Bili mnie umundurowani policjanci
Wpisał: Paweł Pietkun   
16.11.2011.

Bili mnie umundurowani policjanci

Było mi niezmiernie przykro, że w drodze na Marsz Niepodległości za polską flagę, bez najmniejszego powodu pobili mnie policjanci. Bili dwukrotnie, ale rękę złamali za pierwszym razem - mówi Krzysztof, 22-letni student.

Nowy Ekran zbiera zeznania ofiar brutalności policji podczas Marszu Niepodległości. Ustalamy dane osób pobitych przez policjantów - tych umundurowanych, i tych w cywilu. Rozmawiamy z nimi, wspieramy. A jeżeli będzie trzeba będziemy występować w ich imieniu. Rozmawiamy z tymi, wobec których akty przemocy zostały zarejestrowane na filmach. Oraz z tymi, których pobicie widzieli świadkowie.

Rzecznik stołecznej policji już dał do zrozumienia, że ofiary mogą się spodziewać postawienia zarzutów. W ten sposób z pewnością będzie łatwiej bronić się policjantom, którzy będą udowadniać, że działali w obronie koniecznej, że zostali zaatakowani. Prokuratura prosi, by ofiary zgłaszały się dobrowolnie i składały zeznania. W naszej ocenie prokuratura nie chce przesłuchać tych ludzi - nam nie było trudno ich odnaleźć. Dlaczego nie radzą sobie z tym prokuratorzy? Przecież w innych sprawach potrafią działać błyskawicznie.

Krzysztof, z którym wspólnie z Andrzejem Słonawskim spotkaliśmy się w jednym z łódzkich centrów handlowych wciąż nie może zrozumieć, dlaczego został tak brutalnie potraktowany. Na bandytę nie wygląda. Jest w połowie studiów. Prawą rękę ma szczelnie zagipsowaną. Od nadgarstka, do stawu barkowego. W końcu tak poważne złamanie spowodowane uderzeniem policyjnej pałki wymaga szczególnego usztywnienia. I codziennej porcji tabletek przeciw zakrzepom – to, żeby nie dostał zawału mięśnia sercowego, albo udaru mózgu - bo złamana kość zmiażdżyła żyły. Rozmawia z nami otwarcie, choć nalega, żeby nie podawać nazwiska, ani kierunku studiów. - Ze względu na rodzinę. Boją się o mnie – mówi. Zgadza się, żebyśmy nagrali część rozmowy na kamerę. Ale prosi o zasłonięcie twarzy. Ze względu na swoje bezpieczeństwo - nie przed chuliganami się chowa, lecz przed policją. Chociaż to on był brutalnie pobity.

 Dla niego Marsz Niepodległości skończył się dość szybko. Niedługo po przyjeździe do Warszawy.

- Bez najmniejszego powodu zaatakowali nas policjanci, co zresztą widać na filmach w internecie – opowiada. - Bili mnie. Dwukrotnie. Choć rękę złamali za pierwszym razem. Wiem to po bólu, który czułem. Nie wiem, co byłoby dalej, gdyby nie mój kolega, który odwrócił ich uwagę, a wówczas ja mogłem uciec. Marszu nie widziałem - wróciłem pociągiem do domu. Wiecie, co... przez te ręce, bo oberwałem i w jedną, i w drugą, nie mogłem wyjąć kluczy do domu. Ból był niewyobrażalny. Ból i bezsilność. Prawa ręka wyglądała okropnie, więc jeszcze tego samego wieczoru poszedłem do lekarza. To było poważne złamanie. W gipsie – jak powiedział lekarz – będę chodził od 6 do 8 tygodni.

- Zrobiłeś obdukcję?

- Nie stać mnie na to. Obdukcja prywatna kosztuje sto złotych. Darmowa jest jedynie wówczas, jeśli skieruje mnie na nią policja. Ale jakoś nie wydaje mi się, żeby rozsądne było pójść na policję po skierowanie na obdukcję w związku z pobiciem przez policję. Wolę się już z policją nie widzieć. Kupiłem leki przeciwzakrzepowe, zacisnę zęby. Jakoś wytrwam.

- Bił cię jeden policjant? Kilku? Rozpoznałbyś twarze tych policjantów?

- Twarze widziałem, ale nie wiem, czy byłbym w stanie ich poznać. Uderzał jeden, choć rzuciło się na nas chyba z pięciu. Przez moment byłem osaczony przez nich razem z jakimś zupełnie obcym człowiekiem. Też przerażonym. Nie wiem, co się z nim stało.

 Będziemy spotykać się ze wszystkimi ofiarami brutalności policji i lewackich bojówek podczas Marszu Niepodległości. Ich relacje, nagrane, bądź spisane, będziemy umieszczać w Nowym Ekranie. Po to, żeby żadnej z tych spraw nie dało się pozamiatać pod dywan. I żeby społeczeństwo poznało prawdę o Marszu Niepodległości.

 Jeszcze dzisiaj umieścimy zapis wideo naszej rozmowy z Krzysztofem.