NIECH ŻYJE CHRYSTUS KRÓL! Film Cristiada
Wpisał: Sławomir M. Kozak   
30.11.2012.

NIECH ŻYJE CHRYSTUS KRÓL! Film „Cristiada”

Sławomir M. Kozak

Kilkanaście dni temu, jeden z moich Czytelników, Pan Jacek z Elbląga, z którym mam niewątpliwy zaszczyt korespondować od wielu lat, przesłał mi informację o filmie. Przeczytałem list i temat odłożyłem ad acta, na później, jak wiele spraw, na które nie starcza czasu. Jednak gdzieś tam, w pamięci, tkwiła ta informacja i myśl, że do owego maila trzeba wrócić. Bo skoro taki link dostałem, to muszę sprawdzić, cóż to jest za ważny film. Pan Jacek nie wysyłałby mi czegoś, nad czym pochylać się nie warto. Dziś ten film obejrzałem.

Od bardzo dawna nie dzieliłem się z nikim swymi przemyśleniami w sposób inny, aniżeli za pośrednictwem pisanych przez siebie książek. Na felietony, pomieszczane niegdyś na przyzwoitych na szczęście do dziś portalach, brak mi po prostu czasu. Poza tym, w ostatnich miesiącach nastąpił taki wysyp reagujących błyskawicznie na każdy ważny temat blogerów, że nie ma już potrzeby wchodzić między nich. Zwłaszcza, że po ostatnich wydarzeniach, bezrobotni, choćby chwilowo, dziennikarze pewnie i tak tłumnie zasilą ten niezwykły obszar, jakim stała się szeroko pojęta blogosfera.

Jednak nie mogę pozostawić bez słowa komentarza tego filmu. Pan Jacek miał niewątpliwie rację. To doskonały obraz. Kiedy zacząłem szukać jakichś o nim informacji, jeszcze przed jego obejrzeniem, szybko dowiedziałem się, że jest to film zakazany. I to nie tylko w Polsce, ale również w kraju, w którym powstał, w Meksyku. Niestety, w pozostałych krajach świata też nie jest zbyt popularny.

Film nosi tytuł „For Greater Glory: The True Story of Cristiada”. Jednak bardziej jest znany pod skróconą nazwą „Cristiada”. Film opisuje historię mało znanego w Polsce zrywu katolickiego społeczeństwa Meksyku przeciwko własnemu rządowi, który ich wierze wypowiedział w roku 1926 otwartą wojnę. Rządowi, uosabianego z prezydentem Plutarco Elias Calles’em. Ten nieprzejednany wróg kościoła, bandyta, socjalista i satanista, za wymordowanie tysięcy katolików, obywateli własnego państwa, 28 maja 1926 roku otrzymał medal zasługi z rąk mistrza szkockiego rytu masonerii meksykańskiej.

I to jest główny powód, dla którego film ten jest blokowany we wszystkich krajach świata.

By ludzie nie dowiedzieli się czym jest ta organizacja, na co dzień cynicznie podnosząca swe zasługi dla „duchowego doskonalenia jednostki i braterstwa ludzi różnych religii”.

Film nie powstał oczywiście w lewackim i do cna antykatolickim Hollywood. Został zrealizowany w Meksyku, za meksykańskie, bardzo duże pieniądze. Jednak film, z technicznego punktu widzenia, nosi wszelkie znamiona obrazu światowego formatu. Kręcony był przez trzy lata, a punktem wyjścia dla scenariusza stała się kronika francuskiego historyka Jean Meyera z roku 1976, zatytułowana „The Cristero Rebellion”.

Reżyserii podjął się debiutujący w tej roli Dean Wright, który przy produkcji sagi „Władca Pierścieni”, odpowiedzialny był za jej efekty specjalne.

