Ewolucja matrixa: szukanie wilkołaka
Wpisał: ROLEX   
29.11.2012.

Ewolucja matrixa: szukanie wilkołaka

KOLEJNY ETAP ‘MATRIXA’ Część II

 

 Rolex http://hekatonchejres.salon24.pl/467545,kolejny-etap-matrixa 27.11.2012

Cz. I tu : KOLEJNY ETAP MATRIXA Część I

Rozdział trzeci. Problemy z obsadą

Stworzenie wilkołaka napotyka jednak w Polsce na pewne przeszkody. Otóż ciężko jest w skrajnie pacyfistycznym (bo pacyfikowanym przez pokolenia) społeczeństwie znaleźć kandydata na wilkołaka, który posłuży za pretekst do zniesienia pozorów wolności i zalążków wolnej myśli. Próbowano na różne sposoby, za każdym razem sięgając do arsenału skrajnie niebezpiecznych prowokacji. Na celowniku, jako pierwsze, znalazło się środowisko kibiców piłkarskich. Wybór był nieprzypadkowy. Jak powszechnie wiadomo i komuniści i post-komuniści tolerowali stadionowe (i poza-stadionowe) zadymy traktując je chyba jako wentyl bezpieczeństwa dla młodych chłopaków, żeby umierali za Legię i Śląsk, Widzew i ŁKS, ale nie wstępowali do AK. Natomiast umiejętnie sterując represjami można było mieć nadzieję, że jednak wstąpią. ‘Aresztowanie’ i poniżanie setek ludzi zamkniętych kordonem po jednym z meczów Legii było wstępem, swoistym preludium do akcji tworzenia ‘bojówek’. Jej kulminacją było aresztowanie lidera kibiców Legii w czasie, kiedy ten wraz z kilkoma tysiącami innych kibiców brał udział w uroczystościach ku czci Powstańców Warszawskich.

Proszę Państwa, gdyby policja brytyjska zdecydowała się zaaresztować któregoś z liderów klubu kibica Manchesteru United, Liverpoolu, czy nawet QPR lub Milwall podczas masowego spotkania z weteranami, to Manchester, Liverpool, czy Londyn spłynęłyby krwią, a paliłoby się przez miesiąc. Ku zaskoczeniu twórców naszego matrixa Warszawa nie spłynęła krwią i nie paliło się wcale. Wydaje mi się, że powodem takiego stanu rzeczy jest dość duży stopień rozpoznania zagrożeń przez środowiska kibicowskie oraz ich skład, bo przecież identyfikacja kibicowska jest bardzo silna, a fanami klubów piłkarskich są również policjanci, prokuratorzy, sędziowie, funkcjonariusze służb i politycy.

Zamiast krwi i ognia pojawiła się drwina i kpiny z matrixa i jego twórców, chociaż na celowniku znalazł się jeden z elementów matrixa, a więc ktoś o kim sądzimy, że jest polskim premierem.

Casting musiał odbyć się ponownie, więc się odbył. Dwukrotnie. Dwa razy podczas święta 11 listopada próbowano reaktywować ‘brunatną zarazę’, ‘zagrożenie dla demokracji’ i ‘bandytów z lasu’. O ile w tym roku chyba już z dużo mniejszym przekonaniem, o tyle w poprzednim roku byliśmy o krok od tragedii na dużą skalę. Tak dużą, jak duża była skala kryminalnych przygotowań do krwawych zamieszek w wykonaniu polskich władz. Te władze posunęły się nawet do niezgodnego z prawem użycia na polskich ulicach broni zakazanej w większości cywilizowanych krajów (w Polsce też, co ostatnio ustalił NIK), a więc broni dźwiękowej. Ojcowie dzieci, które straciłyby nieodwracalnie słuch w wyniku jej użycia zapewne osiągnęliby stopień determinacji sugerujący wstąpienie do AK, o ojcach dzieci stratowanych przez oszalały z bólu, a stłoczony na małej i zamkniętej przestrzeni tłum nawet nie wspominam.

