ROCZNICE ZAKAZANE ?
Wpisał: Marek Baterowicz   
16.11.2011.

ROCZNICE  ZAKAZANE ?

 

...ludzie Łokietka ścinali głowę każdemu, kto nie potrafił wymówić tych czterech słów: soczewica, koło, miele, młyn

 

[umieszczam by pokazać, że w Australii ludzie myślą po polsku, a nie - oglądają tefałeny... MD]

Marek Baterowicz z Australii

 

Rocznice, wiadomo, wypada je obchodzić, a nawet celebrować, bo tym sposobem utrwalamy narodową pamięć, a naszych przodków czyny i zasługi z księgi dziejów odkrywamy. Gdyby Rzeczypospolita  państwem niepodległym była, świętowanie rocznic nie sprawiałoby ambarasu premierom czy prezydentom. Niestety, z suwerennością nie jest najlepiej w  IIIRP (czy naprawdę naszej?), zatem niektóre rocznice pokrywamy oficjalną zmową milczenia, choć przemkną tu i tam na niezależnych portalach.

Tak właśnie stało się z 400-leciem hołdu ruskiego, które przypadło na dzień 29 października bieżącego roku. Na witrynach internetowych pojawiła się reprodukcja słynnego obrazu Matejki z Zygmuntem III Wazą, odbierającym pokłony cara Wasyla Szujskiego, którego na zamek królewski przywieziono „karetą skórzaną, otworzystą”, by tłum na Krakowskim Przedmieściu zebrany mógł obejrzeć dostojnego jeńca. Car jechał w szatach z białego złotogłowiu i w wysokim szłyku futrzanym. Wieziono też jego syna, Iwana, oraz Dymitra Szujskiego, wodza licznej armii, rozbitej pod Kłuszynem  przez husarię hetmana Żółkiewskiego. Oni również bili czołem o posadzkę zamku, oddani królowi przez hetmana w pięknej oracji, a poleceni łaskawości monarchy.

    Car w niewoli, Smoleńsk po 97 latach wracał do Rzeczypospolitej, polska załoga na Kremlu. Taki był bilans tamtych lat, trudny do przełknięcia dla Putina i Miedwiediewa, dlatego Komorowski z Tuskiem zrezygnowali z obchodów rocznicy ruskiego hołdu.

     A 5 listopada minęło 400-lecie nowego hołdu pruskiego, odprawionego na Krakowskim Przedmieściu w zaledwie kilka dni po pokłonach cara Wasyla. Zygmunt III, zasiadający na wysokim podium, odebrał hołd od elektora brandenburskiego, któremu bezmyślnie oddawano w dziedziczne lenno Prusy Książęce. Był to błąd o wiele większy od decyzji Zygmunta Starego z 1525 r., który - odstąpiwszy od oblężenia Królewca - zadowolił się mało znaczącym hołdem Albrechta Hohenzollerna jako świeckiego władcy Prus. Nie mogła tego też pojąć  królowa Bona, tym bardziej, że dwa miesiące przed hołdem sejm uchwalił: „Nie zawierać ani pokoju, ani rozejmu z Zakonem, lecz usunąć go z tych ziem”. 

Hołd z r.1611 był natomiast już gwoździem do trumny, a Pomorze powoli stanie się korytarzem. Obchody rocznicy tego hołdu przypomniałyby więc krótkowzroczność naszych monarchów, a zwłaszcza Zygmunta III Wazy, który za trzysta tysięcy złotych, wpłaconych przez elektora do skarbca królewskiego, zaprzepaścił żywotny interes Rzeczypospolitej. Tej rocznicy powinni wstydzić się Polacy, ale też niezupełnie ponoszą winę za ten stan rzeczy: Zygmunt III Waza był w istocie cudzoziemcem na polskim tronie, na jego dworze roiło się od Szwedów, Niemców, Włochów czy Węgrów, a Zamoyskiego odsunął od rady. Dwór jej małżonki Anny Austriaczki także pełen był poddanych Habsburga. Król Zygmunt, opętany nierealną ideą narzucenia katolicyzmu Szwecji i Rosji, zniweczył też kartę moskiewską.

    W tym roku mija ponadto mniej znana rocznica: 700-lecie buntu mieszczan niemieckich w Krakowie i Sandomierzu, rozpoczęty w maju 1311 roku. Zamierzali połączyć się z Czechami, oddać Polskę Janowi Luksemburskiemu. W spisku tym brał udział klasztor bożogrobców w Miechowie. Rocznica zatem dość kłopotliwa, też z uwagi na krwawe represje ze strony Władysława Łokietka. Po rocznym oblężeniu odzyskał on Kraków, po czym głównych winowajców kazał końmi włóczyć po ulicach, wieszać lub łamać kołem. Szef  rebelii, wójt Albert, uciekł do Opola, a ludzie Łokietka ścinali głowę każdemu, kto nie potrafił wymówić tych czterech słów: soczewica, koło, miele, młyn. Sprawdzian i tak był ulgowy, bez chrząszcza ni chrabąszcza.  Kraków utracił przywileje, a w aktach miejskich niemiecki został zastąpiony łaciną.

