Kto kogo instruuje?
Wpisał: Łukasz Kołak   
19.11.2011.

Kto kogo instruuje?

Łukasz Kołak

 

     Jak to dobrze wrócić do domu po tygodniu ciężkiej pracy i poznać nowy (stary) skład rządu, który przez najbliższe lata będzie robić nam dobrze pod każdym względem. Szczególne zaufanie wzbudza nowy minister sprawiedliwości – Jarosław Gowin, który może i tam z prawem niewiele ma wspólnego, ale za to potrafi, jak mało kto w Platformie, robić dostojne miny, więc do tego resortu jak najbardziej się nadaje. W charakterze listka figowego oczywiście, bo jak dobrze wiemy, w naszej umiłowanej ojczyźnie o funkcjonowaniu żadnego prawa, poza prawem Kaduka, mowy być nie może, a poza tym i tak w resorcie owym (jak i pozostałych zresztą) „inni szatani mają być czynni”. A pan Gowin i reszta to tylko figuranci systemu, zaprojektowanego przy wódce i zakąsce w willi MSW w Magdalence w czasach „sławetnej i chwalebnej” (oraz „pokojowej” oczywiście) transformacji ustrojowej.

     W dniu zaprzysiężenia Nowego Wspaniałego Rządu wypływają też kolejne dobrodziejstwa z naszej nieustającej przyjaźni ze Związkiem Socjalistycznych… o pardon! – z Federacją Rosyjską. Po 10 kwietnia 2010 r. owa przyjaźń nabrała przyspieszenia i widzimy dziś, że przynosi to efekty. Oto służby wszelakie zajęły się na nowo sprawą uprowadzenia Krzysztofa Olewnika. Okazuje się, że nie było to żadne uprowadzenie, tylko samo-uprowadzenie. Niedługo dowiemy się pewnie, że Krzysztof Olewnik nie tylko sam się uprowadził i instruował swoich domniemanych porywaczy o tym jak mają rozmawiać z jego rodziną, ale też sam się wiązał, przetrzymywał w norze, doprowadził do wycieńczenia i zmarł. Ot takie przedłużone w czasie samobójstwo. Pewnie po swojej śmierci sam wykopał sobie dół i się w nim zakopał. A wszystko na złość tacie. Nasi dzielni mołojcy z prokuratury, wiedzeni doświadczeniem śledczych sowieckiego… o pardon! międzynarodowego MAKu, badającego katastrofę smoleńską, umieją już odczytywać z taśm właściwe nagrania. Tylko czekać, kiedy głos w tej sprawie zabierze dostojny Jarosław Gowin. Ponieważ klasyki nigdy za dużo, warto zatem zadać sobie na koniec leninowskie pytanie: „kto kogo?”. Kto kogo instruuje?