Ale tu znów twórcy matrixa spotkali się z oporem materii i dzięki rozpoznaniu stopnia zagrożeń przez organizatorów do faszystowskiej ‘rewolucji 11 listopada’ nie doszło, pomimo spędzania czerni z Berlina, bo jej w Polsce zabrakło.

A więc klapa. Tutaj wypada wyjaśnić po co twórcom matrixa potrzebne jest nowoczesne AK. Otóż zmorą każdego matrixa jest masowe, ale pokojowe wypowiedzenia posłuszeństwa, na podobieństwo tego, co zdarzyło się w Polsce w roku 1980, choć ja uważam, że tamten wybuch był w dużym zakresie kontrolowany, a być może nawet inspirowany właśnie po to, by zachować nad nim kontrolę.

Nie ma nic gorszego [dla władzy md] niż setki tysięcy ludzi zebrane w pokojowych zamiarach na placach i ulicach, bo do likwidacji pokojowego protestu o wielkiej skali trzeba użyć wojska – nie ma takich sił policyjnych na świecie, które poradzą sobie z setkami tysięcy demonstrantów. Tu jednak powstaje zagadnienie lojalności wojska wobec władzy, a po tym, co ktoś kogo uważamy za polskiego premiera i jego pomagierzy zrobił z mundurem żołnierza, lojalność wojskowych niższych szarż mogłaby się okazać złudna.

I wtedy możemy mieć do czynienia z nieciekawą dla władzy sytuacją, kiedy to czołgi nie rozjeżdżają demonstracji, ale się do niej przyłączają i to matrix staje po niewłaściwej stronie celownika. I z tego powodu matrix potrzebuje przemocy i rozlewu krwi, a nie pokojowych protestów. Tylko ekstremizm potrafi z jednej strony powstrzymać ‘zwyczajsów’ do przyłączenia się, a z drugiej daje uzasadnienie dla represji typu policyjnego. Inną ważną cechą matrixa jest jeszcze to, że on wytwarza miraże na potrzeby własnych obywateli, ale wytwarza je również na potrzeby zewnętrzne.

Siłowe rozprawienie się z masowymi protestami ludzi, którzy chcą zmiany władzy (vide: ‘kolorowe rewolucje’ w szeregu krajów ‘matrixowej demokracji’) nie spotyka się zazwyczaj ze zrozumieniem reszty świata, a z tym niezrozumieniem wiążą się zazwyczaj represje w postaci mrożenia kont (realnych), a tego żaden matrix nie jest w stanie przetrzymać, bo generałowie i ministrowie przechodzą do opozycji, żeby im konta ‘odmrozić’ (patrz; Libia, Syria).

Rozdział czwarty. Terroryzm.

Słowem-kluczem, które pozwala uzasadnić stosowanie szerokiego zakresu środków policyjnej przemocy, a w efekcie wprowadzenie państwa policyjnego, jest terroryzm. Ja osobiście sądzę, że terroryzm nigdy nie jest spontaniczny (bo oprócz frustracji i woli potrzebna jest technologia), ale tworzony przez państwa na ich potrzeby. Dla destabilizacji państw sąsiednich bądź odległych, a uważanych za wrogie, bądź dla potrzeb wewnętrznych.

Całkiem niedawno przeczytałem w prasie o decyzji ETA o samorozwiązaniu struktur militarnych, a przy okazji odświeżyłem sobie historię tej organizacji. Otóż jednym z wielkich osiągnięć zbrojnych tej organizacji było zorganizowanie kanału przerzutowego broni takich rozmiarów jak wyrzutnie rakiet od związanej umowami wojskowymi organizacji IRA, stacjonującej w Republice Irlandii i w Irlandii Północnej. Te wyrzutnie nazywały się ‘Strieła’ i były produkowane w miłującym pokój Związku Sowieckim, w którym zjawisko pokątnego handlu bronią nie występowało, a państwowy monopol na produkcję i dystrybucję uzbrojenia nie był publicznie kwestionowany.

