego jest dla nich niebezpieczna.

4. Wielość i niewspółmierność cywilizacji
Koneczny wykazał, że największymi zrzeszeniami ludzkimi nie są narody, lecz cywilizacje. Cywilizacje w sensie socjologicznym, nie zaś rasowym, językowym czy religijnym. Cywilizacja wg niego jest to metoda ustroju życia zbiorowego.
Na Ziemi istnieje wiele różnych cywilizacyj. Rozwijają się one, konkurują, mogą (lecz nie muszą) obumrzeć. Obecnie dużą żywotność wykazują cywilizacje: turańska (obozowo-azjatycka), bizantyńska (przeżyła na Bałkanach i w Prusach), chińska, żydowska (z tendencjami do uniwersalizmu), bramińska i łacińska. Ta ostatnia powstała z zaszczepienia katolicyzmu na cywilizacji rzymskiej.
Zacytuję Konecznego (?H 14):
Przeciwstawienie "cywilizacji" a "kultury" (z ruchomą ciągle interpretacją tych pojęć) jest dla historyka niepotrzebną fikcją. W historii cywilizacja materialna lub duchowa nie rozwijają się nigdy w jakimś wyodrębnieniu. Natomiast wyrażenie "kultura" przyda się na oznaczenie pod-działów i odmian cywilizacji. Np. kultura polska w cywilizacji łacińskiej; niemiecko-bizantyńska, serbska, rumuńska w cywilizacji bizantyńskiej; ojgurska, afgańska, turecka w cywilizacji turańskiej; japońska, koreańska w chińskiej; mauretańska, bagdadzka kultura w cywilizacji arabskiej; tuniska kultura, litwacka i socjalizm w cywilizacji żydowskiej itd.
Tak cywilizacja cała, jako też część jej, kultura, mogą być również duchowe i również materialne, bo i całość i część zawierają i te, i tamte pierwiastki. Rozwój zaś normalny wymaga jednakowego uwzględnienia obu dziedzin życia, fizycznej i duchowej. Pomiędzy wszystkimi działami quincunxa1) winna panować współmierność. Trafne działanie jednej kategorii bytu poznaje się po tym, iż nie zachodzą przeciwieństwa pomiędzy nimi a innymi kategoriami. O ile życie naniesie w tym sprzeczności, decydować ma dobro moralne, kategorii etycznej należy się bowiem hegemonia.
Najważniejszym dla obecnych czasów osiągnięciem Konecznego jest następujące stwierdzenie: narody czy ludy należące do tej samej cywilizacji mają zbliżony stosunek do pięciu podstawowych kategorii życia ludzkiego (quincunxa). Stosunek ten może być różny, lecz nie przeciwstawny. Narody tej samej cywilizacji tworzą więc kultury współmierne, mogące się przenikać i uzupełniać. Możliwe są między nimi syntezy.
Niemożliwa jest jednak synteza między kulturami mającymi sprzeczne poglądy na wymienione pięć kategorii podstawowych, np. na moralność, na stosunek do prawdy czy na dobrobyt (własność).
Oto jak pisze Koneczny o quincunxie (?H 12):
Z ciała i duszy składa się człowiek, a wszystko cokolwiek jest ludzkiego, musi posiadać formę i treść, stronę zewnętrzną i wewnętrzną. Pełnia życia wymaga obydwóch, gdyż niedomaganie jednej z nich sprowadza wykolejenie całości. Istnieje pięć kategorii bytu człowieczego. Na stronę wewnętrzną, duchową, składają się: pojęcia dobra (moralności) i prawdy (przyrodzonej i nadprzyrodzonej). Na stronę cielesną, zewnętrzną, przypadają sprawy zdrowia i dobrobytu; nadto istnieje pomost od zewnątrz do wewnątrz, pojęcie piękna, wspólne ciału i duszy. Jest to quincunx człowieczy, obejmujący wszelkie możliwości życia ludzkiego. Nie ma takiego faktu ni myśli takiej, które by nie pozostawały w jakimś stosunku do którejś z tych pięciu kategorii, często równocześnie do dwóch, a nawet więcej. Należy tu każdy fakt i myśl wszelka. Nie zdoła nikt wymyślić niczego ludzkiego, co nie mieściłoby się w tym pięciokształcie życia.2)
Znać stan danego zrzeszenia - od rodziny poczynając aż do państwa i narodu - jest to znać stan jego quincunxa.
A dalej (?H 45):
Cywilizacje są niezgodne w swych poczynaniach, bo różnice poglądów zachodzą we wszystkich pięciu kategoriach bytu; zapatrują się odmiennie na piękno i szpetność, na dobro i zło, na pożytek a szkodę i często uważają za prawdę całkiem co innego. Jakżeż wytwarzać z tego syntezę?
