Czego dowiedziałem się w Warszawie 11 listopada
Wpisał: Jacek Bezeg   
17.11.2011.

Czego dowiedziałem się w Warszawie 11 listopada

 

...Prawica - zwyczajowe określenie sił politycznych, które charakteryzuje szacunek dla tradycji, autorytetów, religii, istniejącej hierarchii społecznej oraz wstrzemięźliwość przy dokonywaniu zmian w systemie społeczno-gospodarczym i politycznym. Jak się okazuje takie poglądy są wystarczającym powodem do tego by znaleźć się w orbicie zainteresowania Polskiej Policji.

 

Jacek Bezeg (2011-11-14) http://www.ospn.opole.pl/?p=art&id=583

 

Był w tym zapewne palec Boży, że w tłumie 20, a może i 30 tysięcznym spotkałem człowieka, którego spotkać bardzo chciałem, profesora Dakowskiego. W wojennej zawierusze, jaką zafundowali nam urzędnicy stołecznego ratusza do spółki z dziennikarzami pewnej gazety (której nazwy w dobrym towarzystwie się nie wymienia), trudno takie spotkania planować, więc nawet nie próbowałem. W rozmowie przerywanej okrzykami i pieśniami wymieniliśmy uwagi o sytuacji tu i ówdzie. Opowiedziałem o naszej podróży do Warszawy pod czułą opieką służb porządkowych. Profesor przypomniał mi wtedy o podstawowej zasadzie obowiązującej w kontaktach z panami, którzy zapomnieli ubrać mundury i muszą jeździć swoim prywatnym samochodem. Trzeba dążyć do tego, aby sytuacja była jasna.

 

Wkrótce miałem okazję radę tę wypróbować. Po powrocie do autobusu za przejazd, którym do stolicy i z powrotem zapłaciłem, okazało się, że jestem aresztowany. To niesamowite, dwaj panowie, dla których zabrakło na mundury i radiowóz, ledwie na odznaki i legitymacje starczyło, potrafili zaaresztować trzy autobusy pełne ludzi. To jaka musi być sprawność i siła, tych, o których zadbano lepiej.


Udało mi się wyjść z więźniarki tylko dlatego, że poszedłem na rozmowę z policją. Mój strażnik - jeszcze niedawno tylko kierowca wynajętego przez nas autokaru, na taką rozmowę wyraził zgodę i nacisnął guzik.


Zapytałem młodego człowieka dlaczego nas śledzi, kim jest i kto wydał decyzję o śledzeniu nas. Pokazał mi odznakę i legitymację. Przyznał, że przyjechali za nami z Opola, a czasem jechali przed nami. Stwierdził, że nie muszą mieć niczyjego pozwolenia na "opiekowanie się nami". Robią to dla naszego dobra i niejako przy okazji, bo podstawowym ich zadaniem jest "opieka" nad grupą kibiców. Robią to dlatego, że kibice to przeważnie środowiska prawicowe, a nawet skrajnie prawicowe.

 

Zajrzyjmy do wikipedii: Prawica - zwyczajowe określenie sił politycznych, które charakteryzuje szacunek dla tradycji, autorytetów, religii, istniejącej hierarchii społecznej oraz wstrzemięźliwość przy dokonywaniu zmian w systemie społeczno-gospodarczym i politycznym.

Jak się okazuje takie poglądy są wystarczającym powodem do tego by znaleźć się w orbicie zainteresowania Polskiej Policji.  
To szokujące. Prawda? W jakich to krajach ściga się ludzi za przekonania? Zwłaszcza za prawicowe?
Trudno mi znaleźć pomysł na jakieś sensowne skomentowanie tego wyznania.
Może tak:
Panie policjancie! Te wszystkie cechy, za propagowanie których ludzie zasługują na miano prawicowych powodują, że społeczeństwa wzrastają i rozwijają się. Konsekwencją takiego wzrostu jest zwiększenie ilości pieniędzy wpływających do państwowej kasy jako podatki. Jak tych podatków jest więcej to może Pan dostać podwyżkę. Jak się nazywa ktoś kto podcina gałąź na której siedzi?
W krajach, które chcą stabilizacji i rozwoju, wojsko i policję rekrutuje się właśnie ze środowisk prawicowych. Polska Policja jest jak widać lewicowa. Do czego zmierzają nasze władze?

P.S. Nigdy za wiele powtarzania pewnych prawd, więc i teraz powtórzę:


1. Niemcy, którzy rozpętali Drugą Wojnę Światową i wymordowali miliony, czyli faszyści, byli członkami lub zwolennikami Narodowo Socjalistycznej Partii Niemiec.
      TO BYŁA LEWICA!!!        NIE PRAWICA!!!


2. Komuniści, którzy mają na rękach krew nie tylko milionów osób różnych narodowości, ale i milionów obywateli SSSR, TO TEŻ BYŁA LEWICA!!!


3. Ze wskazań Lenina wynika nazywanie wszystkich politycznych przeciwników faszystami i zwyczaj ten nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.