W ostatnim stadium
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz   
25.11.2011.

W ostatnim stadium

Stanisław Michalkiewicz, Ścieżka obok drogi naszdziennik

Wprawdzie w Hiszpanii jest król, ale powiedzmy sobie szczerze: jaki tam z niego król? Dzisiejsi królowie to tylko atrapa królów, rodzaj dekoracji, za kulisami której działają bandy gangsterów, nazywających swoje gangi partiami politycznymi. W jaskiniach zbójców, jakimi stały się współczesne parlamenty, gangi te ustalają między sobą, w jaki sposób i w jakiej skali będą grabiły obywateli i w ten sposób żyły sobie na ich koszt długo i szczęśliwie. W naszym nieszczęśliwym kraju nie ma nawet takiego króla, jak w Hiszpanii, co oczywiście nie poprawia sytuacji, ale ją jeszcze pogarsza.

U nas mamy ustrój republikański, co oznacza, że ubzduraliśmy sobie, iż sami będziemy swoimi królami. Jest to oczywiście fizycznie niemożliwe, toteż nasi panowie gangsterzy robią nam wodę z mózgu, proponując "udział we władzy". Ten "udział we władzy" to szatańska namiastka praworządności, to znaczy - sytuacji, gdy prawa ustanawiane w państwie mają za podstawę prawa naturalne. Cóż to bowiem za sytuacja, w której wszyscy mają "udział we władzy"? To sytuacja, w której każdy rządzi. Rządzi - ale przecież nie sobą, to chyba oczywiste. Rządzi, a właściwie próbuje rządzić, innymi. Ale kiedy miliony ludzi próbują rządzić innymi, zakres ludzkiej wolności gwałtownie się kurczy - bo nic tak nie zżera ludzkiej wolności, jak pragnienie rządzenia innymi. W takiej sytuacji nie ma mowy o tym, by podstawą praw pozytywnych, a więc praw ustanawianych przez państwo, były prawa naturalne. Przeciwnie, podstawą prawa pozytywnego są kaprysy większości - tym bardziej dziwaczne, im bardziej ta większość została zdemoralizowana.

Dlatego okupujące dzisiejsze państwa gangi dokonują cudów pomysłowości, by poddane ich okupacji narody zdemoralizować, a pozbawiwszy w ten sposób zdrowego rozsądku, doprowadzić do stanu psychicznej bezbronności. Bo narody doprowadzone do stanu bezbronności można bezkarnie nie tylko ograbić, ale nawet zniszczyć. Dlatego rządzące współczesnymi państwami gangi przywiązują taką wagę do państwowego monopolu edukacyjnego, do kontrolowania mediów, zwłaszcza elektronicznych, oraz przemysłu rozrywkowego. Przy pomocy tych trzech narzędzi w krótkim czasie doprowadzają całe narody, a zwłaszcza mniej odporną młodzież, do kompletnego onieprzytomnienia.

Jakże inaczej można wytłumaczyć sytuację, w której dumny naród hiszpański, co to kiedyś stworzył imperium, nad którym nigdy nie zachodziło słońce, przez całe osiem lat dawał się wodzić za nos manipulantowi i oprzytomniał dopiero, gdy ten doprowadził go na skraj przepaści? To znaczy jeszcze nie całkiem oprzytomniał, bo na partię Zapatero głosowało co prawda już nie ponad 43 procent, jak w roku 2008, a tylko 29 - przy frekwencji 71,8 proc. - ale przecież nadal 30 procent mimo wszystko jeszcze nie oprzytomniało. Bardzo zatem możliwe, że w przypadku osób mniej odpornych psychicznie taka długoletnia demoralizacja powoduje nieodwracalne skutki w postaci całkowitej utraty poczucia rzeczywistości. "Kto w szpony dostał się hipostaz, rzeczywistości już nie sprosta" - przestrzega Janusz Szpotański w "Towarzyszu Szmaciaku". Warto tę przestrogę wziąć sobie do serca również u nas, kiedy to premier Tusk w swoim exposé zapowiedział przykręcenie śruby przede wszystkim na odcinku ekonomicznym, to znaczy - rabunek mienia obywateli i zadłużanie młodego pokolenia w tempie iście stachanowskim. Rzeczywiście, jest możliwe, że snobujący się na nowoczesnych ludzie o słabych głowach dadzą się na to nabrać i kto wie, czy nie pociągną na skraj przepaści pozostałej części społeczeństwa. Nic bowiem w przyrodzie nie uchodzi bezkarnie, a już zwłaszcza głupota, za którą narody muszą zapłacić, jak nie w obecnym, to w kolejnych pokoleniach.

Okupujące dzisiejsze państwa gangi dokonują cudów pomysłowości, by poddane ich okupacji narody zdemoralizować