Urojenia o jakiejś etyce wszechludzkiej muszą prysnąć pod pytaniem: według któregoż wzoru będzie ta etyka? Panuje istny harmider etyk, prawdziwy chaos. Kto wie, czy wszystko zło trapiące Europę nie pochodzi z tego, że ogół nie wie, jakiej trzymać się etyki? Czyż może powstać synteza etyk niezgodnych?
Rozpowszechniony jest przesąd o wielkich rzekomo wartościach tzw. krzyżowania cywilizacji. W takim razie na czele rodzaju ludzkiego kroczyłaby Rosja, gdyż w tym państwie krzyżuje się siedem cywilizacji: turańska, bizantyńska, łacińska, arabska, żydowska, bramińska i chińska. Na drugim miejscu stałyby Indie z sześciu cywilizacjami: bramińską, turańską, arabską, żydowską, łacińską i irańską (Parsowie). Trzecie miejsce wśród cywilizacyjnej ludzkości przypadłoby Polsce z jej czterema cywilizacjami: łacińską, bizantyńską, turańską i żydowską.
Na podstawie szerokiego materiału faktograficznego Koneczny formułuje podstawowe prawo dziejowe:
Nie można być cywilizowanym na dwa sposoby.
O syntezach (?H 48):
Pomiędzy cywilizacjami nie ma syntez i być nie może; mogą być tylko trujące mieszanki. Jakżeż bowiem zapatrywać się dwojako, trojako (w Polsce nawet czworako) na dobro i zło, na piękno i szpetność, na szkodę i pożytek, na stosunek społeczeństwa i państwa, państwa i Kościoła; jakżeż można mieć równocześnie dwojaką, a nawet czworaką etykę, czworaką pedagogikę itd. Tą drogą popada się tylko w stan acywilizacji, a to równa się niezdatności do kultury czynu.
Są przecież nurty kulturowe pielęgnujące podwójną moralność: inną dla "swoich", a inną dla obcych (np. Ubermenschen und Untermenschen w ideologii hitleryzmu). W tejże ideologii panuje pogląd (czy też wiara), że jej przedstawiciele są ludem wybranym, posiadającym "kontrakt" z Bogiem na wspólny podbój i panowanie nad światem. Właściwie jest to przecież bóg, bożek plemienny. Wierzenie takie jest monolatrią, jest to oczywiste cofnięcie się wobec monoteizmu. Jest to ewidentnie sprzeczne z pojęciami cywilizacji łacińskiej.
Cywilizacja łacińska była i jest przedmiotem agresji ze strony innych cywilizacji. Między cywilizacjami trudne jest porozumienie, prawie niemożliwy dialog. Dla sensownego przebiegu dialogu konieczna jest bowiem wspólna skala wartości.
Czy możliwa jest dyskusja o roli personalizmu w myśli Goethego między Europejczykiem a przywódcą chińskim Li Pengiem? Replikuje on z niesmakiem, że Fausta przeczytał, a przyjechał do Niemiec załatwiać sprawy gospodarcze. Jest on przedstawicielem cywilizacji chińskiej, przekonanej o zaletach gromadności, dla której personalizm jest zboczeniem. Dialog o prawach człowieka z przedstawicielem cywilizacji, w której dzieci są przedmiotową własnością głowy rodu, gdzie zabijanie córek jest równie naturalne jak topienie niechcianych kociąt, musi być nieskuteczny.
Podobnie wódz plemion z cywilizacji turańskiej, choćby był ubrany w najmodniejszy garnitur od Armaniego, traktuje rozmowy rozbrojeniowe jako spędzenie czasu pożyteczne dla wykiwania naiwnych, dla zyskania na czasie i siłach. Oczywiście, umowy podpisuje się nie po to, by je dotrzymywać. Nie jest to objawem ich (turańczyków) wiarołomstwa czy niemoralności. Ich kryteria moralne są odmienne od łacińskich.
Przysłowiowe w Polsce powiedzenie Kalego (w Afryce): Dobry uczynek być wtedy, gdy Kali ukraść krowy jest po prostu świadectwem, że Kali żyje w innej cywilizacji. Dopiero transponowanie mentalności Kalego do narodu żyjącego w cywilizacji łacińskiej, np. do ministerstw w niepodległej Polsce, jest zgrzytem, jest zbrodnią. Dwojewierie czy trojewierie jest straszną chorobą społeczeństw. Nie można być cywilizowanym na dwa sposoby, powtarza Koneczny. Nie udają się więc syntezy cywilizacji, możliwe są jedynie mieszanki cywilizacyjne. Dla społeczeństw nimi dotkniętych są one klęską, ZAWSZE prowadzą do stanu acywilizacyjnego.