Ale to tytułem luźnej dygresji. Otóż po niepowodzeniu stworzenia masowej organizacji stosującej przemoc, czy to z kibiców, czy narodowców, nie pozostało już nic innego niż uzupełnić matrix o terroryzm. Najlepiej rzecz jasna, gdyby on był realny, ale ponieważ nie za bardzo udawało się znaleźć w Polsce terrorystę, więc postanowiono tak na dobry początek zacząć od wirtualnego. W tym celu zaczęto, w gabinetach służb, dokonywać przeglądu strumieni elektronów w poszukiwaniu potencjalnych kandydatów. Natrafiono na wykładowcę akademickiego, który pożalił się publicznie, że ‘reżim Tuska’ zakazał mu wykonywania roboty – szkoleń w zakresie wybuchów i materiałów wybuchowych – pod groźbą pięcioletniej kary pozbawienia wolności. Jak rozumiem, słusznie czy nie, na skutek nowelizacji którejś z ustaw pirotechnicznych człowiek ów uznał, że utracił uprawnienia do prowadzenia takich szkoleń, a jest to działalność dochodowa.

Wystarczyło teraz odczekać do momentu, powiedzmy dwudziestego drugiego, albo trzynastego dnia miesiąca, kiedy kończą się środki pochodzące z akademickiej pensji konieczne na pokrycie kosztów utrzymania, i zaproponować za pośrednictwem agentów służb państwowych pod przykryciem przeprowadzenie ‘szkolenia o charakterze zamkniętym’ za godziwą opłatą. Na takim szkoleniu jeden z jego uczestników mógł rzucić od niechcenia: ‘panie doktorze, tym to by chyba nawet Tuska można było wysadzić z fotela’, a pan doktor mógł odpowiedzieć; ‘no wielkiej krzywdy by nie było’ mając na myśli znaczne obniżenie się swojego poziomu życia; taką wymianę zdań uczestnicy szkolenia mogliby zarchiwizować, i oto mamy terrorystę; zupełnie przypadkowo zagrożonego karą pozbawienia wolności do lat pięciu.

Rzecz jasna taka ‘terrorystyczna narracja’ byłaby nieco cienka, gdyby terroryzm miał być jednoosobowy. Jeden terrorysta to wariat, a nie terrorysta; do prawdziwego terroryzmu potrzebna jest ideologia i organizacja, oraz jakiś niszowy nurt, w którym terroryzm się ‘wyhodował’ i mógł się anonimowo rozwijać.

Rozdział piąty. Nośniki zarazy.

Idealnym podglebiem, na którym terroryzm mógł się rozwijać i kwitnąć jest internet. Zapewne w pierwszym odruchu sięgnięto po jakieś czołowe polskie portale informacyjne i ich użytkowników. Po kilkudniowej kwerendzie znalazłem dziesiątki komentarzy, że najlepiej to to całe ‘Peło’ wysadzić w powietrze, ‘pisostwo’ rozstrzelać, a Tuska lub Kaczyńskiego w najlepszym razie przymusowo izolować. No niby mamy tu zamach na demokrację czystej wody. Gorzej jednak z ewentualnymi kandydatami w castingu (copyright Eska) na członków prężnej organizacji terrorystycznej. No dziadek Gienek podpisujący się w necie pseudonimem ‘jurna Hela’, albo uczeń gimnazjum z Wrzeszcza przedstawiający się jako ‘major AK’ nie udźwigną ciężaru odpowiedzialności. Postanowiono więc skupić się na kimś, kto lepiej rokuje. Tak, Panie i Panowie, witamy w klubie, bo to właśnie wśród nas ujawnili się oni – ideolodzy, a pewnie i bojowcy, terroryzmu.

