Tusk zatopił giełdowy kurs akcji miedziowego kolosa
Wpisał: Andrzej Molasy   
19.11.2011.

Tusk zatopił giełdowy kurs akcji miedziowego kolosa

Rząd Tuska sprzedał bardzo tanio kurę znoszącą jeśli nie złote, to na pewno srebrne jaja

 

Andrzej Molasy http://prawdawoczykole.salon24.pl/365536,tusk-zatopil-gieldowy-kurs-akcji-miedziowego-kolosa 19.11.2011

Skutkiem wczorajszego sejmowego exposé premiera Donalda Tuska był spadek kursu spółki KGHM Polska Miedź na warszawskiej giełdzie aż o 13,8 proc., czyli o 23 zł za akcję. Tak inwestorzy zareagowali na zapowiedź opodatkowania wydobycia miedzi i srebra. Kapitalizacja giełdowa lubińskiej spółki zmniejszyła się o ponad 4 mld zł. KGHM ma  bardzo znaczący udział w indeksie  WIG20, więc wielkość tego wskaźnika obniżyła się tak znacznie, że wywołała tzw. techniczną (czyli automatyczną) wyprzedaż innych największych spółek notowanych w Warszawie (PKO BP, Pekao SA, PKN Orlen). W efekcie WIG20 spadł o 2,3 proc. i warszawska giełda okazała się jedną z najsłabszych w Europie.

Indywidualny inwestor, który posiadał przed południem 100 akcji KGHM wartych 16,7 tys. zł, stracił w ciągu kilku godzin 2,3 tys. zł. Strata właściciela 1000 akcji wyniosła 23 tys zł. Duzi inwestorzy stracili nawet po kilkaset tysięcy zł. Jeśli ktoś posiadałby przed wystąpieniem Tuska informację, że zaproponuje on opodatkowanie wydobycia surowców pozyskiwanych przez KGHM, to z pewnością sprzedałby akcje tej spółki wcześniej i uniknąłby strat. 

Dlatego zasadne wydaje się pytanie zadane premierowi przez posła Antoniego Macierewicza, czy zapewnił on należytą ochronę kontrwywiadowczą informacji, która spowodowała takie reperkusje na giełdzie. Tusk powinien ujawnić, kto oprócz niego wiedział o tym, że zamierza zaproponować nowy podatek, który dotyczyć będzie jednej z największych polskich spółek giełdowych. Konieczne jest sprawdzenie, czy osoby te nie podzieliły się swą wiedzą z kimś, kto wykorzystał ją w transakcjach giełdowych.

Inwestorów giełdowych próbował bezskutecznie uspokoić prezes KGHM Herbert Wirth, który w rozmowie z PAP powiedział, że jest to dobry pomysł i nie zaszkodzi planom rozwoju tego jednego z największych producentów miedzi i srebra na świecie. Jego zdaniem ważne będą szczegóły zaproponowanego rozwiązania podatkowego.

Panika giełdowych graczy była spowodowana obawami, że KGHM, który uznawany jest powszechnie za największą perłę warszawskiej giełdy, może wypłacić mniejszą dywidendę oraz zrezygnować z zapowiedzianego niedawno skupu akcji własnych za kwotę 3 mld zł. Inwestorzy obawiali się także, że zapowiedź obłożenia dodatkowym podatkiem polskiego giganta miedziowego może doprowadzić do tego, że będzie się on rozwijał w wolniejszym tempie, gdyż zrezygnuje z przejęć dużych firm zagranicznych. Prezes Wirth stwierdził, że takiego zagrożenia nie ma.

Polska jest krajem, który z wydobycia miedzi i srebra, surowców niemal tak cennych jak złoto, czerpie bardzo niewielkie korzyści. W tej chwili jest ono obłożone tzw. podatkiem od urobku w śmiesznej wysokości 3,1 zł za tonę. Roczne wpłaty Polskiej Miedzi do budżetu państwa z tego tytułu wynoszą zaledwie ok. 80-90 mln zł. To mikroskopijna kwota w porównaniu z dochodami polskiego miedziowego giganta. KGHM zapowiadał uzyskanie w tym roku zysku netto w wysokości 9,6 mld zł. Hossa na rynku surowców spowodowała, że te prognozy zostaną z pewnością znacznie przekroczone, bo w pierwszych 3 kwartałach tego roku miedziowa spółka zarobiła już na czysto 7,5 mld zł. 