5. Mieszanki a stany acywilizacyjne
Wg Konecznego w Polsce, od tysiąclecia należącej do cywilizacji łacińskiej, widzimy i doświadczamy starcia i konkurowania czterech cywilizacji: turańskiej, żydowskiej (głównie ze strony socjalizmu), bizantyńskiej (ze strony Prus), z rodzimą, łacińską. Pół wieku życia pod władzą komunizmu proces ten bardzo pogłębiło.
?H 50:
Mieszanka cywilizacyjna powstała we Francji, dzięki szkole legistów, w której mieszały się pojęcia prawnicze bizantyńskie z łacińskimi. Walka z autonomią prowincji czyniła we Francji zatrważające postępy i wytwarzało się stopniowo zaiste zamiłowanie do jednostajnej państwowości. Od wielkiej rewolucji francuskiej szerzy się mieszanka po całej Europie i dokonuje się ogólny rozkład. Zalewa nas etatystyczny ustrój bizantyński, a olbrzymie są wpływy cywilizacji żydowskiej, w której prawo jest wszystkim. Formułki prawnicze zamiast sumienia, formułki zdane na samowolę każdorazowej władzy, toć wyraźny bizantynizm. W całej Europie zmieszały się trzy cywilizacje: łacińska, bizantyńska i żydowska. Wobec braku współmierności metoda zachodzi na metodę: jakżeż takie zrzeszenia mają wykształcić w sobie kulturę czynu, tj. zdobyć się na szereg czynów rozumnych? Każdy składnik takiej mieszanki ma odmienny kierunek, toteż zrzeszenie takie rzuca się to w tę stronę, to w ową, lecz ogólnego kierunku nie ma. Obija się o rozmaite kierunki, a jedyną skuteczną pracą w nim jest psucie tego wszystkiego, cokolwiek zrobił ktokolwiek inny.
To zderzenie jest podstawową przyczyną naszkicowanego uprzednio stanu ogłupienia, bierności. Ludźmi miotają idee i siły (również fizyczne oraz finansowe), związane z czterema sprzecznymi ustrojami życia zbiorowego.
Wniosek z całej historii ludzkości jest jednoznaczny: mieszanki cywilizacyjne prowadzą do stanu acywilizacyjnego.
To jest podstawowe źródło potencjałów odpychających, tak w skali kontaktów osób, jak też przy próbach organizacji życia zbiorowego.
Musimy sobie zdać sprawę, do jakiej cywilizacji należymy. Musimy świadomie podjąć decyzję, do jakiej cywilizacji chcemy należeć, a wpływy której cywilizacji nam brużdżą i w jaki sposób.
Tak zwani barbarzyńcy mieli swą metodę ustroju życia zbiorowego, swą cywilizację. Obrazą dla nich byłoby nazywanie obecnych kierunków implozji cywilizacji w krajach postkomunitycznych barbarzyństwem.
Obecnie potrzebne są świadome i jasno wyartykułowane decyzje prawdziwych elit oraz całych narodów, do której cywilizacji dany naród ma należeć. Tylko państwa jednolite cywilizacyjnie mają szansę na niepodległość i dobrobyt.
Koneczny już przed pół wiekiem podał przykłady państw sztucznych, w których niemożliwe jest pokojowe współżycie i rozwój, dopóki nie zwycięży w nich jedna z konkurujących cywilizacji. Np. Jugosławia. Wyraźnie tam widać, że główną przeszkodą nie są różnice języka, kultury życia codziennego, terytorium, lecz różnice cywilizacyjne. Podobna była jego diagnoza dla Czechosłowacji. Dzięki Bogu, ten rozwód nastąpił pokojowo.
Już w latach trzydziestych pisze Koneczny o moralności (?H 61):
Ponieważ moralność rozwija się przez obowiązkowość dobrowolną, tym samym tedy wykwita ze społeczeństwa, a nie z państwa, które nie dopomoże etyce żadnymi sankcjami. Rozwój jej wszechstronny dokonywać się może tylko tam, gdzie państwo nie pożera społeczeństwa, a zatem tylko przy dualizmie prawa. Obecnie zmierza się do zniszczenia prawa prywatnego przez bezetyczne prawo państwowe w imię omnipotencji państwa totalnego. Kościół to państwo potępił. My, katolicy, znamy tylko jedną totalność, mianowicie etykę totalną, a nie tracimy otuchy, że przekonamy także innych chrześcijan do tego programu.
W jednym państwie nie mogą długo konkurować ze sobą sprzeczne poglądy na temat moralności, np. na temat definicji człowieka i definicji jego zabijania. Również jednoznaczne prawo małżeńskie jest podwaliną pod prawo własności. Ale jeśli pielęgnuje się wątpliwości (czynią to u nas tzw. Autorytety Oralne), czy prawo idzie przed etyką, czy też to moralność powinna tworzyć prawo - to proces ten spycha nas szybko do stanu acywilizacyjnego.