Komentatorzy, którzy uzyskali w sieci pewną popularność, reprezentują pewien poziom intelektualny, w wielu przypadkach przekraczający kilkunastokrotnie poziom gwiazd żurnalistyki, a przy tym są krytycznie nastawieni do otaczającej ich rzeczywistości, nadają się na tego rodzaju casting wprost idealnie. Są wystarczająco ‘publiczni’, by dawać pozory wiarygodności oddziaływania w jakiejś tam skali społecznej, a zbyt mało ‘publiczni’ by móc się skutecznie bronić w mediach głównego nurtu w przypadku ‘montażu’ służb. Mam również wrażenie, że ‘typowanie’ członków grupy odbywa się w oparciu o istniejące, pozawirtualne, związki i relacje, bo do istnienia realnego ‘terroryzmu’ sama obecność w wirtualnej sieci nie wystarczy.

Stworzenie organizacji terrorystycznej składającej się z blogerów pozwala władzy upiec kilka pieczeni na jednym ogniu – poza dostarczeniem kretynom żeru w postaci informacji o wykrytym ‘groźnym związku o charakterze terrorystycznym’ i uzasadnieniu konieczności drakońskiego ograniczenia praw obywatelskich, jest i bat na same portale społecznościowe, których popularność ‘panów od śrubek’ martwi, bo przełamuje w pewnym zakresie monopol na upowszechnianie informacji, jest więc ‘antymatrixowa’.

Akcja tworzenia ‘grupy terrorystycznej’ idzie żwawo, o czym możemy się przekonać śledząc dynamiczny rozwój narracji medialnej. Żurnaliści, zrażeni nieudanymi próbami zaistnienia w sferze pozamainstreamowej z powodu słabowania na intelekcie i konieczności konfrontacji swoich nieistniejących poglądów z poglądami Czytelników, jak na zawołanie odkryli ‘czarnego luda’, przypomnieli sobie nicki i nazwiska ludzi, o których do tej pory nie mieli rzekomo zielonego pojęcia, i rozpoczęli wielkie przygotowania kolejnej w dwudziestoleciu wielkiej uzurpacji - akcji służb, w których tradycyjnie robią za młotkowych.

Mam swoje typy, to znaczy wiem, kto będzie obsadzany w rolach ‘ideologów tierrorizma’, ale ich nie zdradzę, z tego prostego powodu, że mógłbym takim wskazaniem komuś zaszkodzić i ułatwić robotę panom ze służb, a jej ułatwianie uważam za szkodliwe dla Polski. Państwo i tak zapewne wiecie – giełda typów już się rozkręciła. Ja ze swojej strony pragnę gorąco zapewnić potencjalne ofiary kolejnej wielkiej ściemo-prowokacji, że niezależnie od sympatii lub antypatii, mojej ich oceny jako ludzi lub rzemieślników pióra, będę ich – kiedy już znajdą się na widelcu – bronił do upadłego, niezależnie od zbieżności bądź różnicy poglądów w różnych sprawach.

Tak jak ostrzegałem matrix wchodzi w swoją kolejną fazę razem z pieriestrojką, która zbliża się do ostatniego etapu, a więc powrotu do tego, co tak dobrze znamy z przeszłości. Będzie ‘Miś’ na miarę naszych obecnych możliwości, pewnie dla odmiany nastąpi reaktywacja ‘Teleranka’, ale będzie też ‘Reksio’ i ‘Czterej Pancerni’, no i oczywiście Lolek, bo musi być ‘Bolek’, więc pewnie nie będzie aż tak źle, jakby nam się mogło wydawać, bo zawsze mogło by być gorzej.

Potrafię – tak mi się wydaje – przewidzieć głównych aktorów zbliżającego się ostatniego aktu przedstawienia; potrafię już dziś wskazać, kto zostanie odpowiedzialną siłą dającą odpór fali anarchii społecznej ku zadowoleniu większości Polaków (circa 70 procent), [brrr... chyba ma rację z tym procentem... MD] oraz kto z ekipy neogierkowskiej zostanie surowo osądzony za nieudolność i narobienie długów, i kto zostanie internowany jako ‘ekstrema’, ale to temat na kolejne dziesięć rozdziałów, a więc na książkę, która – zapewniam – powstanie.