    O, gdyby zmartwychwstali wojowie Łokietka i zrobili porządek w IIIRP, ścinając tych wszystkich, co nie potrafią wymówić słów: praworządność, lustracja, demokracja, niepodległość! Dopiero wtedy udałoby się zbudować normalne państwo - IV Rzeczypospolitą,  której podwaliny daremnie próbowano rzucić w latach 2005-2007. Niestety, post-komunistyczny układ z Michnikiem w roli nadzorcy zniszczył ten słuszny projekt, a bagno IIIRP nieustannie domaga się oczyszczenia. Nie będzie temu sprzyjać kolejna kadencja rządów koalicji PO-PSL, gdyż jej polityka jedynie pogłębia wymiary niepraworządności.

     Przed obchodami rocznicy 11 listopada na wielu portalach pisano o zagrożeniach ze strony planowanych kontr-demonstracji. A pani prezydent Warszawy – rozczytana w „Gazecie Wyborczej”, gdzie szczuto patriotów - wydała  zezwolenie na ową kontr-demonstrację, co było decyzją haniebną, wrogą naszej tradycji. Szykowali się lewacy, a nawet ściągnięto niemieckich antyfaszystów, którzy mieli dać odpór polskim…”faszystom”. Tak oto media przedstawiały Polaków celebrujących rocznicę odzyskania niepodległości po rozbiorach!! Ten scenariusz oznaczał wręcz prowokowanie  zamieszek. A dlaczego obchody Święta Niepodległości chciano zakłócić odgórnie ? Bo decyzja władz stolicy musiała chyba mieć aprobatę rządu i Belwederu. A jakaś „Krytyka Polityczna” (i ich sponsorzy) może działać wyłącznie za zgodą władz. I okazało się, że w IIIRP  – jak w PRL-u – władza tępi obchody rocznicy 11 listopada, a tzw. „kosmopolici” walczą z tradycją i pamięcią narodu. Być może – jak czytaliśmy na portalu – dążono do mega-prowokacji. Dostarczy ona władzy pretekstu nawet do zakazu Marszu w roku przyszłym, bo nad wolę narodu wyżej stawia się życzenia „Wielkiego Brata” oraz dezyderaty europejskich „postępowców”.

    Do zamieszek niestety doszło, a nawet TVN przyznała, że niemieccy antyfaszyści byli bardzo agresywni. Trudno pojąć, że niby suwerenne państwo wzywa cudzoziemców do rozbijania legalnej manifestacji z okazji narodowego święta! Rząd Tuska byłbyż więc zbieraniną zdrajców i psychopatów ?  Może to dyskusyjne, ale z pewnością rząd ulega inspiracjom z obozu Michnika i urbanowskiej przybudówki. A radcą prezydenta K. został generał J.! Uderza też hipokryzja prezydenta Komorowskiego, który apelował o pojednanie pomiędzy zwolennikami Piłsudskiego a Dmowskiego, lecz kiedy pochód zmierzał z kwiatami pod pomnik tego ostatniego, został zaatakowany przez bojówkarzy z cichym wsparciem sił porządku. Wóz TVN podobno podpalili policjanci. W starciach było wielu rannych, aresztowano 210 osób (w tym 90 niemieckich najmitów ), którym tzw. „sądy” IIIRP wytoczą procesy. Te represje przypominają czasy powojenne, kiedy reżim PRL-u rozbijał pochody z okazji 3 Maja z jeszcze większą brutalnością. Godne uwagi jest to, że do zamieszek doszło tylko w Warszawie, opanowanej przez michnikowszczyznę czyli progeniturę funków KPP, działającą w mieście, gdzie w powstaniu zginął kwiat patriotycznej młodzieży. W innych miastach dzień 11 listopada (zwany czasem urodzinami Polski po rozbiorach!)  obchodzono spokojnie, z godnością. Ale i w stolicy było godnie tam, gdzie nie szalała policja z lewakami, a marszałkowi złożono kwiaty. Recytacji K.Łaniewskiej też nie przerwano!

     Rozwój wydarzeń ukazał wielki brak logiki wśród importerów bojówkarzy, bo zaproszonych przez lobby „Gazety Wyborczej” i panią Walc Niemców policja …aresztowała wraz z polskimi lewakami! Nie dano im szansy wypełnienia ich misji do końca, co oznacza jakiś brak koordynacji między urzędem pani prezydent a policją! Może chodziło więc tylko o wywołanie burd po to, by potem Palikot mógł oskarżyć …Kaczyńskiego o dążenie do władzy za pomocą zamieszek (!). Jeszcze trochę, a prezes PiS-u zostanie oskarżony o…przywiezienie autokarami owych Niemców, bo w tę stronę zmierza absurdalna bufonada Palikota.

Przed Świętem Niepodległości upokorzono Polaków jeszcze w inny sposób : odebrano im orła z koszulek piłkarskiej reprezentacji! PZPN najwidoczniej spełnił tu instrukcję „kosmopolitów” walczących z nacjonalizmami w Europie , a zatem znowu wracamy do „autorytetów” michnikowszczyzny. Odebrano nam orła, za którego tyle krwi przelano, a – jak dotąd – żadna partia w Sejmie nie stanęła w obronie narodowego godła. Jak to możliwe?  Niestety, przy okrągłym stole ubecki chirurg Kiszczak wyciął serce zbyt wielu Polakom!