Poświęcenie świata w 1984 r. a katastrofa arsenału w Siewieromorsku
Wpisał: Antonio Socci   
25.11.2012.

Poświęcenie „świata” w 1984 r. a katastrofa w Siewieromorsku

 

wielu biskupów do­słownie wścieka się, kiedy zostaje wspomniane Orędzie Fatim­skie" .

 

Antonio Socci, CZWARTA TAJEMNICA FATIMSKA?

Wyd. AA, Kraków , str. 302 i nn

 

... Nawet Jan Paweł II nie będzie mógł zrealizować tych wszystkich pragnień, które nosił w sercu, chcąc wreszcie odpowiedzieć na żądanie Matki Bożej, ponieważ po piętnastu latach posoborowego spustoszenia "zwycięstwo protestanty­zmu wewnątrz katolicyzmu" (jak mówił kardynał de Lubac) było powalające, a wśród hierarchów już skonsolidowało się nadzwyczajne ugrupowanie przeciwne Fatimie, które nawet papieżowi związało ręce.

 

"Z Wojtyłą znaliśmy się od czasu Soboru", opowiadał biskup Pavel Hnilica Andrei Tornielliemu. "Miałem okazję spotkania się z nim kilka dni po wyborze i powiedziałem mu: 'Ojcze Święty, Bóg powołał Waszą Świątobliwość po to, żeby pierwszym dziełem Waszej Świątobliwości było poświęcenie i nawrócenie Rosji.' Odpowiedział mi: 'Jestem gotów uczynić to choćby jutro. Jeżeli przekonasz biskupów'. Już po zama­chu, 8 grudnia 1981 roku, w bazylice Santa Maria Maggiore papież wypowiada te słowa: "Maryjo, Tobie zawierzamy losy ludzkości". Biskup Hnilica, który był przy tym obecny, opo­wiadał: "Po ceremonii, w zakrystii, powiedziałem do papieża: 'Wasza Świątobliwość, nie wystarcza zawierzenie, potrzebne jest poświęcenie'. Odpowiedział mi: 'Wiem, ale wielu teolo­gów jest przeciwnych"'.

W następnym roku papież dokonał poświęcenia, ale nie był to akt uroczysty, we wspólnocie ze wszystkimi biskupami i ukierunkowany na poświęcenie Rosji. Siostra Łucja, zagad­nięta przez nuncjusza apostolskiego w Portugalii, arcybiskupa Portalupi, 19 marca 1983 roku powiedziała: "Poświęcenie Ro­sji nie zostało dokonane tak, jak o to prosiła Nasza Pani".

A wreszcie 25 marca 1984 roku, miało miejsce poświęcenie, o którym była już mowa. Siostra Łucja tak je skomentowała: "Papież zrobił wszystko, co mógł zrobić". Jest to stwierdze­nie przypominające słowa papieża wypowiedziane przy okazji aktu zawierzenia z 1982 roku, kiedy Jan Paweł II stwierdził, że "zrobił wszystko, co było możliwe w tych konkretnych okolicznościach".

Co to znaczy? Być może Ojciec Święty nie mógł zrobić tego wszystkiego, co chciał? Kto lub co mu to uniemożliwiło? Co wiedziała siostra Łucja?

Światło, które nieco mrocznym blaskiem oświetla powyż­sze znaki zapytania, zostało rzucone w listopadzie 1985 roku przez Hamisha Frasera, pisarza, który nawrócił się w Fatimie: "Co do jednej sprawy nie ma wątpliwości: Ojciec Święty jest dojmująco świadomy potrzeby poświęcenia Rosji, [...] wziąwszy pod uwagę, że na przestrzeni dwóch lat trzykrotnie dokonał poświęcenia świata [...], a za trzecim razem (15 mar­ca 1984 roku) zaprosił biskupów, aby zjednoczyli się z nim [.. .] w dokonaniu Aktu Poświęcenia. Oprócz tego przy każdej okazji zaznaczał, iż rozumie, że wymagane przez Matkę Bożą poświęcenie jeszcze nie zostało dokonane. Dlatego niech nikt nie zmyśla, że ta sprawa nie leży Ojcu Świętemu na sercu".