Propagowany obecnie przez bardzo wpływowe kręgi pomysł melanżu różnych moralności, mieszanki pojęć o pięknie czy o drogach do dobrobytu nie jest, niestety skazany na klęskę. Ale z pewnością prowadzi poddająca się temu część ludzkości do stanu acywilizacyjnego albo do dominacji cywilizacji, której taki mglisty uniwersalizm najbardziej odpowiada.

6. Warunki zwycięstwa wyższości
?H 59:
Im wyższa cywilizacja, tym większe stawia wymagania swym uczestnikom, a dla obrony swej cywilizacji trzeba nieraz ponieść ofiary. Tylko silne charaktery utrzymują się na odpowiednim poziomie. Jeśli gotowości do poświęceń będzie zbyt mało w cywilizacji wyższej, zwycięstwo niższej tym bardziej będzie ułatwione. Nadto uczestnictwo w cywilizacji wyższej wymaga większego natężenia intelektu, wyższego rozwoju umysłowego. Toteż wszędzie znajdują się tacy, którym dogadzałaby bardziej cywilizacja niższa. Wyższość wymaga zasadniczo większej energii duchowej; trudniejsza jest do nabycia, jeszcze trudniejsza do utrzymania; więcej jest obowiązków, które muszą być spełnione dobrowolnie, tak, iż człowiek sam sobie życie obciąża w imię idei. W niższości żyje się wygodniej. Rozpowszechnił się tedy typ człowieka, który z cywilizacji łacińskiej przyjmuje tylko technikę, a wobec spraw ducha zachowuje się obojętnie. Miłośnicy życia "ułatwionego" kończą zazwyczaj w stanie acywilizacyjnym. Czyż łatwizna nie stała się ideałem życiowym wielkiej części społeczeństwa? Czyż nie wychowuje się już dzieci na łatwiźnie i do łatwizny? Gdzie hart i jakikolwiek głębszy pogląd na życie? Jakież ćwiczenie zdolności? ?atwiźniacy padają całym ciężarem na szalę niższości. Wśród nich rodzi się kult pięści i kieski. Siłom brutalnym łatwiej skupić się wokół niższości.
Przyczyn klęski jakiejkolwiek wyższości wobec jakiejkolwiek niższości tkwi zawsze w grzechu zaniedbania ze strony pokonanej wyższości. Albowiem w walce cywilizacji decyduje stosunek wysiłków, podejmowanych z obu stron.
Cywilizacja łacińska powstała z najlepszych tradycji cywilizacji rzymskiej i moralności rodzącego się i rozszerzającego swe wpływy chrześcijaństwa. Powstaniu cywiizacji łacińskiej udzielili wsparcia barbarzyńcy, którzy docenili jej wyższość i atrakcyjność dla siebie. A może i teraz proces ten będzie mógł być powtórzony?
Na szczęście decyzje w sprawie, która cywilizacja jest dla nas najbardziej atrakcyjna, którą uważamy za swoją, podejmujemy indywidualnie, w swojej rodzinie, wśród swoich bliskich (Dla ludów zamieszkujących Chiny powinna to być, sądzę, cywilizacja chińska!).
Tylko opowiedzenie się za jedną cywilizacją, w skali prywatnej, w skali rodziny, a potem szerzej - w obrębie jednego państwa czy grupy państw o zbliżonych kulturach zapewni zwycięstwo potencjałom przyciągającym, a osłabi chorobliwe, szkodliwe dla rozwoju, władztwo potencjałów odpychających.
7. Konkrety
A ze spraw najbliższych, konkretnych: obowiązkiem nas, Polaków, jest wydanie choćby zrębu prac historiozoficznych Feliksa Konecznego. Co najmniej tych prac, które wymieniłem powyżej. Jestem przekonany, że jest to warunkiem powstania woli zachowania Polski i łacińskiej Europy. Obowiązkiem publicystów jest upowszechnienie myśli Konecznego, tak w państwie polskim, jak też za granicą.
Wydanie jego książki "On the Plurality of Civilisations" w Londynie w 1962 r. nie miało wystarczającego echa na intelektualnym Zachodzie, zdominowanym wtedy przez lewicowych intelektualistów, których dominującą cechą była hipokryzja i zakłamanie, jak J.P. Sartre, G.B. Shaw itp.
Pół wieku tłamszenia i przemilczania nic nie ujęło ze świeżości idei Konecznego i było dobrym probierzem ich wagi.
1) Powyżej już wymieniłem te pięć podstawowych kategorii życia ludzkiego. (M.D.)
2) Powtórzenia podstawowych idei F.K. są celowe. Są to stwierdzenia tak ważne i na tyle mało znane, że powtórzenia w różnych sformułowaniach przybliżają istotę myśli