W jedną z głównych ról, nawróconego generała Enrique Gorostiety, wcielił się znakomity Andy Garcia, pochodzący z Kuby, zaangażowany katolik, jako aktor znany ze swych antykomunistycznych poglądów. Dziesiątków jego wspaniałych kreacji aktorskich przywoływać tu nie ma potrzeby. Z kolei w roli charyzmatycznego księdza, Ojca Krzysztofa zobaczymy doskonałego Peter’a O’Toole, którego wszyscy pamiętamy, jako brytyjskiego archeologa, agenta wywiadu i podróżnika w dwukrotnie nominowanym do Oscara filmie „Lawrence z Arabii”. Prezydenta USA, John’a Calvin’a Coolidge’a, zagrał Bruce McGill, niezwykle popularny aktor amerykański, w Polsce znany niestety głównie z roli Jacka Dalton’a w serialu „MacGyver”. Rewelacyjnie zagrał postać Jose Sancheza, 13-letniego chłopca, którego nie oszczędziła bandycka, meksykańska bolszewia, Mauricio Kuri, podkreślający w wywiadach swój gorący katolicyzm.

Muzykę do „Cristiady” skomponował James Horner, który stworzył w swym życiu oprawę muzyczną do ponad 110 filmów, takich jak „Wróg u bram”, „Cena honoru”, „Apocalypto”, czy „Titanic”!

Młode, wykształcone i utuczone na polskiej krwi wszy, starały się deprecjonować ten świetny film pisząc pod nielicznymi recenzjami, że obraz ów jest przeciętny, nudny i pozbawiony „nazwisk”. Tylko, że nazwiska, które przytoczyłem powyżej, na długo pozostaną w annałach kinematografii światowej, a ich własne zetrze wiatr historii, zanim dożyją swych dni. Takie recenzje ukazały się między innymi w tygodniku „UważamRze”, w którym już więcej nie ukaże się żadna recenzja przyzwoitego, promującego katolicyzm, filmu.

Ten obraz jest przejmującym zapisem wiary i nadziei. Myślę, że na ludziach prawych i wierzących odciśnie niezapomniane piętno i każe o sobie pamiętać. Dlatego jego promocja nie jest na rękę dzisiejszym architektom globalnego ateizmu.

Film, pod koniec marca 2012 roku, miał premierę w papieskim Instytucie Patrystycznym Augustinianum. Jak donoszą niezależne media, sala wypełniona była po brzegi. W czasie dyskusji po projekcji mówiono o niewiarygodnym zamilczaniu filmu i problemach, z którymi spotkali się jego twórcy podczas promowania swego dzieła. Jak czytamy w Wirtualnej Polonii:

http://wirtualnapolonia.com/2012/04/06/emisja-filmu-cristiada...

„ (…) Producent „Cristiady”, Pablo José Barroso zachęcał do wsparcia promocji filmu, aby szybko rozprzestrzenił się na całym świecie. Dlaczego jest tak trudno znaleźć firmę, która zajęła by się dystrybucją filmu, pozostaje tajemnicą – dodał. Pojawiały się pytania o to jak możliwym jest, że podczas gdy mierne produkcje filmowe wypełniają programy kinowe, a sale świecą pustkami, nie ma miejsca na dobrze zrealizowany film niosący katolickie przesłanie, mówiący o brutalnych prześladowaniach chrześcijan? Jakich to warunków nie spełnia „Cristiada”? Dlaczego film jest bojkotowany? Czyżby była to jakaś ukryta forma cenzury?

Barroso pozostaje ostrożny:

Nie wiem, naprawdę nie wiem. Zwróciliśmy się do wszystkich głównych firm w sektorze filmowym, zgodnie z przyjętą praktyką, nie pomijając niczego. Byliśmy przekonani, że doskonała jakość techniczna filmu, jego przekonywująca historia i znakomita obsada, ze światowej sławy aktorami w rolach głównych mogą być pomocne, a mimo to przez wiele miesięcy nie uzyskaliśmy nic, tylko przeszkody… Żaden z dystrybutorów, mimo że zwracaliśmy się do dużych i małych firm, nigdy nie wszedł w szczegóły zawartości filmu… Za to stale słyszeliśmy odpowiedź, że „Cristiadę” trudno będzie sprzedać na rynku, że to film niszowy, że może być klapa…(…)”

Film miał ogromny budżet. Mądre i patriotyczne czynniki w Meksyku chciały tego filmu i wspierały jego powstanie. Zaangażowały do jego produkcji gwiazdy kina światowego.