A oto bulwersujące wyjaśnienie: "Wziąwszy pod uwagę niepokój Ojca Świętego odnośnie poświęcenia [...], a z dru­giej strony gorszące nieprzychylne nastawienie wywołane (jego) prośbą o udział biskupów w uroczystym akcie z 1984 roku, można wywnioskować z niemal całkowitą pewnością, że szczególnie jedna rzecz przeszkodziła Ojcu Świętemu w wyda­niu biskupom rozporządzenia zjednoczenia się z nim w akcie poświęcenia Rosji - jego obawa, że mogłoby to rzeczywiście spowodować formalną schizmę".

A może ta obawa spowodowana jest jego znajomością całej Trzeciej Tajemnicy? Czy zapowiedź takiego wydarzenia znajduje się w dotąd utajnionych słowach Matki Bożej? Na pewno Fraser ma rację gdy stwierdza, że "wielu biskupów do­słownie wścieka się, kiedy zostaje wspomniane Orędzie Fatim­skie" . Kardynał Stickler, bardzo bliski współpracownik Ojca Świętego, wyznał 26 listopada 1987 roku, że papież nie mógł jeszcze dokonać poświęcenia, chociaż tego pragnie, ponieważ biskupi "nie są mu posłuszni".

A to każe przeczuwać, że być może ma już miejsce milcząca schizma zrywająca z praw­dą katolicką. Lub - jak powiedział kardynał De Lubac - że protestantyzm rzeczywiście zwyciężył wewnątrz katolicyzmu. A wielkim znakiem sprzeciwu z pewnością jest tu Maryja.

Ona, jak ukazuje wydarzenie Fatimy, wysłuchuje i wspo­maga papieża na wszelkie sposoby. Maryja "zwycięża wszystkie herezje", jak podkreślał kardynał Ratzinger w książce Maria, Chiesa nascente (s. 19). Poświęcenie z 1984 roku bardzo przy­pomina te akty poświęcenia świata, których dokonał Pius XII w 1942 i 1952 roku. Podobnie jak poprzednie - co można wywnioskować ze słów siostry Łucji - także i ten uroczysty akt był niepełny i nie pozwolił na realizację obietnicy danej przez Matkę Bożą w Fatimie. Ale został pozytywnie przyjęty przez Niebo. I to w jak wspaniałomyślny, nadzwyczajny sposób!

Widząca stwierdziła - prawdopodobnie na podstawie ob­jawienia z 1985 roku, o którym mówił także arcybiskup Ber­tone - że ten akt uchronił świat przed wojną o katastrofalnych skutkach, która miała wybuchnąć właśnie w 1985 roku. Na­turalnie taki przekaz ma charakter nadprzyrodzony, a zatem owa "wiadomość" nie jest "historycznie" udokumentowana.

 

Jednakże istnieją zaskakujące poszlaki - wywierające wielkie wrażenie ukazanie sytuacji na świecie w okresie tych kilku, miesięcy między 1984 a 1985 rokiem i zrozumienie tego, co się wówczas działo.

Zaistniał wtedy rzeczywiście poważny kryzys dotyczący rakiet średniego zasięgu. Na Kremlu ster władzy przejmują Andropow i Czernienko. Według historyków, w latach 1983­1984 konflikt na linii NATO-Układ Warszawski osiągnął punkt kulminacyjny. Kryzys dotyczący rakiet średniego za­sięgu jest być może najbardziej dramatycznym momentem w historii powojennej. ZSRR został dotknięty bardzo silnym kryzysem ekonomiczno-społecznym i dlatego nie udaje mu się sprostać konfrontacji i wyzwaniu rzuconemu przez Rea­gana w postaci programu wojen gwiezdnych. Tak więc, mając przed oczami perspektywę krachu i militarnej słabości, Kreml po raz pierwszy bierze pod rozwagę opcję wojenną, czyli "pre­wencyjny" atak na europejski Zachód.