Zadziwiające jest to, że rząd dopiero teraz zdecydował się na wprowadzenie specjalnego opodatkowania wydobycia miedzi i srebra.  Sądzę, że również prezes KGHM dziwił się, że wydobycie miedzi nie jest praktycznie w Polsce wcale opodatkowane i dlatego z takim spokojem przyjął zapowiedź premiera, mówiąc, że to zrozumiałe, iż "Skarb Państwa chce mieć z tego tytułu przychody tak jak w innych krajach".

Spokój prezesa Wirtha wynika z tego, że tegoroczny zysk KGHM jest tak wielki, że można odnieść wrażenie, iż zarząd spółki nie wie co z nim zrobić. Chyba z tego powodu zaskoczył giełdowych inwestorów sensacyjną propozycją skupu do 10 proc. akcji własnych za astronomiczną w polskich warunkach kwotę 3 mld zł. Zostaną one umorzone, co oznacza, że nabywca 10-procentowego pakietu sprzedanego 2 lata temu przez rząd Tuska zwiększy za darmo swój udział w akcjonariacie KGHM o 1 proc. i zyska tym samym 300 mln zł. 

Sprzedaż tego pakietu akcji należy do najbardziej kontrowersyjnych decyzji prywatyzacyjnych ministra skarbu Aleksandra Grada. Tajemniczy kupiec zapłacił za niego ponad 2 mld zł, czyli po 103 zł za sztukę. Jeśli zdecydowałby się na sprzedaż tych akcji kilka miesięcy temu, gdy cena jednej akcji wahała się między 180 a 190 zł, to zarobiłby na czysto aż 1,6-1,7 mld zł. Jeśli tego nie zrobił, to nawet po dzisiejszym tąpnięciu kursu KGHM w dalszym ciągu zarabia krocie - ponad 800 mln zł. 

Strata Skarbu Państwa z tej transakcji wynika nie tylko z tego, że wartość sprzedanego pakietu jest w tym momencie znacznie większa, ale również z tytułu utraconej dywidendy. Rząd Tuska sprzedał bardzo tanio kurę znoszącą jeśli nie złote, to na pewno srebrne jaja. Wystarczy sobie uzmysłowić, że jeśli KGHM przeznaczy na dywidendę połowę tegorocznego zysku, czyli ok. 5 mld zł, to właściciel 10 -procentowego pakietu akcji otrzyma 0,5 mld zł. Jeśli zyski miedziowego koncernu będą utrzymywać się w dalszym ciągu na takim poziomie, to przez najbliższe 5 lat do budżetu mogłoby wpłynąć ok. 2 mld zł, czyli dokładnie tyle, ile Skarb Państwa zarobił na sprzedaży akcji KGHM. A przez następne kilkadziesiąt lat dochody z tego tytułu wyniosłyby kilkanaście miliardów złotych.

Sprzedaż akcji KGHM przez rząd Tuska nie miała zatem żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Można by się zastanawiać nad jej sensem, gdyby jej skutkiem było np. uzyskanie nowoczesnych technologii albo dostępu do nowych złóż. Jednak w tym przypadku tak nie było. Zatem decyzja o prywatyzacji wynikała z obłędnej koncepcji wyprzedawania przez rząd Tuska wszystkiego co się da. Bo ponoć wszystko co prywatne jest lepsze od państwowego. Nawet miedź i srebro.

Wydaje się, że teraz ekipa Tuska poszła po rozum do głowy i próbuje w inny sposób uszczknąć część zysków miedziowego kolosa (ponoć ma to być 2-3 mld zł). Lepiej późno niż wcale.