Przyszyć żydowskie korzenie Rotmistrzowi Pileckiemu
Wpisał: Wojciech Sumliński   
28.11.2012.

Przyszyć „żydowskie korzenie” Rotmistrzowi Pileckiemu

 

 

Wojciech Sumliński  24 listopada 2012 r.

 

 http://www.eostroleka.pl/sumlinski-bylem-w-ostrolece-na-wlasne-oczy-moglem-przekonac-sie-jak-rozkreca-sie-8222historia8221-wokol-8222poklosia8221,art32368.html

(…)
Na Podlasiu, gdzie mieszkam, w przeciwieństwie do Ostrołęki, „Pokłosie” wyświetlano, ale mieszkańcy południowego Podlasia film ów zbojkotowali.

Podobnie było w wielu innych miastach w całej Polsce. A jednak, choć to film słaby, jestem przekonany, że zostanie obsypany nagrodami. Pewność swoją czerpię z rozmowy z Andrzejem Pileckim, synem Rotmistrza Pileckiego, którego onegdaj wiozłem z Warszawy do Kazimierza n. Wisłą, w związku z otworzeniem ulicy imienia Rotmistrza.

 

Andrzej Pilecki opowiedział mi niezwykłą historię.

Któregoś razu zgłosili się do niego „ważni ludzie z Hollywood” z pytaniem: „czy pan wie, że pana tata miał korzenie żydowskie?„ Andrzej Pilecki zaprzeczył, „rewelacje” nazwał bzdurą. W odpowiedzi usłyszał: „O pana bohaterskim ojcu wiedzą co poniektórzy w Polsce, ale nic nie wie świat. A my mamy wielomilionowy budżet i największe gwiazdy Hollywood. Proszę nie przeszkadzać, bo przecież ojciec mógł mieć korzenie żydowskie, a pan mógł o tym nie wiedzieć”.

Na kolejne dementi ważni ludzie z Hollywood poprosili o przemyślenie sprawy, później przyjechali raz jeszcze, pisali i dzwonili, przekonywali i namawiali. Andrzej Pilecki nie zgodził się jednak „uczynić” z ojca Polaka - Żyda, którym przecież Rotmistrz nie był. Gdyby się zgodził, jakże „prawdziwy” mógłby powstać hit - historia bohaterskiego Żyda, który ucieka z „polskiego obozu koncentracyjnego”, a następnie zostaje zamordowany przez Polaków (bo przecież oprawcy Rotmistrza nosili polskie mundury).

Taki film nie powstał tylko dlatego, że na przeszkodzie stanął dzielny syn dzielnego człowieka. I nieważne, że film, który dzięki postawie Andrzeja Pileckiego nie powstał, miałby z prawdą tyle wspólnego, ile ma „Pokłosie”. Ważne, że byłby po tzw. „linii”, jak „po linii” jest „Pokłosie”, mały film małych ludzi, którzy dla kariery napluli na własny kraj.



Wojciech Sumliński jest dziennikarzem śledczym. Swoją karierę zaczynał w „Słowie Podlasia”, następnie pracował w dzienniku „Życie”, „Gazecie Polskiej” i tygodniku „Wprost”. Autor licznych reportaży i programów w TVP: „Oblicza prawdy” o działalności SB i magazynu śledczego „30 minut”. Autor książki „Teresa Trawa Robot” o tajnych operacjach specjalnych SB oraz autor scenariusza filmowego o śmierci ks. Popiełuszki napisanego dla Agencji Filmowej TVP. W maju 2008 roku do mieszkania Sumlińskiego pod zarzutem ujawnienia Aneksu do Raportu Komisji Weryfikacyjnej WSI spółce Agora, wydawcy „Gazety Wyborczej”, weszli funkcjonariusze ABW. Zarzut ten wkrótce został wycofany i zastąpiony innym. Szczegóły tych wydarzeń dziennikarz opisał w wydanej dwa lata później książce pt. „Z mocy bezprawia”. Obecnie współpracuje z Frondą i magazynem śledczym „Focus”, pisze kolejne książki i jest redaktorem naczelnym „Tygodnika Podlaskiego”.


[źródło: wPolityce.pl]

 

[A jak się to ma do fundacji „Paradis Judeorum” i niejakiego TYRPY? MD]