Z pewnością doprowadziłoby to do wybuchu konfliktu atomowego, do wkroczenia na drogę bez powrotu (w ciągu 40 lat zimnej wojny wyprodukowano 130 tysięcy bomb i ra­kiet z głowicami atomowymi, co wystarczyłoby do zniszcze­nia planety setki razy).

I w tym najgorętszym momencie tego kryzysu, 25 marca 1984 roku, na Placu świętego Piotra w Rzymie, przed figurą Matki Bożej Fatimskiej, Jan Paweł II dokonuje dramatycznego i uro­czystego poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi.

I cóż się dzieje?! W ciągu kilku miesięcy Kreml rezygnu­je z zamiaru zbrojnego ataku. To tak, jakby straszliwa burza zatrzymała się akurat w chwili, gdy niebo jest najciemniejsze. Pojawia się słońce, a potężny wiatr rozpędza mrok. Wiele lat później poznaliśmy fakt, który - zdaniem ekspertów - dopro­wadził do tego przełomu.

Alberto Leoni, ekspert w dziedzinie historii wojskowości, przedstawił "katastrofę", która w 1984 roku unieszkodliwiła sowiecki potencjał militarny: eksplozję arsenału w Sewieromorsku nad Morzem Białym. "Bez tego zespołu rakietowego, który kontrolował Atlantyk", wy­jaśnia Leoni, "ZSRR nie miał już żadnej nadziei na zwycię­stwo. Dlatego opcja militarna została anulowana".

Otóż to decydujące wydarzenie [czyli początek eksplozji, bo to trwało parę dni... MD] nastąpiło dwa miesiące po uroczystym Akcie Poświęcenia na Placu świętego Piotra, do­kładnie 13 maja 1984 roku, w rocznicę objawień Matki Bożej Fatimskiej oraz zamachu na papieża.

Czyżby także w tym wypadku zadziałała "niewidzialna ręka" historii, czy też bardzo szczególna data wydarzenia sugeruje, że chodziło raczej o dłoń Niepokalanej Matki z Fatimy, której pa­pież - w tak przejmujący sposób - zawierzył losy ludzkości?

Jest faktem, że był to dopiero początek łask płynących z Nieba po tym poświęceniu z 25 marca 1984 roku. Rze­czywiście, po odstąpieniu od opcji militarnej pozostała tyl­ko desperacka opcja reformy sowieckiego systemu. Tak więc po śmierci Czernienki, w kilka miesięcy po dokonaniu przez papieża poświęcenia świata, w Moskwie do władzy doszedł Michaił Gorbaczow. Ten człowiek otwarty na reformy mógł podpisać ze Stanami Zjednoczonymi traktat o redukcji zbro­jeń oraz eliminacji rakiet średniego zasięgu i w ten sposób oddalić atomową apokalipsę (według "Bulletin of the Atomic Scientists" dwa antagonistyczne mocarstwa posiadały wtedy największą liczbę głowic atomowych, około 70 tysięcy).

Otóż przypadek chciał, że ten traktat - po którym, we­dług siostry Łucji, wojna została zażegnana - został podpisany w dniu 8 grudnia 1987 r., kiedy Kościół obchodził święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Zresz­tą to sam Gorbaczow, w wigilię podpisania traktatu, zło­żył to zaskakujące wyznanie dla tygodnika "Time": "Jestem przekonany, że Bóg, tam na górze, w niebiosach, nie odmówi nam mądrości potrzebnej dla znalezienia dróg porozumie­nia". Rzeczywiście, wokół tej ugody miał miejsce zaskakujący splot interwencji Matki Bożej.

[Ale sam Gorbi był już po wtajemniczeniu w wysokie kręgi masońskie... MD]

Zmieniony ( 29.12.2012. )