Brunon K. w Londynie
Wpisał: grzechg,   
21.11.2012.

Brunon K. w Londynie

 

Tylko czekać jak aresztowany Brunon K. zacznie jeździć po Europie. Będą go pokazywać służbom innych państw europejskich, a może i nawet tamtejszym ludom tubylczym. Odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że oni, tam w Europie Zachodniej, wiedzą doskonale, że tutaj, nad Wisłą, trwa taka nasza pospolita ruchawka, która co i rusz, ma swoje kolejne odsłony. Przyglądają się, a najbardziej zainteresowani pociągają za sznurki.

Oczywiście nie w sprawie drutu i baterii R-14. Polska jest dużym krajem i jako taki jest w orbicie zainteresowania wszystkich liczących się służb na świecie. A służby te widzą i wiedzą dużo na temat metod dezinformacji. Konferencja prasowa o niedoszłym zamachowcy z Krakowa jest tego doskonałym przykładem. Niepozorny pracownik wyższej uczelni, reklamujący w sieci swoje eksperymenty wybuchowe od wielu lat, praktycznie z niczym się niekryjący, dochodzi w końcu do wniosku, że wysadzi to wszystko w powietrze, a że ma niezłe pojęcie o tym, jak można to zrobić, wpada (przez małżonkę (?)) w sidła ABW. Nie wiemy tylko, kiedy wpadł na ten szalony i zbrodniczy pomysł.

Wszystko zostało przez prokuraturę i ABW tak podane, że budzi jedynie powszechną konsternację albo wręcz rozbawienie, co nie jest chyba normalne, gdy państwu grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Coś, co powinno budzić naszą obawę, strach, niepokój, troskę, protest, powagę, niesie za sobą śmiech i lekceważenie, wręcz niewiarę, że to się mogło wydarzyć. A przecież mogło.

Dwa mainstreamowe portale, z których jeden zamienia się wieczorem w poradnik seksualny, trąbią od wtorkowego wieczora o wielkim zainteresowaniu sprawą Brunona K. w Europie, co wynika jakoby z wypowiedzi ministra spraw wewnętrznych Jacka Cichockiego, o której za chwilę. No jest to wyjątkowy i szczególny przypadek potencjalnego zamachowca, który tworzy grupę zbrojną składającą się głównie z samych agentów ABW pod przykryciem. Do pracy samych agentów nie można tu mieć zastrzeżeń, bo licho nie śpi. Może podejrzany chciał dokonać jakiegoś strasznego czynu, może zwerbował do niego nieznanych nam osobników, pałających, tak jak on, nienawiścią do całego systemu władzy w Polsce.

Europejskie media oczywiście milczą w tej sprawie, a jeśli już wspominają, to na szarym końcu swoich internetowych serwisów, tak jak „Die Welt”. Niemiecka gazeta donosi o kilku polskich nacjonalistach planujących zamach na gmach parlamentu. Czyli wiedzą jednak coś więcej od nas, bo u nas mówi się na razie o jednym nacjonaliście, czyli o Brunonie K. Chyba nie mają na myśli polskich agentów jako nacjonalistów. W innej niemieckiej gazecie „Die Zeit” o udaremnionym zamachu nie ma ani słowa, podobnie w prasie francuskiej.

Ogromne zainteresowanie naszym przypadkiem jednak jest - mówi Jacek Cichocki, a konkretnie wychodzi ono od szefów służb innych krajów Unii Europejskiej. Dlatego nasz minister na sesji szefów MSW sześciu największych krajów UE (G-6), oraz przedstawicieli USA w Londynie, poinformuje, jak rozumiem, o wynikach operacji ABW. Kiedy pokaże ministrom spraw wewnętrznych wstrząsające zdjęcia różnych sprzętów, jakie gromadził wykładowca akademicki z Krakowa, padną z wrażenia. Te wszystkie kable, słoiki po kawie rozpuszczalnej, baterie R-14, dziurkacz, hełmy, śrubki, to z pewnością budzi grozę.

Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że w tym wszystkim nie ma jakiejś logiki, że to działania bez sensu. W Smoleńsku nie było zamachu, a jeśli był nawet, to nic nie możemy, nic nie wiemy – taki jest prawdziwy przekaz płynący z różnych ośrodków władzy od kilku miesięcy, a nie, że zamachu na pewno nie było. Nie, nieprawda, zamachu na pewno nie było – powtarzają w ostatnich dniach różne autorytety i jeden z biskupów. Stoimy u progu faszyzacji – twierdzi lewica.

Policjanci w kominiarkach robią za prowokatorów na Marszu Niepodległości, no i co z tego? Jakiś facet w otoczeniu agentów służb miał wjechać w pobliże Sejmu z czterotonowym ładunkiem wybuchowym, ale państwo zdało egzamin i niedoszły zamachowiec siedzi. Trwa od kilku tygodni totalne zamieszanie i manipulowanie opinią publiczną w Polsce w jakimś konkretnym celu. I ten cel nie ma na pewno twarzy Brunona K.

Jaki jest ten cel? Nie wiem, na pewno nie jest to cel zgodny z interesem Polski, z nasza racja stanu.