Jak na tym tle wygląda wspierany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej, w której to nazwie żadne słowo nie odzwierciedla rzeczywistego charakteru tej instytucji, antypolski paszkwil „Pokłosie”? Zaangażowano do niego jakiegoś przygłupa, który bez wstydu, już nie tylko przed Polską, ale i resztą świata, ujawnia swoje braki w podstawowym wykształceniu i każe zastanawiać się, czy z jego szybką „karierą” na pewno nic wspólnego nie miał ojciec, który również w swoim dorobku ma idiotyzmy nie mające żadnych punktów stycznych z polską tradycją i kulturą. Jak wygląda porównanie rządowych agend obu tych państw, mających z założenia wspierać promowanie swych krajów na świecie?

Czy, poza wszystkim innym, nasi obecni, umiłowani przywódcy nie czuli dreszczu emocji i zimnego potu, między innymi na czole, podczas pokazu tego filmu, jaki zapewne, wzorem swych ojców i dziadów zasłużonych w PRL, nakazali sobie we własnym gronie urządzić?

Czy po plecach nie biegły im zimne ciarki, kiedy słyszeli dobiegające, podczas trwania filmu, z ekranu setki razy okrzyki: Viva Cristos Rey – Niech żyje Chrystus Król!!!

I to są powody, dla których w wolnej rzekomo Polsce film ten obłożony jest całkowitą anatemą.

(P)rezydenta „radzieckiego Meksyku” potępił 18 listopada 1926 roku, w encyklice Iniquis Afflictisque (O prześladowaniu katolików w Meksyku) Papież Pius XI. W moim przekonaniu – nie dość zdecydowanie. Ale, jak wspominałem, z katolickim Meksykiem walczyła zajadle, podobnie jak dziś z katolicką Polską, masoneria, od której wpływów nie był wolny nawet Watykan.

Namiestnicy Chrystusa na Stolicy Apostolskiej zwrócili swe oczy w stronę Meksyku i swych najwierniejszych dzieci po wielu latach.

Papież Jan Paweł II, w roku 2000, kanonizował, wraz z 24 innymi męczennikami, Ojców Jose Marię Robles’a oraz Cristobal’a Magallanes’a.

W roku 2005, męczennik Jose Sanchez del Rio wraz z Anacleto Gonzalezem Floresem i 11 innymi męczennikami Cristeros – żołnierzy Chrystusa, został beatyfikowany przez Ojca Świętego Benedykta XVI.

Postaci te możemy zobaczyć w tym pięknym filmie, który każdy może sobie obejrzeć już dziś (korzystając z dobrodziejstwa Internetu i polskich napisów), zamiast wszawych, antypolskich i antykatolickich produkcji, w polskich tylko z nazwy telewizorniach, pod adresem:

http://st.dwn.so/v/DS50444A0E

Jeśli chcecie obejrzeć film “Cristiada” w bardzo dobrej jakości HD z polskimi napisami to zapraszam na YT —> https://www.youtube.com/watch?v=uGz6KDjvFGo



Sławomir M. Kozak
www.oficyna-aurora.pl

=============================

Film nosi tytuł „For Greater Glory: The True Story of Cristiada”. Jednak bardziej jest znany pod skróconą nazwą „Cristiada”. Film opisuje historię mało znanego w Polsce zrywu katolickiego społeczeństwa Meksyku przeciwko własnemu rządowi, który ich wierze wypowiedział w roku 1926 otwartą wojnę. Rządowi, uosabianego z prezydentem Plutarco Elias Calles’em. Ten nieprzejednany wróg kościoła, bandyta, socjalista i satanista, za wymordowanie tysięcy katolików, obywateli własnego państwa, 28 maja 1926 roku otrzymał medal zasługi z rąk mistrza szkockiego rytu masonerii meksykańskiej.  I to jest główny powód, dla którego film ten jest blokowany we wszystkich krajach świata.
 By ludzie nie dowiedzieli się czym jest ta organizacja, na co dzień cynicznie podnosząca swe zasługi dla „duchowego doskonalenia jednostki i braterstwa ludzi różnych religii”.

 

Zmieniony ( 09.02.2013. )